Pov. Diluc
Mój oddech raptownie przyspieszył, patrzyłem na niego ze skrajnością wszystkich emocji, które mogły towarzyszyć mi w tym momencie. Złość, zdziwienie, czy nawet też smutek i aksamitne poczucie strachu przepływające przeze mnie. Impulsywnie wciągnąłem go do środka za jego kołnierz, nie chciałem tego robić....Jednak to zrobiłem.
-Masz się przebrać -
Rzuciłem z nienawiścią w jego stronę, zbierało mi się na wymioty jak tylko spoglądałem na jego ubranie. Splamione perfidnie krwią i brudem. To, co odwalił mężczyzna powinno być srogo ukarane, dokonał zamachu na ludzkie życie, dodatkowo z takim okrucieństwem. Jako przykładny obywatel, rozpoznawalna osoba, a także zaufana wśród wielu mieszkańców powinienem go wydać. Ktoś jest zagrożony, ktoś mi bliski może być zagrożony, ja jestem zagrożony. Z drugiej strony... Jest to mężczyzna, który tak porządnie działa mi na nerwy, będący źródłem szeregu moich zmartwień, ale też świątynią wspomnień. To z nim spędziłem lepsze czasy w moim życiu - dzieciństwo. Mimo całego chłodnego nastawienia w środku serca czułem malutki płomień, ledwo się tlący i krzyczący niemiłosiernie '' Nie powinieneś". Dobrze, że prócz mnie nie ma nikogo w posiadłości. Do jego dłoni wepchnąłem ubrania grożąc, że jeśli się nie przebierze wyrzucę go z pomieszczenia. Dostał moją koszulę, kazałem mu też umyć dłonie. Odszedł uradowany... Usiadłem na stołku bezsilny, korzystając nieobecność Kaeya. Zadawałem sobie jedno porządnie pytanie ;Czemu? Co musiało się stać, że doszło do takiej tragedii. Z pewnością mogę powiedzieć, że jestem introwertykiem, który stroni od kontaktów z innymi mieszkańcami, co nie zwalnia mnie z roli obserwatora. Często widziałem go w barze, na deptaku, czy zwyczajnie, przechodząc z przypadkowych miejscach. Zachowywał się normalnie, nie zauważyłem zmian czy narastającego szaleństwa, które dzisiejszej nocy wręcz paliło w jego oczach. Po raz kolejny w moim życiu poczułem to. Cholerne uczucie bezradności, niewiedzy i huśtawki emocjonalnej. Czułem się jak małe dziecko, które zostało odsunięte od swojej matki, rzucone na głęboką wodę, musząc przetrwać samemu w tej okrutnej rzeczywistości. Czułem się taki kilka lat temu. W ten cholerny deszczowy dzień, zadawałem sobie to samo pytanie '' czemu? ". Wszedł komentując zapach mojej bordowej koszuli, którą właśnie nosił na swych ramionach. Wyjątkowo dumny, jakby była dla nim jakimś trofeum. Zrobiło mi się niedobrze, odwróciłem wzrok.
-Wyjaśnisz mi to w końcu bez głupich odzywek? -
Zapytałem próbując unormować głos. Nie potrafiłem pojąć czemu był taki zadowolony, czym sobie tak pochlebiał, że towarzyszył mu taki nastrój.
-Po co to zrobiłeś. Co miałeś na celu?-
Powtarzałem swoje pytania, na które nie dostałem satysfakcjonującej odpowiedzi. Nie dostałem jej wcale, bądź była niejednoznaczna. Chciałem zrobić wszystko by zrozumieć tą sytuację, chociaż sprawa wydawała się jasna. Kaeya oszalał.
CZYTASZ
Jesteś dla mnie płomieniem w ciemności || LucKae
FanfictionA co gdyby Kaeya był yandere? A jego wybrankiem stał się czerwonowłosy barman? Jak potoczą się ich losy? Czerwono włosy odwzajemni uczucia kapitana czy uzna go za totalnego szaleńca? Czy wspomnienia wspólnych chwil z młodości dadzą mu coś do myśleni...