Na moich oczach dział się najgorszy możliwy scenariusz//36

122 4 8
                                    

Po tym, jak cała szkoła dowiedziała się o udziale Harry'ego w Turnieju Trójmagicznym jako czwartego zawodnika, chłopak nie miał życia w Hogwarcie.

Gryfoni cały czas chcieli się dowiedzieć, jak Harry'emu udało się wrzucić swoje nazwisko do Czary. Z kolei pozostali uczniowie traktowali Harry'ego z pogardą, nawet niektórzy nauczyciele otwarcie to pokazywali. Oczywiście najbardziej chłopakowi nie dawali spokoju uczniowie Slytherinu, a przede wszystkim Malfoy. Nic nowego.

Nigdy nie widziałam tak zdołowanego Harry'ego. Te wszystkie szepty za jego plecami albo jawne kpiny wyraźnie na niego wpłynęły, a ja nie wiedziałam, jak mu pomóc. Do tego nadal spotykałam się z Jeffem i Florence, więc miałam nadzieję, że Hermiona też zajmie się Harrym.

Jakby tego było mało, Ron nadal uparcie trzymał się wersji, że Harry sam z siebie wrzucił swoje imię do Czary Ognia. Nikomu z nas nie udało się mu wyjaśnić, że nic takiego nie miało miejsca i Potter naprawdę nie chciał brać udziału w Turnieju.

Ruszyłam w stronę sali od eliksirów. Harry i Hermiona powinni być już na miejscu. Wyszłam za zakręt i poczułam ucisk w żołądku, widząc zaciskającego pięść Harry'ego i słysząc śmiechy Ślizgonów. Malfoy stał na czele ich grupki, każdy z nich miał na piersi odznakę z napisem, który odczytałam, gdy podeszłam bliżej.

"Potter cuchnie". Gdy Ślizgon docisnął odznakę, zmieniła napis na: "Kibicuj Cedrikowi Diggory'emu, jedynemu PRAWDZIWEMU reprezentantowi Hogwartu".

- Co, Potter? Chcesz powalczyć? - spytał kpiąco Malfoy, sięgając do kieszeni. - Dawaj. Moody'ego tu nie ma, pokaż, na co cię stać.

- Harry, nie! - zawołała Hermiona, ale chłopak i Ślizgon w tym samym czasie wyjęli różdżki i nakierowali je na siebie nawzajem.

- NIE! - krzyknęłam i nagle stanęłam między nimi, z rękami wyciągniętymi na obie strony. - Przestańcie!

- Zejdź, Lily - szepnął Potter, patrząc na Malfoya.

- Harry, będziesz tego żałował - wyjaśniłam. - Nigdzie nie idę.

- Och, poważnie? - Malfoy zaśmiał się. - Wiem, że jesteś jego dziewczyną - przewróciłam oczami – a nie przepraszam, teraz Tollsona, tak? - Spojrzał na mnie zimno, a ja zmrużyłam gniewnie oczy. - Mimo wszystko, poważnie wierzysz w te jego brednie, że to nie on wrzucił swoje nazwisko? No błagam, nawet przedszkolak by tego nie kupił.

- Swoim zachowaniem przypominasz takiego przedszkolaka - warknęłam. - Tak, wierzę mu, bo Harry nie ma żadnego powodu, aby robić wokół siebie zamieszanie. Nie chce tego. A poza tym, nawet nie musisz nam wierzyć. Chcąc nie chcąc, Harry też jest reprezentantem Hogwartu, a ty na pewno mu tego zazdrościsz.

- Jedyne, czego mogę mu zazdrościć, to to, jak oszukał wszystkich nauczycieli, a nawet samego Dumbledore'a. Chwila, a może to on wrzucił twoje nazwisko? - zainteresował się Malfoy. Po chwili wzruszył ramionami. - Nie zdziwiłoby mnie to. Zawsze cię faworyzował, Potter, ale tym razem nie wygrasz. Sądzę, że w pierwszym zadaniu wytrzymasz maksymalnie jakieś dziesięć sekund.

- Nikt cię pytał o zdanie, Malfoy!

- Stój! - zawołałam i złapałam Harry'ego za ramiona, kiedy ten chciał się rzucić na Ślizgona. Dawno nie widziałam, aby Potter był tak wściekły. - Stój!

- Nie obchodzi mnie, co sądzisz ani ty, ani pozostali! – wołał Harry.

Zaczął się szarpać i bałam się, że nie uda mi się go utrzymać. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że Malfoy wyjął różdżkę.

- Nawet się nie waż! - syknęłam.

Ślizgon kpiąco wzruszył ramionami.

- To będzie samoobrona.

You're my flashlight//Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz