Obudziłam się zlana potem i od razu sięgnęłam do lampki nocnej. W ostatniej chwili powstrzymałam się od włączenia jej. Zapomniałam, że obok mnie spała Hermiona.
Odetchnęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że Granger dalej spała. Położyłam się z powrotem i dłonią starłam warstwę potu ze swojego czoła.
Kolejny koszmar. Jak zwykle, Sarah Martin próbowała mnie zabić, ale tym razem pomagał jej Jeff.
Sięgnęłam do szafki nocnej, na której (oprócz lampki) stał zegarek. Wzięłam go do ręki i przycisnęłam guzik, dzięki któremu podświetlił się i mogłam zobaczyć godzinę. Była druga czterdzieści cztery.
Odstawiłam zegarek i zerknęłam na Hermionę. Dziewczyna leżała odwrócona do mnie bokiem, w świetle księżyca widziałam jak spokojnie unosiła się i opadała jej klatka piersiowa. Boże, ile dałabym, aby tak spokojnie spać. Wiedziałam, że teraz było to niemożliwe.
Mama zgodziła się, aby moi przyjaciele zostali na noc (pojechaliśmy do domu rodziców przyjaciół, aby wzięli piżamy i spytali się, czy mogą zostać na noc i oczywiście, rodzice Rona i Granger się zgodzili, a Dursleyowie dziękowali mojej mamie za zabranie Harry'ego i poprosili, aby go już nie oddawać). Hermiona spała za mną, a chłopcy w pokoju gościnnym. Wczoraj uspokoiłam się dość szybko, bo przyjaciele cały czas mnie rozśmieszali, a ja zmuszałam siebie, aby zapomnieć o rozmowie telefonicznej z Jeffem. Wiedziałam, że nic nie mogłam zrobić. Musiałam się z tym pogodzić. Ale widać, mój mózg nie zamierzał mi tak łatwo odpuścić. Musiał mnie dopaść wtedy, kiedy byłam najbardziej wrażliwa i bezbronna – w czasie snu.
Uznałam, że zrobię to, co ostatnio pomagało mi w takich chwilach - pójdę do kuchni i napiję się mleka.
Najciszej, jak mogłam, opuściłam nogi na ziemię i wstałam. Podeszłam do drzwi i rzuciłam ostatnie spojrzenie na Hermionę, ale ta całe szczęście nawet nie drgnęła. Nacisnęłam klamkę i wyśliznęłam się na korytarz. Obok mojego pokoju była łazienka, więc od razu zapaliłam tam światło - w moim pokoju będzie widać małą poświatę. W razie co, Hermiona pomyśli, że jestem w toalecie (a przynajmniej miałam taką nadzieję).
Po cichu zeszłam po schodach i weszłam do kuchni. Światło lekko mnie oślepiło. Nalałam sobie zimnego mleka do szklanki i usiadłam przy stole.
Pomyślałam o zbliżającym się roku szkolnym. Pierwszy raz nie cieszyłam się tak, jak zawsze na myśl o powrocie do Hogwartu. Nie chciałam przyznać, że się bałam, ale chyba tak właśnie było. Najgorsze było to, że moją obawą nie było to, co powinno być - zbliżające się egzaminy, SUMy. Bałam się tego, co mnie spotka w tym roku, a raczej kto. Hogwart przestał być bezpieczny.
Mimowolnie się wzdrygnęłam, a w tym samym czasie otworzyły się drzwi kuchni. Podniosłam głowę. Do środka weszła moja mama.
- Cześć, słońce - powiedziała tylko i się uśmiechnęła. Zauważyłam jej wory pod oczami.
Odwzajemniłam uśmiech bez słowa. Byłam wdzięczna, że nie pytała, co tu robię. Nie miałam ochoty o tym mówić. A poza tym, miałam wrażenie, że chyba się domyślała. W końcu powiedziałam jej jakiś czas temu, że miewałam koszmary.
Mama podgrzała sobie mleko i usiadła obok mnie.
- Nie możesz spać? - spytałam, lekko zdziwiona. Już drugi raz ze mną siedziała w środku nocy. Usłyszała, że wstałam?
Skinęła głową.
- Czemu? - Głupie pytanie, ale najpierw spytałam, potem pomyślałam.
Mama zaśmiała się cicho i wzruszyła ramionami.
CZYTASZ
You're my flashlight//Harry Potter
Fanfic"Tym razem odwróciłam się i spojrzałam w ślad za nim. Serce biło mi niesamowicie szybko i bałam się tego, co mnie czeka. Nagle zdałam sobie sprawę, że w takim razie cała szkoła się o tym dowie. Przez chwilę miałam ochotę wstać, ale tego nie zrob...