Od razu podbiegłam do ogromnego drzewa. Kiedy byłam mała, wspinałam się po nim bez większych problemów. Uznałam, że schowanie się na gałęzi tego drzewa jest świetną kryjówką.
Zaczęłam się wspinać. Robiłam to płynnie, mimo że ostatni raz wspinałam się dwa lata temu. Usłyszałam, jak Malfoy dochodzi do dwudziestu. Przyspieszyłam tempo i w końcu znalazłam się na grubej gałęzi. Ukucnęłam, przyciskając plecy do drzewa. Malfoy skończył liczyć.
Słyszałam bicie swojego serca. Byłam pewna, że Ślizgon mnie nie znajdzie, ale mimo wszystko czułam lęk. Wychyliłam się lekko zza drzewa i rozejrzałam się. Kiedy zauważyłam Malfoya - stojącego tyłem - od razu wróciłam do wcześniejszej pozycji.
Nie widziałam stąd zegarka, a nie chciałam się wychylać. Zgadywałam, że minęły jakieś trzy minuty. Kiedy już zaczęłam napawać się smakiem zwycięstwa, usłyszałam krzyk Malfoya:
- Naprawdę, Lily? Myślałaś, że cię tam nie znajdę? - W jego głosie pobrzmiewał śmiech. - Chodź. Teraz ja się chowam.
Ale jak? Przecież...
Rozejrzałam się z gniewem, ale nigdzie nie dostrzegłam Malfoya. Jak on mnie zobaczył?
- No chodź. - W głosie Dracona brzmiała irytacja. - Tracimy czas.
Ze złością zaczęłam schodzić z drzewa. Kiedy moje stopy dotknęły ziemi i odwróciłam się, zobaczyłam zdziwionego Ślizgona.
Zmarszczyłam brwi. Czemu był zdziwiony? Przecież wiedział...
Rozdziawiłam buzię.
- Oszukiwałeś! - krzyknęłam. - Nie wiedziałeś, gdzie byłam! Ty... ty kłamco!
Malfoy uśmiechnął się arogancko.
- Wcale nie oszukiwałem - odrzekł. - Nie musiałaś mnie słuchać. Poza tym, w zasadach nie było nic na ten temat.
Zaczerwieniłam się. Idiotka.
- Tak czy siak - kontynuował Malfoy. - Jeden - wskazał na siebie – Zero - wskazał na mnie.
- Zostały jeszcze dwie rundy - odparłam.
Malfoy wzruszył ramionami.
- Będzie trzy – zero.
- Zobaczymy.
W tym samym czasie zadzwonił budzik. Drgnęłam zaskoczona. Wyłączyłam go i ustawiłam na kolejne pięć minut i trzydzieści sekund.
Nie patrząc na Malfoya, ruszyłam w stronę frontowych drzwi, licząc do trzydziestu. Kiedy skończyłam, wróciłam do ogrodu z postanowieniem, że muszę znaleźć Malfoya za wszelką cenę. Nie mogłam przegrać.
Zaczęłam chodzić po ogrodzie. Zajrzałam za tuje. Spojrzałam na drzewo. Sprawdziłam pod stolikiem.
Po pewnym czasie, kiedy byłam pewna, że sprawdziłam wszystko, spojrzałam na zegarek.
- Cholera.
Została minuta. Gdzie on mógł być?
Denerwowałam się coraz bardziej. Nie mogłam przegrać. Po prostu nie mogłam.
Nagle zobaczyłam kątem oka mignięcie czarnego T-shirtu. Odwróciłam się w tamtą stronę. Tuje.
Podbiegłam tam i zajrzałam za nie. Za jedną z nich krył się Malfoy.
- Przestań oszukiwać - warknęłam ze złością.
- Nie oszukiwałem. - Ślizgon zrobił minę niewiniątka.
CZYTASZ
You're my flashlight//Harry Potter
Fanfic"Tym razem odwróciłam się i spojrzałam w ślad za nim. Serce biło mi niesamowicie szybko i bałam się tego, co mnie czeka. Nagle zdałam sobie sprawę, że w takim razie cała szkoła się o tym dowie. Przez chwilę miałam ochotę wstać, ale tego nie zrob...