-19-

579 65 6
                                    

Nie tylko Han mocno przeżywał tę sytuację, ponieważ Minho również nie mógł dojść do siebie. Nie spodziewał się takiego wyznania ze strony byłego anioła. Właściwie to wciąż nie dowierzał, że chłopak mógłby go obdarzyć takim uczuciem. To było nierealne.

Kręcił się więc po domu, ignorując swoje koty, które miauczały na widok sfrustrowanego, a zarazem zagubionego, właściciela. Nie wiedział jak się czuł z faktem, że Jisung był w nim zakochany. On sam nie patrzył w ten sposób na niego, dlatego nie miał pojęcia co ze sobą zrobić.

Wiedział tylko, że był zły na samego siebie, że tak po prostu wyszedł bez słowa. Owszem, Han sam go wyprosił, jednak mógł sobie to chociaż z nim wyjaśnić. Z drugiej strony nie chciał go ranić jeszcze bardziej. Cała ta sytuacja była cholernie pokręcona.

Fakt, że od tamtego dnia chłopak z nikim się nie kontaktował, dobijał go jeszcze bardziej. Domyślał się, że dwudziestojednolatek zamknął się w mieszkaniu i cierpiał, a to nie dawało mu spokoju. Bo przecież to była jego wina. Czuł się z tym beznadziejnie, ale nie mógł udawać, że również czuł to samo do niego.

Był dla niego cholernie ważny, ale nie była to miłość. Lubił mieć go blisko siebie i może faktycznie parę razy zerknął na jego usta, ale nigdy nie myślał o nim w ten sposób. Był jego najlepszym przyjacielem, bratnią duszą, ale nie potencjalnym partnerem.

Zrezygnowany usiadł na kanapie, po czym schował twarz w dłoniach, wzdychając ciężko. Czemu wcześniej nie zauważył, że blondyn coś do niego czuł? Może mógłby zapobiec tej sytuacji? Czy było w ogóle coś co mógł zrobić?

Jego umysł był wręcz bombardowany milionem myśli na sekundę. Jedne wypełnione były poczuciem winy, drugie smutkiem, a trzecie niepokojem. Martwił się o Jisunga, który nie dawał znaku życia, ale za bardzo się bał, by samemu spróbować się z nim skontaktować. Nie wiedział, co miałby mu powiedzieć.

Wzdrygnął się lekko, gdy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości, jednak z ociąganiem wyjął telefon z kieszeni. Jakoś nie miał humoru na rozmowy. Po odblokowaniu urządzenia dostrzegł dymek czatu ze zdjęciem Felixa, więc kliknął go.

Bokkie:
Hyung

Min:
?

Bokkie:
Jesteś w domu?

Min:
Jestem, a co?

Bokkie:
Będę za kilka minut

Min:
Coś się stało?

Bokkie:
Byłem u Jisunga
właśnie wychodzę z jego bloku.

Na samo wspomnienie o chłopaku poczuł, że jego żołądek zrobił fikołka. Z jednej strony ucieszył, że Han postanowił kogoś do siebie dopuścić, ale z drugiej strony bał się tego, co miał mu powiedzieć piegus. Mimo wszystko, chciał wiedzieć. Wręcz musiał wiedzieć co się z nim działo.

Szybko wstał z kanapy i rozejrzał się po salonie, jednak na szczęście panował tam względny porządek. Soonie i Dori leżeli na dywanie, a Doongie znalazł sobie miejsce na komodzie, ale Minho nie wyganiał go. Uniósł za to lekko kącik ust i cierpliwie czekał na dzwonek do drzwi.

Od razu pognał do korytarza, by wpuścić zmarzniętego Felixa do środka. Stwierdził też, że zaparzy im herbatę, dlatego przeszli do kuchni, by tam usiąść przy stole. Minho był cały spięty, a przenikliwy wzrok piegusa wcale mu nie pomagał.

— Więc? Co z nim? — zapytał niepewnie, gdy włączył czajnik.

— Jest źle. — westchnął wymijająco, pocierając dłońmi o siebie. — Ale nie o tym chciałem z tobą porozmawiać...

— Więc o czym?

— Chciałem cię zapytać co myślisz o całej tej sytuacji. — wzruszył ramionami i zerknął na czajnik, który zaczął wydawać z siebie głośne dźwięki.

Za to Minho zmarszczył lekko brwi, wstając, by zalać torebeczki z herbatą wodą. Położył oba kubki na stole i podsunął młodszemu cukier, nie podnosząc na niego wzroku.

— Co ja myślę... Nie wiem Felix, naprawdę nie wiem. — mruknął pod nosem. — Jisung jest dla mnie cholernie ważny, ale nie jestem w stanie odwzajemnić jego uczuć. — zacisnął palce na kubku.

— Rozumiem. — odparł chłopak, słodząc herbatę, by zacząć w nią lekko dmuchać.

Zaskoczony tancerz podniósł na niego wzrok i przechylił nieco głowę. Nie spodziewał się takiej reakcji. Czy młodszy nie zamierzał nic więcej powiedzieć? Czy to wszystko?

— No co? — jasnowłosy zmarszczył nos, gdy wyczuł jego intensywny wzrok.

— To tyle?

— A co jeszcze miałbym powiedzieć? Wydawało mi się, że też coś do niego czujesz, ale skoro mówisz, że nie możesz tego odwzajemnić to się myliłem. Nie mam nic do dodania. — wzruszył ramionami.

— Czemu tak myślałeś? — parsknął zaskoczony, odchylając się na krześle, gdy były anioł wziął małego łyka herbaty.

Spojrzenie ciemnych oczu powoli podniosło się na jego osobę, paraliżując go. Widział w nich dziwny błysk, którego nie potrafił rozszyfrować. Zmarszczył lekko swoje brwi, jednak nic nie powiedział, czując się dziwnie. Co chodziło mu po głowie?

— Zawsze traktowałeś go w inny, delikatniejszy sposób. Patrzyłeś na niego i uśmiechałeś się inaczej niż do reszty. — odparł jakby od niechcenia.

A Minho przechylił głowę w bok, analizując jego słowa. Czy naprawdę tak było? Czemu on sam tego nie dostrzegał?

— Bardziej się o niego troszczyłeś. Zajmowałeś się nim, gdy było trzeba. Nawet twój ton głosu się zmieniał, gdy do niego mówiłeś. Zachowywałeś się dość jednoznacznie. — dodał i ponownie wziął łyka herbaty.

— Ale... Ja nigdy nie robiłem tego specjalnie. Nie zdawałem sobie z tego wszystkiego sprawy aż do teraz. — odparł niepewnie.

Poczuł się dziwnie, gdy Felix mu to wszystko mówił. Nie wiedział, że to tak wyglądało z boku. Zawsze robił to, co uważał za słuszne, i nie zastanawiał się nad tym zbytnio. Może faktycznie inaczej traktował Jisunga, który był mu o wiele bliższy niż reszta ich paczki.

— Tylko mówię co widziałem. A jeśli mam być z tobą szczery to wyglądałeś i zachowywałeś się jakbyś był w nim zakochany. Ale skoro mówisz, że nigdy tak nie było...

Piegus kontynuował picie herbaty, zaś Minho wpatrywał się tępo w blat stołu. Nie wiedział co myśleć. Czy naprawdę tak się zachowywał? Jeśli tak, to czemu to robił?

— Ja już nic nie wiem, nic nie rozumiem... — szepnął pod nosem, chwytając się za głowę.

Co się z nim działo? 

You're still my angel || MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz