Po kilku dniach Minho kompletnie zapomniał o nieprzyjemnej sytuacji, która go tak zdenerwowała. Starał się spędzać z Jisungiem jak najwięcej czasu, poświęcając mu każdą, wolną chwilę. Sam Han był wręcz wniebowzięty, jednak starał się panować nad sobą. Przecież to nic nie znaczyło.
Oglądali razem filmy. Wychodzili na spacery. Często jedli razem obiad i kolację, zdarzało się, że nawet śniadania. Właściwie spotykali się każdego dnia. Można by powiedzieć, że Minho, gdy tylko mógł, nie opuszczał boku swojego młodszego przyjaciela. Odsunął się przy tym odrobinę od Chana, który z rozbawieniem to wszystko obserwował.
Może Lee nie był tego świadomy, ale zachowywał się całkiem zaborczo. Starał się zajmować Jisungowi każdą wolną chwilę tak by nikt inny nie miał szans się do niego zbliżyć. Od boku było to wyraźnie widoczne, a przynajmniej dla niego. Widział jednak, że Han chodził cały rozanielony, dlatego nic nie mówił.
Widział w jaki sposób dwudziestojednolatek spoglądał na tancerza. Widział jak w jego oczach pojawia się błysk oraz delikatna mgła. Widział lekkie rumieńce oraz uśmiech, którym obdarzał tylko Minho. Były anioł wpadł po uszy. Ostatecznie nie mógł przestać go kochać z dnia na dzień, a takie ciągle spędzanie ze sobą czasu mu odpowiadało.
Mimo to, odrobinę tęsknił za przyjacielem, dlatego starał się do niego zagadywać, by coś razem porobić. Minho skrupulatnie wypełniał grafik byłego anioła, jednak ten na szczęście znalazł dla niego czas. Umówili się na piątek wieczór, by po prostu wyjść na spacer. Może zjeść coś na mieście.
Oczywiście Chan podszedł pod blok Jisunga, by stamtąd razem zacząć przechadzać się uliczkami miasta. Młodszy uroczo chował nos w kurtce, co nie umknęło uwadze byłego diabła. Przemknęło mu przez myśl, że Han był wyjątkowo uroczą osobą. To trzeba było mu przyznać.
Uśmiechnął się pod nosem, wsuwając dłonie głębiej do kieszeni kurtki, i westchnął cicho. Rozczulał go.
— Wiesz co Ji? — zaczął lekko, po czym przeniósł wzrok przed siebie.
— Hmm?
— Czasami sobie myślę, że szkoda, że nam nie wyszło. — przyznał, kompletnie zaskakując swojego towarzysza.
Duże, ciemne oczy spoglądały na niego z wyraźnym szokiem, po czym przeniosły swoje spojrzenie na chodnik. Policzki zakrył lekki róż, jednak o wiele bardziej widoczny na jego twarzy był smutek. Smutek i żal.
— Też tak myślę, ale widocznie tak miało być. Jesteś wspaniałym chłopakiem, ale nie jesteśmy sobie pisani. — uśmiechnął się smutno, po czym skrzyżował ich spojrzenia ze sobą.
Starszy skinął jedynie głową, przyznając mu po cichu rację. Było im ze sobą dobrze, ale to nie było to. Jasne, mogliby dla wygody być razem, jednak nie byliby w pełni szczęśliwi. Mimo to, Chan żałował. Oczywiście nie myślał o powrocie, jednak dalej było mu żal.
— Myślę, że w jakiejś innej rzeczywistości tworzymy perfekcyjną parę. — rzucił nagle, na co Jisung zaśmiał się delikatnie.
— Jestem tego pewny, ale nasza rzeczywistość jest tu. — westchnął z cieniem uśmiechu na twarzy. — Może nie jesteśmy tutaj perfekcyjną parą, ale jesteśmy perfekcyjnymi przyjaciółmi. — dodał na pocieszenie, by zaczepnie szturchnąć go.
Od tego właśnie się zaczęło. Przepychali się, szturchali i śmiali głośno, kompletnie ignorując otoczenie. Zwyczajnie dobrze się bawili w swoim towarzystwie. Postanowili nawet wybrać się na jedzenie, oczywiście nie przerywając swoich wygłupów. Nawet nie zauważyli chłopaka, który stał po drugiej stronie ulicy, i spoglądał na nich z grobową miną, zaciskając kurczowo palce na reklamówce z zakupami.
![](https://img.wattpad.com/cover/285356809-288-k790795.jpg)
CZYTASZ
You're still my angel || Minsung
FanfictionDalsze losy Jisunga, który po zrzeczeniu się anielskiego pochodzenia wcale nie odnalazł szczęścia w ramionach byłego diabła. Książka z uniwersum "My little angel" fluff