— Lee kurwa Minho otwieraj te drzwi! — ryknął Changbin, uderzając mocno pięścią o drewnianą powierzchnię.
Od dobrych kilku minut stał z Felixem pod domem tancerza i próbowali się dostać do środka. Minho jednak wcale nie chciał z nimi współpracować, nie dając nawet znaku życia. Dobijającą się parę słyszało już prawdopodobnie całe osiedle, więc nie było opcji, by dwudziestodwulatek nie wiedział, że są pod drzwiami.
Zdenerwowany Seo wyklinał chłopaka pod nosem, zastanawiając się co zrobić. Minęło kilka dni od kłótni Jisunga i Minho, dlatego pozostała szóstka już wiedziała co się stało. Z Hanem na szczęście był kontakt, jednak gorzej z tym cholernym kociarzem. Nie pojawiał się w pracy, nie odbierał, nie odpisywał. Nic a nic. Nawet nie wiedzieli czy żył.
— Zabiję go. — warknął Bin pod nosem, wzdrygając się na delikatny dotyk piegusa.
— Może ja spróbuję? — mruknął i ucałował policzek ukochanego, który odsunął się od drzwi. Felix westchnął pod nosem, po czym oparł o nie dłoń. — Hyung wpuść nas. Albo chociaż daj znak, że żyjesz. — poprosił z wyraźnym smutkiem w głosie.
Odpowiedziała mu cisza, która trwała przez dłuższy moment. Para miała wręcz wrażenie, że minęły godziny, podczas gdy tak naprawdę była to ledwo minuta. Nagle dało się usłyszeć ciche szuranie za drzwiami, a następnie dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Klamka opadła w dół.
Obaj wstrzymali oddechy, gdy z ciemnego przedsionka wyłoniła się blada twarz właściciela domu. Wyglądał potwornie, poza tym śmierdział i to nie tylko alkoholem. Miał na sobie brudne ubrania, w dłoniach trzymał butelkę z wysokoprocentowym napojem, zaś jego tłuste włosy sterczały w każdym możliwym kierunku.
— O mój... — szepnął przerażony Felix, czując, że w jego oczach zbierają się łzy. Nie sądził, że było z nim tak źle.
— Masz przesrane. — rzucił Seo.
Minho jedynie wpatrywał się w nich nieobecnym spojrzeniem, jakby wcale ich nie słysząc. Stał tam jak kołek, unosząc jedynie dłoń z butelką, by się napić. Porządnie zirytowało to byłego diabła, który wepchnął go do domu i wciągnął za sobą przejętego Felixa.
— Starczy ci już. — burknął, odbierając mu alkohol, a on nawet nie zaprotestował. — Zachowujesz się absurdalnie. — warknął po chwili i dosłownie pociągnął go za kołnierz do salonu, by wręcz rzucić go na kanapę.
— Changbin uspokój się. — szepnął cicho piegus, by opanować chłopaka. — Nie widzisz w jakim jest stanie?
— A czyja to wina? Poza tym mam ci przypomnieć co się dzieje teraz z Jisungiem? — odszepnął ze zdenerwowaniem.
— Ale agresją niczego nie załatwisz w tej sytuacji. — pouczył go, po czym usiadł koło Minho. Zdawał się być kompletnie nieobecny. — Hyung musimy pogadać...
— Nie ma o czym...
Changbin zacisnął mocno pięści, mając ochotę się na niego rzucić. Skrzywdził Jisunga, a teraz zachowywał się jak ofiara. Nikt wcale mu nie kazał mówić tak okropnych rzeczy, to była jego decyzja. Powinien stawić czoło konsekwencjom swoich wyborów. Głupich wyborów.
— Nie wkurwiaj mnie. Wszyscy wiemy, że jest i to sporo. Co w ciebie wstąpiło do cholery? Uderzyłeś się w łeb? — warknął były diabeł, który zaraz dostał karcące spojrzenie od Felixa.
Ciało Minho gwałtownie zadrżało, a on ukrył twarz w dłoniach. Nie mógł spać, nie mógł jeść, nie mógł myśleć. Wyrzuty sumienia zżerały go żywcem. Chciał przeprosić Jisunga, wyjaśnić mu wszystko, ale nie mógł. Nie miał niczego na swoje usprawiedliwienie.
CZYTASZ
You're still my angel || Minsung
Fiksi PenggemarDalsze losy Jisunga, który po zrzeczeniu się anielskiego pochodzenia wcale nie odnalazł szczęścia w ramionach byłego diabła. Książka z uniwersum "My little angel" fluff