Rozdział 6

658 66 20
                                    

– Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo była nam potrzebna! - krzyknął James.

On, Syriusz i Diana znajdowali się w dormitorium chłopaków. Obwiniali oni blondynkę o zabranie peleryny niewidki wczorajszego wieczoru.

– Mi też! - odkrzyknęła Diana, hardo patrząc w oczy Jamesowi.

Dziewczyna nie rozumiała o co się tak wściekali. Co mogło być tak ważnego, że nie mogło zaczekać, aż odda im pelerynę?

– Diano, rozumiemy wszystko, ale mogłaś zapytać!

Furia, która odbijała się w oczach Pottera była nie do zniesienia i Davies musiała odwrócić wzrok. Spotkała się spojrzeniem z Syriuszem, który siedział na swoim łóżku. Wyglądał jednak bardziej na zmartwionego.

Blondynka z powrotem skierowała wzrok na orzechowookiego.

– Mogłam zapytać, masz rację. Przepraszam. - przyznała, co nieco rozluźniło atmosferę.

– Całe szczęście, że mieliśmy chociaż mapę. - powiedział Syriusz, wstając na równe nogi.

Dziewczyna nie chciała już pytać co było tak ważnego, bo pewnie i tak nie dostałaby odpowiedzi. Nie wydzierali by się na nią, gdyby potrzebowali peleryny do jakiegoś kawału.

Diana nie wyobrażała sobie nawet co było prawdziwą przyczyną.

– A gdzie jest Remus? - zapytała, nie zauważając chłopaka w pokoju.

Chłopaki wyraźnie się zmieszali na to pytanie, ale kim by byli, gdyby nie wybrnęli z sytuacji.

– Pojechał do mamy, bo jest chora - wyjaśnił Syriusz, a Diana spojrzała na niego nieprzekonana.

– Nie zaprzątajmy sobie tym głowy. Czy ty zaraz nie spóźnisz się na eliksiry? - zapytał James, a Diana natychmiast spojrzała na zegarek, który wskazywał za dziesięć ósmą.

Dziewczyna chciała bez słowa wyjść z pokoju, ale zatrzymał ją głos Syriusza.

– Co Ci się stało w nogę?

Diana nieco się zmieszała i zwlekała z odpowiedzią.

– Bardzo boli? - zapytał podchodząc do niej bliżej, aby przyjrzeć się temu dokładniej.

Blondynka odetchnęła z ulgą, że nie musiała odpowiadać na poprzednie pytanie.

– Już jest lepiej, a teraz się spieszę - powiedziała i nie czekając na odpowiedź wybyła z pomieszczenia.

Pognała do wyjścia z Wieży Gryfonów. Miała tylko dziesięć minut do rozpoczęcia zajęć, a musiała pokonać drogę z siódmego piętra, aż do lochów. Dziękowała sobie w duchu, że wzięła wcześniej torbę z książkami.

Pokonując już ostanie schody wpadła na kogoś, co poskutkowało wylądowaniem jej podręczników na ziemi. Sama również o mało by nie spadła, ale uniemożliwiła jej to ręką pewnej osoby.

Diana spojrzała na tą osobę i musiała przyznać, że cieszyła się, że była to ona, a nie kto inny.

– Co z twoją nogą? - zapytała Elizabeth podnosząc jej podręcznik.

Diana nic nie odpowiedziała tylko wzięła książkę od przyjaciółki i ruszyła przed siebie. Tamta jednak szybko ją dogoniła.

– Przepraszam za tamto... - powiedziała patrząc smutno na przyjaciółkę. – Naprawdę nie wiem co we mnie wstąpiło, aby mówić Tobie takie rzeczy.

Blondynka uśmiechnęła się do El i przyciągnęła ją do uścisku.

– Nie gniewam się przecież - odpowiedziała jej, wycofując się nieco.

Wolf Moon • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz