Rozdział 10

590 75 38
                                    

Dni mijały niezwykle szybko, a nauki było coraz więcej. Również bal u Slughorna miał odbyć się następnego dnia, więc piątek był dla Diany najcięższym dniem. 

Od razu po skończonych lekcjach pobiegła do lochów, aby zapytać Regulusa czy ma już swoją wybrankę na bal. Liczyła na to, że zacznie się z nią kłócić. A to lubiła najbardziej...

Wpadła do Pokoju Wspólnego Slytherinu i skierowała się do dormitorium Regulusa, uprzednio witając się z kilkoma osobami. Nie pukając przekroczyła próg pomieszczenia i od razu tego pożałowała. 

– Rosier, ubierz te gacie! - krzyknął Black, gdy zobaczył Dianę, wychodząc z łazienki. Rzucił w niego przypadkową koszulką, a brunet zaśmiał się idąc w stronę łazienki.

Po drodze puścił oczko w stronę dziewczyny, a ta pokazała mu środkowy palec.

Regulus westchnął ciężko podchodząc do Diany, gdy ta patrzyła na niego z uniesioną brwią.

– Chyba wolę nie pytać co się tutaj działo... 

Black chciał już coś powiedzieć, ale ona mu przerwała.

 – Idziesz ze mną na bal u Slughorna? - zapytała uśmiechając się szeroko. 

Chłopak spojrzał na jej minę z przerażeniem, po czym przejechał jej dłonią po twarzy, aby przestała się tak niepokojąco uśmiechać. 

– Muszę Cię zawieźć. Nie miałem zamiaru wybierać się na ten bal - powiedział wzruszając ramionami. 

– Świetnie. Jutro o osiemnastej w Pokoju Wspólnym! - krzyknęła wybiegając z jego dormitorium. 

- Powiedziałem nie! - krzyknął, przeklinając ją w duchu. 

W tym samym czasie Evan wyszedł z łazienki uśmiechając się.

– Lubię tą małą Davies - powiedział śmiejąc się pod nosem.

Regulus nie miał już siły komentować tego faktu, że Diana jest od niego starsza.

– To w co Cię ubieramy? - zapytał podekscytowany rzucając się na swoje łóżko.

– Mówiłem, że nigdzie nie idę - odpowiedział Regulus, podchodząc do szafy. 

Rosier natychmiast znalazł się tuż za nim.

– Sam w to nie wierzysz! - krzyknął klepiąc go po ramieniu. 

🌙

Sobota nastała szybciej niż dziewczyna by tego chciała. Tego dnia Diana wstała dosyć późno. Właściwie obudziły ją jej współlokatorki, mówiąc, że ta nie zdąży się przyszykować na bal. Blondynka uznała to za głupotę, ponieważ do przyjęcia zostało kilka godzin. 

– Możemy iść chociaż coś zjeść? - zapytała opadając na krzesło przygotowane przez Julie. 

– Zostało nam mało słodyczy z Hogsmeade, więc nie! Pójdziesz do Slughorna i się najesz za darmo! - krzyknęła Julie, która była zła na Dianę za to jak lekceważąco podchodziła do przygotowań.

Blondynka westchnęła zrezygnowana, prostując się na krześle, aby brunetka mogła zrobić jej fryzurę. Wzięła do ręki pierwszy lepszy magazyn, który leżał na szafce Evans i zaczęła go przeglądać.

Po dłuższym czasie zaczynało ją wszystko boleć od siedzenia w jednej pozycji, ale wolała nie narażać się na gniew Julie. Jeszcze chwilę zajęło nim brunetka oznajmiła, że skończyła.

Diana wstała do lustra i zobaczyła na swojej głowie przepiękne upięcie w koka z kilkoma lokami wypuszczonymi na twarz. W tym samym czasie z łazienki wyszła Lily, która już wcześniej miała przygotowany makijaż i fryzurę.

– Wyglądasz niesamowicie w tej fryzurze! - powiedziała podchodząc do Diany. 

Blondynka odwróciła się w jej stronę i zobaczyła rudowłosą w innym niż zwykle wydaniu. Miała już na sobie sukienkę, którą wybrały i wysokiego kucyka.

Julie szybko zabrała się za robienie makijażu dla Diany. Blondynka nie malowała się często, ponieważ uważała, że nie jest jej to potrzebne. Miała dosyć długie i gęste rzęsy. Wyglądem swojej cery również nie musiała się przejmować, ponieważ jej matka na każdym kroku to robiła. W dzieciństwie podczas wakacji niemalże nie mogła wychodzić na zewnątrz, aby się nie opalić, przez co była obecnie posiadaczką bardzo jasnej, chłodnej cery. 

Po skończeniu makijażu, dziewczyna musiała bardzo szybko ubrać się w kreacje, bo zostało jej niewiele czasu. W duchu dziękowała Julie za to, że zmusiła ją do przygotowań tak wcześnie.  

Nim wyszła z dormitorium zetknęła w lustro. Jej ciało idealnie podkreślała ciemnozielona suknia, a twarz zdobiło kilka cieni do powiek i ciemnoczerwona szminka.

Pięć minut przed rozpoczęciem przyjęcia, dziewczyna wyszła z dormitorium. Wiedziała, że spóźni się kilka minut, bo miną wieki nim zejdzie do lochów w tak wysokich butach. Lily wyszła nieco wcześniej więc pewnie była już na miejscu. 

Okazało się, że Remus również dostał zaproszenie od Slughorna i rudowłosa poszła razem z nim. Diana rozmyślała czy nie iść tam z przyjacielem, ale doszła do wniosku, że wtedy Lily nie miałaby z kim iść. 

Zaskakująco szybko dotarła do lochów i uśmiechnęła się na widok Regulusa czekającego pod salą. Chłopak był ubrany w elegancką szatę wyjściową i szmaragdowy krawat. 

– Dłużej się nie dało? - zapytał podchodząc do niej, na co się zaśmiała.

– Chociaż wyglądam godnie obok Ciebie! - odpowiedziała mu śmiejąc się. 

Chłopak pokręcił głową ukrywając uśmieszek. Podstawił łokieć Dianie i razem weszli do klasy.

– Witam Was serdecznie! Zapraszam do środka! - przywitał ich Slughorn.

Blondynka rozejrzała się po zatłoczonej sali. W oddali ujrzała Remusa i mu pomachała, co chłopak odwzajemnił. 

– Zróbmy sobie tam fotografie i wyślemy matkom, żeby nie było - powiedział Regulus ciągnąc dziewczynę w stronę mężczyzny, który miał aparat.

Ustali obok siebie, prostując się i unosząc dumnie głowy. Światło oślepiło ich na chwilę, a później mężczyzna podał im dwie małe fotografię. Podziękowali i oddalili się do stołów z napojami. 

– Wyglądamy idiotycznie - oznajmiła blondynka spoglądając na zdjęcie. 

–Daj spokój - zaczął, spoglądając jej przez ramię na fotografię – Tylko Ty - dokończył za co oberwał od niej z łokcia. 

– Skoczymy jeszcze później do sowiarni? - zapytał chłopak wskazując na fotografię.

Blondynka pokiwała głową nalewając napój do filiżanek.

Napili się soku dyniowego, obserwując otoczenie. Większa część osób znajdowała się na prowizorycznym parkiecie. 

– Zatańczymy? - zapytał Regulus słysząc znajomą melodię.

Diana westchnęła przyjmując dłoń Blacka po czym ruszyli na parkiet.

– Chyba oboje mamy wykutego na psychice tego cholernego walca - powiedziała wspominając swoje dzieciństwo.

– Nawet nie wspominaj...

Oboje zaczęli stawiać pierwsze kroki w rytm melodii. Większość osób na czas tego tańca zeszła na bok, ponieważ nie znali kroków. U czysto krwistych rodzin uczy się go, gdy dziecko tylko zacznie chodzić. Tak samo z graniem na pianinie i wieloma innymi rzeczami. 

Długa suknia Diany powiewała podczas tańca, a jej kolor był identyczny jak kolor krawatu Regulusa. Inne osoby mogły zachwycać się pięknem walca angielskiego, ale tylko osoby go tańczące wiedziały, jak wygląda uczenie się go. 

– Jedynym miłym wspomnieniem jakie mam z mojego pierwszego balu, jest poznanie Ciebie... - powiedział Regulus uśmiechając się lekko. 

Diana myślami wróciła do tamtego wieczoru i uśmiechnęła się. 

– Nigdy tego nie zapomnę...

Wolf Moon • Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz