5. Ratunek

1.9K 97 52
                                    

Erwin pov.

Nie wiem ile spędziłem tutaj czasu, może to były godziny, dnie a moze nawet i tygodnie? Mój czas się tutaj zatrzymał...
Siedziałem pół nagi na podłodze, moje ręce były przykute do rury nademną. Od początku porwania nie sprzedałem ani jednej bliskiej mi osoby, przez co dosyć mocno mi się oberwało.

-A wiec panie Pastorze, opowie mi pan w końcu o interesach które prowadzi Pan Kui Chak?- zapytał nieznany mi mężczyzna.

-Języka w gębie ci zabrakło? - zapytał po kilkunastu sekundach, wymierzając mi mocny cios w okolice żeber.

-Predzej umrę niż cokolwiek ci powiem śmieciu. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby.

-Jeszcze zobaczymy. - powiedział wyciągając z torby mój telefon. - Hmmm kogo my tu mamy... Lucjan, Free bank, Carbonara.... - zaczął wymieniać kontakty z mojego telefonu. - O a może Heidi?

Mimowolnie lekko zadrżałem gdy wymówił jej imię.

-Zależy Ci na niej co? - zapytał uśmiechając sie szeroko.

-Nie, jest mi obojętna.- skłamałem.

-W takim razie nie będziesz miał mi za złe jak stanie się jej krzywda?

-Ona nie ma z tym nic wspólnego, nie krzywdź niewinnych osób.

-Po twojej reakcji jakoś nie wydaje mi się aby była ci obojętna. - powiedział spoglądając na moje zaciśnięte w pięść dłonie.

Nerwowo przełknałem ślinę a moje serce zaczęło szybciej bić.
Napastnik spojrzał na mnie i ponownie się zaśmiał po czym jego wzrok znowu spoczął w komórce.

-Kogo my tu jeszcze mamy... mhmm nie widzę tutaj nigdzie numeru Montanhy, czyżby to wlasnie Heidi go zastąpiła?

-W jaki niby kurwa sposób?- zapytałem prychając pod nosem.

-No wiesz Pastorku, o waszej miłości było głośno w całym Los Santos. Policjant z HC i kryminalista. - przybliżył się do mnie śmiejąc się pod nosem. - A potem nagle puf...

-Przyjaźniliśmy się, nigdy nic więcej pomiędzy nami nie było.

-Czyli chcesz mi wmówić że nie kręcił cię? - zapytał chwytając za moje krocze.

-Nie dotykaj mnie kurwa!-wykrzyczałem próbując odepchnąć od siebie chłopaka.

-Może i ty wolisz dziewczyny ale widzisz... Ja lubie sie zabawić i z jedną i z drugą płcią. - powoli zaczął rozpinać rozporek moich spodni. - A ja mam ochotę zabawić się teraz z tobą.

Próbowałem się wyszarpać, krzyczałem aby tego nie robił. Na marne...

***

Leżałem sam na podłodze. Jeszcze nie do końca dochodziło do mnie co sie przed chwilą stało. To była chyba najgorsza rzecz jaka przytrafiła mi się w życiu. Moje oczy były już całe przekrwione od płaczu, a gardło zdarte... od krzyczenia.

Po kilku minutach do pomieszczenia wszedł małpa razem ze Spadino i Śmietaną.

-Widzę że nasz kolega dobrze się tobą zajął. - powiedział Śmietana patrząc na mnie z rozbawieniem w oczach.

-Jebcie się. - powiedziałem ledwo słyszalnie.

-Przyszliśmy sprawdzić czy może zmieniłeś zdanie i zechcesz z nami współpracować.- Powiedział Spadino siadając na krześle w rogu pokoju.

-Co chcecie wiedzieć?- wychrypiałem.

-Mądry chłopak. - Powiedział Małpa kucając obok mnie. - A więc kto rzucił w restauracje c4 i gdzie ją zdobyć. Wszystkie interesy jakie prowadzi Kui Chak oraz co planowaliście na nas. Gdzie znajdują się wasze magazyny i...- przerwałem mu spluwając resztkami sił na jego twarz.
Mężczyzna wstał wycierając swoją twarz o bluzę.

Protect you | 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz