6. Antidotum

2.2K 90 65
                                    

Carbo pov.

-Mówcie kurwa co mu daliście! - wykrzyczał Dorian przykładając nagrzany pręt do wewnętrznej strony uda Spadino.

-AAAAAA- Krzyczał mężczyzna z bólu.

-Nie bądź miękka faja. - powiedział David uderzając mężczyznę w twarz. - Radziłbym wam zacząć mówić jeżeli chcecie przeżyć.

-I tak nas zabijecie, nie ważne czy wam damy antidotum czy nie. - Powiedział Małpa spoglądając na swojego przyjaciela. - Więc spierdalajcie.

W tamtym momencie podszedł do nich Dia trzymający w ręce maczetę.

-Któremu z was najpierw odjebać łeb? - wykrzyczał przykładając broń do szyi jednego z mężczyzn.

-No dawaj. - powiedział Ulani uśmiechając się do czarnowłosego.

-Jebany sukinsyn. - odpowiedział sięgając po kubek z kwasem. - Zobaczymy czy teraz będzie ci tak do śmiechu. - powiedział wylewając ciesz na klatke piersiową chłopaka.

Oczy mężczyzny wypełniły sie łzami a z ust wydobyło się głośne wycie. Mężczyzna bezskutecznie próbował odepchnąć od siebie chłopaka.

-Popierdoli- AAAA. - Krzyczał gdy substancja znalazła się na jego kroczu.

-Zostawcie go kurwa!- wykrzyczał  Spadino spoglądając nerwowo po każdym w pomieszczeniu.

Po jego słowach mężczyzna zaprzestał swoim działaniom i spojrzał na niego z uśmiechem.

-Jeżeli nie chcesz by twój przyjaciel cierpiał to nam zdradź jak uratować Erwina.

W pomieszczeniu nastała chwilowa cisza przerywana jedynie cichym łkaniem Małpy. Panacleti spoglądał na przyjaciela z ogromnym bólem w oczach.

-Przepraszam Giorgio że cię w to wciągnąłem. - powiedział a po jego policzku spłynęła pojedyńcza łza.

-Nie przepraszaj przyjacielu. - powiedział pod nosem Ulanii podnosząc lekko głowę do góry. - Nie ważne co byśmy zrobili, zginiemy tutaj, ważne że razem.

Mężczyźni spojrzeli po sobie lekko sie do siebie uśmiechając. Atmosfera w pomieszczeniu stawała się coraz cięższa do wytrzymania. Każdy spoglądał po sobie zrezygnowanym  wzrokiem wiedząc że mężczyźni nic nam nie powiedzą.

-Macie rację, cokolwiek byście zrobili nie przeżyjecie kolejnego dnia. Możemy was torturować ale i tak nic nam nie powiecie. - westchnąłem spoglądając na skołowane miny moich przyjaciół. - Jednak gdy Erwin umrze, nie pozostaniemy dłużni. - powiedziałem pewnie patrząc w oczy oprawcom mojego brata. - Spencer, Seila, Coca i reszta waszych przyjaciół, rodziny zginie przez was.

-Nic im nie zrobicie, nie jesteście w stanie zabić niewinnych ludzi. Nie pomożemy wam uratować tego zjeba. - powiedział lekceważącym głosem Giorgio... Przez co chwilę później jego głowa znalazła się w rogu pokoju.

W tamtym momencie w Dii coś pękło, gdy Ulanii skończył mówić ten zamachnął się i odciął mu głowę maczetą. Po oczach Garcon spływały łzy natomiast na twarzy malował sie przerażający psychopatyczny uśmiech.

-Kurwa Dia!- wykrzyczał Vasquez wyrywając chłopakowi broń z trzęsącej się ręki.

-Dia.. - wymamrotał cicho San przyciągając mężczyznę do uspokajającego uścisku.

Spadino w przerażeniem spoglądał na głowę swojego przyjaciela. Nerwowo przy tym oddychając.

-Proszę oszczędźcie mnie. - powiedział patrząc z przerażeniem w oczy kazdego z nas.

Protect you | 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz