Erwin pov.
Obudził mnie zapach smażonej jajecznicy. Powoli otworzyłem oczy sięgając po telefon na szafce nocnej.
Było 16 minut po jedenastej.
Potarłem dłonią swoje zaspane oczy i usiadłem na łóżku. Czułem się fatalnie, głowa mnie napierdalała, miałem ogromną saharę w ustach i na dodatek zbierało mnie na wymioty. Zdecydowanie najgorszym aspektem upijania się jest kac następnego dnia. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę kuchni skąd unosił się zapach. Przy kuchence stała Heidi która śpiewała pod nosem jakąś piosenkę, lecącą w radiu.
Jej głosu mógłbym słuchać całymi dniami, jej piękne ciało mógłbym podziwiać tygodniami, pragnąłem by spędziła ze mną resztę życia.-Hej.- przywitałem się opierając się o framugę drzwi.
Na dźwięk mojego głosu kobieta obróciła się przodem do mnie i powitała mnie pięknym uśmiechem.
-Dzień dobry, głodny? - zapytała ponownie przenosząc wzrok na jedzenie.
-Mhmm... - wymruczałem przytulając dziewczynę od tyłu.
-To dobrze, zaraz będzie gotowe.
-Gdyby pominąć ten cholerny ból głowy stwierdziłbym że jest to najlepszy poranek w całym moim życiu. - wyszeptałem dziewczynie do ucha.
Na moje słowa dziewczyna uśmiechnęła się szeroko przygryzając przy tym dolną wargę.
-Zaraz możemy sprawić że będzie najlepszy.
-A w jaki sposób? - zapytałem zaintrygowany, składając pocałunek na szyji kobiety.
-W mojej torebce powinny być tabletki które powinny pozbyć się twojego bólu. - odpowiedziała z uśmiechem.
-Ahh... Tabletki. - powiedziałem cicho odsuwając się lekko od kobiety. - Gdzie ją masz?
-Powinna być w salonie, usiądź już sobie a ja zaraz przyniosę śniadanie.
-Jesteś aniołem. - powiedziałem kierując się w stronę salonu.
Szybkim krokiem skierowałem się do salonu próbując odnaleźć wzrokiem torebkę kobiety. W końcu dostrzegłem czarną skórzaną torebkę stojąca na komodzie. Po otworzeniu torebki nie mogłem uwierzyć ile w tym małym gównie da się znaleźć rzeczy. Po chwili wyciągnąłem z torebki opakowanie z tabletkami 2KC. Zabrałem sobie 2 tabletki i gdy już chciałem zamknąć torebkę mój wzrok przykuło drugie małe opakowanie z tabletkami. Z zaciekawieniem przyjrzałem się opakowaniu próbując dowiedzieć się co to jest.
-Znalazłeś? - zapytała po chwili kobieta wchodząc do salonu.
-Tak, tak mam. - odpowiedziałem szybko zamykając torebkę.
Alprazolam. - jedyne słowo które zdążyłem odczytać z etykiety.
-Masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytałem siadając przy stole.
-Dziewczyny chciały się spotkać, może zrobimy jakiś bańczyk.
-Jakie dziewczyny? Summer?
-Ty to tylko chyba Summer znasz.
-Nie, znam też Sonię, Sky, Kylie, K9... - powiedziałem próbując sobie przypomnieć imiona dziewczyn z miasta. - Jeszcze Judith, Charlotte i Maddie.
-No i teraz mnie zaskoczyłeś. - powiedziała kobieta uśmiechając się do mnie szeroko. - Będę robiła z Zoe, Mia, Summer i Maddie.
-Okej, okej... - powiedziałem kosztując jednocześnie przyrządzonego przez kobietę śniadania. - Kurwa Heidi jakie to jest zajebiste.
![](https://img.wattpad.com/cover/288196305-288-k774713.jpg)