Pov. Evangeline
Zamknęłam okno z trzaskiem i spojrzałam na uciekającego Shade'a. W dość niespodziewanej chwili napełnionej pewnością siebie zrobiłam to, co zrobiłam. Grey wyglądał na zaskoczonego. Nie dziwiłam się mu, samą siebie też zdziwiłam. Jego mina była tego warta. Zresztą odwaga i arogancka zaczerpnięta od bruneta w końcu na coś mi się przydała. Nie spodziewałam się, że mogę wykorzystać swój nagi wygląd oraz zalotne spojrzenie do tego, aby Grey zrobił to, co mu każę. Właściwie było to dość zabawne doświadczenie. Shade przecież nigdy nie ustępował czy zmieniał zdania pod wpływem kogoś. Jednak ja byłam wyjątkiem. W pewnym sensie chciałam nauczyć się tego, aby stawiać na swoim i stać się pewniejszą wersją siebie. Shade był przecież do tego idealną osobą. Brunet o oceanicznych oczach już dawno został ucieleśnieniem cech, których mi brakowało.
Łączyła nas za to jedna - nienawidziliśmy się. Chociaż w obecnym stanie rzeczy bliżej nam było do wrogów z korzyściami niż czegoś innego. To była rzeczywistość jaką znaliśmy od zawsze, a zmiana, choć nieunikniona, mogła nieść za sobą coś czego obojgu nam brakowało. Od zawsze toczyliśmy bitwę, której zasady zmieniały się z każdym dniem. To była jedyna ekscytująca i niespodziewana rzecz, jaką mogłam zaakceptować.
Obserwowałam jak Shade wchodzi po elewacji domu. Po chwili przełożył nogę przez parapet i niczym baletnica znalazł się w środku pokoju. Ja mimo, że kiedyś nią byłam zazwyczaj lądowałam na tyłku lub obijałam z rozpędu o każdą rzecz po kolei. Ale on nie musiał o tym wiedzieć. Wystarczy, że już raz musiał mnie złapać, gdy się poślizgnęłam.
Wcale nie specjalnie, aby znaleźć się w jego ciepłych ramionach.
Brunet, jakby czując na sobie mój wzrok stalkera, co pewnie i tak nie było trudne do wyłapania, uśmiechnął się szerzej. Wyciągnął telefon i zaczął coś szybko wystukiwać. Wiedziałam, że wiadomość została skierowana do mnie, bo po chwili usłyszałam wibracje. Tak właściwie to nie wiem jakim cudem mój telefon przeżył wczorajszą podróż po schodach i ocalał.
Grey: Liczę na to, że rozumiesz co zrobiłaś
Pierce: Czyżby ktoś nie szedł do szkoły przez mały problem?
Byłam bezczelnie dumna z siebie i tego, że kazałam wyjść mu na dwór bez części ubrania. Poza tym szczeniackie dokuczanie sobie nawzajem było czymś, bez czego nie mogłam się obejść. Każdy ma w końcu głupie przyjemności w życiu, a to była jedna z moich. Shade Grey był moją pieprzoną przyjemnością.
Grey: Muszę się przygotować na to, co czeka cię w poniedziałek, kochanie
Grey: Tobie też to radzę
Pierce: Ja się tam świetnie czuję. Myślę, że dzisiejszy poranek jest niezbitym dowodem na to, że jestem lepsza.
Grey: No naprawdę wyśmienity żart Evangeline. Przeczytałaś tę kwestię w jednej z tych swoich porno książek? Czy może to ten serial z gołymi chłopaczkami na plakacie?
O pierwszym coś wiedziałam, a o tym drugim nie miałam kompletnie pojęcia. Jednak stwierdzenie "chłopaczki" utwierdziło mnie w tym, że Shade zawsze musiał stawiać się na lepszej pozycji od innych. Ale przede wszystkim, aby to inni zwracali na niego swoją całkowitą uwagę.
Pieprzony atencjusz.
Grey: Chcę swoją bluzę z powrotem
Jego bluza była moja od chwili, gdy spadła z jego ciała na podłogę w moim pokoju. Nie oddam. Mógł pilnować.
Pierce: Chcieć to sobie możesz.
Grey: To moja własność. Znasz prawo karne i to co robi ze złodziejami?
CZYTASZ
Restoration
Romance~II część Trylogii Zniszczenia~ Przywrócimy całe dobro, które nam pozostało. Evangeline Pierce zatraciła się w samej sobie szukając drogi ucieczki od destrukcji, która nią zawładnęła. Shade Grey przez całe swoje życie siał destrukcję, której pozbyc...