Pov. Shade
Ponad miesiąc wcześniej...
Zostawiła mnie.
Odjechała z Jacksonem pieprzonym Wallance. Nie wierzyłem w to, że naprawdę to zrobi. Byłem przekonany, że po prostu wyjdzie i wróci po kilku minutach.
Widząc, jak samochód chłopaka odjechał i nie wracał przez kolejne minuty, sam wsiadłem do swojego auta i ruszyłem w stronę domu Wallance. Wściekłość i zazdrość rozrywała każdą cholerna komórkę mojego ciała.
On nie miał pieprzonego prawa jej dotykać.
Miałem nawet gdzieś to, że mógłbym brzmieć jak toksyczny dupek. Ona nie była sobą, a on to wykorzystywał do własnych celów.
Zastanawiałem się, co zrobiłem źle.
Dlaczego wybrała jego.
Dlaczego ja wybrałem ją.
Nie musiałem długo szukać tej dwójki. Jak stalker stałem niedaleko okna w ogrodzie widząc ich samych w jednym z mniejszych salonów. Modliłem się o to, aby ktoś im przerwał, ale nic takiego się nie działo.
Moje serce stało się dziwnie zamroczone i zimne.
Jackson podwinął jej bluzkę do góry, błądząc dłońmi po brzuchu i pośladkach. W prawie taki sam sposób, jaki jeszcze do niedawna robiłem ja. Blondyn złożył namiętny pocałunek na jej szyi, a Evangeline przymknęła oczy. Potem wplotła dłonie w jego włosy i odchyliła głowę mówiąc coś do niego z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Chłopak szybkim ruchem zdjął koszulkę i bardziej zniknął ciałem w oparcie kanapy.Pierce złożyła pocałunek na jego ustach. Tak cholernie długo, że miałem nadzieję na to, że dupkowi zabraknie tlenu i się udusi. Sam chciałem go wtedy zabić.
Nie mogłem więcej na to patrzeć. Miałem dość.
Odwróciłem wzrok niczym tchórz i cofnąłem się na parking przed domem. Mimo dziwnego uczucia w sercu, głównie wściekłość opanowała każdą z moich żył. Rozejrzałem się wokół szukając samochodu Wallance 'go.
Nie zwracałem większej uwagi na to, że w każdej chwili ktoś może wyjść z domu. Jednak po głośnych odgłosach muzyki i krzyków, wywnioskowałem, że nastolatkowie bawią się dobrze i nie mają zamiaru nigdzie wychodzić.
Do ręki wziąłem jeden z większych kamieni, który robił za dekorację ogrodu i rzuciłem nim w stronę szyby. Z samochodu wydobył się dźwięk alarmu, ale miałem to gdzieś.
Zniszczone auto to tylko namiastka tego, co czułem w tamtym momencie.
Rzuciłem jeszcze kilka innych kamieni, mając w myślach obraz jego obrzydliwych rąk na perfekcyjnym ciele Evangeline.
Jego dotyk wydawał się taki niepoprawny. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego chciała jego a nie mnie. Dlaczego po raz kolejny pakowała się w coś, czego już wcześniej żałowała. Powiedziała mi, że nie chciała...
Co za ironia. Ona od zawsze chciała się z nim pieprzyć. A ja żyłem cholernie głupią nadzieją, prawda?
Przetarłem twarz dłonią i z całej siły kopnąłem w samochód, chociaż było to na nic. Pięścią uderzyłem w przednią szybę, która już wcześniej była naruszona przez kamień. Po chwili cała pękła, a z moich knykci zaczęła sączyć się krew.
Na resztkach szkła zostały czerwone krople, spływające powoli w różne strony. Jednak moja wściekłość nie mijała. Przy krzakach zauważyłem węża ogrodowego, po którego sięgnąłem. Włączyłem go i rzuciłem do środka samochodu, patrząc jak cały staje się jednym wielkim basenem.
CZYTASZ
Restoration
Romance~II część Trylogii Zniszczenia~ Przywrócimy całe dobro, które nam pozostało. Evangeline Pierce zatraciła się w samej sobie szukając drogi ucieczki od destrukcji, która nią zawładnęła. Shade Grey przez całe swoje życie siał destrukcję, której pozbyc...