Zdążyłam przeczytać 3/4 książki, tak mnie wciągnęła. W pomieszczeniu pojawił się Christian, na mój widok aż się uśmiechnął.
-Jake przyjechał na chwilę obgadać plan pracy na ten miesiąc... Rozgadał się, cały on...-mierzył mnie wzrokiem-Ooo Grey?-
-A ja musiałam być taka sama... Samiuteńka...-burknęłam, czytając hot scenę.
-Gdzie? O czym mówisz?-przygryzł wargę.
-Sama pod prysznicem...-odparłam, czytając 5 raz jedno zdanie.
-Mhm...-wszedł na łóżko, wyciągnął książkę z moich dłoni i namiętnie mnie pocałował.
Trzymając go za policzki, odwzajemniłam całusa.
-Mogę ci to wynagrodzić...-szepnął, przygryzając moje ucho.
-A jak?-spytałam, uśmiechając się.
-A np. tak-zrobił mi malinkę na szyi-I tak-złożył całusa na dekolcie-I tak...-wbił mi się w usta.
Chłopak położył mnie na łóżku, usiadł na moich biodrach i podwinął koszulę nocną tak, by miał widok na mój brzuch. Miałam bieliznę pod spodem żeby nie było... Nie minęła chwila, a poczułam przyjemne buziaki na brzuchu. Wplotłam dłoń w jego włosy, ciągnęłam je za końcówki. Czarnowłosy pozbył się mojej koszuli nocnej jak i bielizny, a ja jego ubrań. Bardzo namiętnie się sobą zajęliśmy...
*Kilka treningów MMA później...*
Rozgrzewam jeszcze mięśnie, za chwilę zaczną się międzyszkolne zawody MMA. Trener dawał z siebie wszystko na treningach, bardzo dobrze przygotował mnie.
-Musimy już wyjść do klatki, chodź-mruknął trener, trzymając ręcznik i bidon z wodą.
Pokiwałam głową, po czym udaliśmy się do klatki. W niej trener wysmarował moją twarz wazeliną, wsadził szczękę do ust i tłumaczył co i kiedy robić dla wygranej.
-Pamiętaj...-pogroził mi palcem.
-Pamiętam, będzie git-odparłam, stresując się.
Zawsze się stresuję przed zawodami...
-Pssst, Sophie...-chrząknęła Lucy, stojąc przy klatce z swoim chłopakiem-Brad'em.
Tak, Brad to przyjaciel mojego chłopaka... Ważne, że Lucy jest szczęśliwa i nie narzeka na samotność. Podeszłam do ścianki, kucnęłam przy niej.
-Wal po mordzie tak mocno, jak potrafisz-powiedziała, zaciskając pięści.
-Wiem, na tym to polega-uśmiechnęłam się lekko.
-Dasz radę... Trzymamy kciuki-Brad uśmiechnął się, obejmując Lucy ramieniem.
Christian jeszcze nie przyjechał, dlatego mi trochę smutno... Chcę, żeby był przy mnie w takim momencie. Wiem, że praca w S.W.A.T. nie jest łatwa, nie zawsze można się wyrwać ze służby, ale ten jedyny raz...
Przyjedzie, uspokój się...
Jak mnie tu ten Serb rozpierdoli to tak... Nie dostałam dziewczyny jako przeciwnika... Faceta! To niezgodne z zasadami. Niespodziewanie usłyszałam krzyki.
-Niech mnie pan przepuści! To moja narzeczona!-krzyczał czarnowłosy, szarpiąc się z ochroniarzem.
Mój trener próbował złagodzić ten konflikt, ale coś mu nie szło... Wyszłam z klatki, stanęłam przed wejściem do niej.
-Niech pan go do cholery jasnej puści!-warknęłam, po czym szarpanina się zakończyła.
Christian przeskoczył te 3 schodki, mocno mnie przytulił. Teraz dopiero zauważyłam, że jest w mundurze.
-Jechałem prosto z pracy, jak się czujesz?-spytał, bo wie dokładnie, że stres u mnie dominuje.
-Stresuję się... Boję się... Nie dam rady...-przyznałam, a dłonie zaczęły mi się trząść.
-Kochanie, posłuchaj mnie uważnie...-ujął w dłonie moje policzki-Jesteś silną, samowystarczalną i agresywną kobietą. Dasz radę, bo jak nie ty to kto? Przez te ostatnie tygodnie harowałaś jak wół, by stanąć w progu klatki. Kochanie, jestem tutaj z tobą. Nie będziesz dawała rady, bo coś się stanie to odpuść. A jeśli dasz radę, to walcz do końca-podniósł mnie na duchu.
Już miałam coś odpowiedzieć, ale organizator wezwał mnie do klatki. Zawody się zaczęły...
-Leć już-pocałował mnie w czoło, które było od wazeliny.
Weszłam do klatki, zamknięto za mną furtkę. Przede mną stanął Serb, gotowy spuścić mi łomot.

CZYTASZ
Noc jest nasza, kochanie
Fiksyen PeminatPrzyrodni brat, który ma plany wobec swojej "przybranej" siostry... Sprawi, że będzie żyła w niebie, będzie go pragnęła z dnia na dzień coraz bardziej, będzie go kochała tak, jak nikt nigdy go nie kochał.