*Mama*

2.4K 36 16
                                    

*2 lata później....*

-Christian, nie żeby coś, ale nam jest zimno... Potrafisz może zapalić tego znicza?-zapytałam, spoglądając na swojego męża, męczącego się z gasnącymi zapałkami.

-A przepraszam bardzo, kto usrał się, żeby dziś jechać? W tą pogodę? Hmm?-zaczął się sadzić.

-Dziś jest święto zmarłych, wszystkich świętych dokładnie, dlatego pojechaliśmy dziś-warknęłam przez zaciśnięte ze złości zęby.

Mężczyzna widząc mój humor od razu zamilkł. Po dłuższej chwili klnięcia, wyzywania znicza jak i zapałek, udało mu się pozostawić światełko pamięci. 

-Teraz gdzie?-spytał, wzdychając ciężko.

Już chciałam mu odpowiedzieć, ale poczułam kopnięcie. Zgięłam się w pół, złapałam za brzuch i wyrównywałam oddech.

-Co się dzieje kochanie?-Christian zmartwił się, przytrzymując mnie.

-Mia kopie...-zacisnęłam szczękę-I to bardzo mocno...-

-Spokojnie...-posadził mnie na ławce, nasz synek, siedzący w wózku zaczął płakać-Oddychaj głęboko-

Już raz przechodziłam coś takiego, więc wiem jak mam się zachować. Christian wyjął z niebieskiego wózka Charliego, naszego 2 letniego synka i wziął go na ręce. 

-Cichutko skarbie, mamusi nic się nie dzieje-pocałował go w skroń i bujał.

Kilka minut później Mia przestała kopać, a ja mogłam się wyprostować. Odetchnęłam z ulgą, że ból przeszedł. Charlie ciumkał lizaka, miał zacieki po łezkach na pulchnych policzkach. 

-Mama-wyciągał do mnie rączki, obklejone od lizaka.

Wstałam z ławki i podeszłam do moich dwóch, najważniejszych mężczyzn. Ujęłam twarzyczkę mojego dziecka w swoje dłonie, po czym złożyłam całusa na jego czółku. Chłopczyk uśmiechnął się, a ja pogłaskałam go po policzku. 

-Ty sobie usiądź...-mój mąż posadził mnie w miękkim fotelu i przykrył ogromnym jak i puchatym kocem-Idę zrobić herbatę i położę Charliego spać-

-Przecierał oczka?-pogłaskałam się po brzuchu.

-Tak-ułożył swoją dłoń na mojej-Zrobię ci herbatkę, a potem obejrzymy bajkę, taką jaką będziesz chciała-

-Dziękuję, że jesteś...-szepnęłam, uśmiechając się.

-To ja ci dziękuję...-złożył całusa na czubku mojej głowy-Bo mnie okiełznałaś...-

Czarnowłosy wziął synka na ręce i poszedł na górę, gdzie znajdował się pokoik dziecka. Spojrzałam na kartony, które proszą się o rozpakowanie. Jeden z nich należał w 100% do mnie i nosił nazwę: PRZYJAŹŃ. Nie cierpiałam na niego patrzeć... Bo wiecie... Dokładnie 2 lata temu ja i Lucy przestałyśmy się przyjaźnić, nie chcę wam mówić dlaczego, ponieważ do tej pory powód tego zerwania mnie boli. Aczkolwiek staram się skupiać na mojej rodzinie. Jak widać, jestem w 7 miesiącu ciąży... Przeprowadziliśmy się z Christianem na początku mojej pierwszej ciąży do nowego domu. Oczywiście projektowanego przez jego przyjaciela. Wzięłam do ręki nowe wydanie "VOGUE" i zaczęłam czytać. Po 30 minutach mój mąż pojawił się na dole, zrobił herbatę i przyniósł mi ją do salonu.

-Wybrałaś już bajkę?-mruknął, przenosząc mnie na kanapę, gdzie usiadł obok.

-Tak-uśmiechnęłam się-Obejrzymy "COCO"-

-Dobrze-podniósł moje nogi i położył je na podnóżku, a pod plecy dał miękką poduszkę. Pilotem włączył przeglądarkę w telewizorze, a następnie usłyszałam intro wybranej przeze mnie bajki. 

-Misiu...-przeciągnęłam, spoglądając na niego.

-Tak?-chrząknął, całując mnie w ucho.

-Przyniósłbyś mi chipsy o smaku zielonej cebulki i nutellę...?-zapytałam, czując coraz większe zachcianki.

-Oczywiście, nawet nie musisz pytać-odpowiedział z uśmiechem.

Posłałam mu słodki uśmiech, po czym wzięłam duży łyk miętówki. Uwielbiam ją pić, mogłabym codziennie, ale Christian pilnuje mnie bym jej za dużo nie piła. Przez 7 miesięcy zdążył przeczytać 4 książki o prawidłowym rozwoju dziecka i prawidłowym przebiegu ciąży. Teraz zaczął czytać 5, czyta ją w pracy, domu, na wyjazdach służbowych, na obiadku u matki swojego przyjaciela. No dosłownie wszędzie. Christian bardzo mi pomaga przy Charliem i przy obowiązkach domowych. Nie jestem sama w niczym, zawsze mogę na niego liczyć. Oglądałam bajkę, gdy mój mężczyzna wrócił. Na stole pojawiły się 3 miski. W jednej były chipsy o smaku zielonej cebulki, w drugiej nutella, a w trzeciej ciastka. 

-Dziękuję-wyszczerzyłam zęby, a on pocałował mnie delikatnie w usta.

Czarnowłosy objął mnie ramieniem, a ja ułożyłam na nim głowę i wtuliłam się w jego ciało. 

-Strasznie cię kocham pysiaczku...-szepnął mi do ucha.

-Ja ciebie też strasznie kocham skarbie...-odszepnęłam, czując jak akcja mojego serca się przyspiesza od radości.



Witam moich czytelników! 

Wiem, że strasznie czekaliście na kolejny rozdział tego oto opowiadania. Niestety muszę was załamać, ponieważ to już koniec. Starałam się jak mogłam, by ten rozdział dobrze wyszedł i mam nadzieję, że mi się udało. Bardzo wam dziękuję, że dotrwaliście do samego końca. Cieszę się, że tematyka opowiadania was zainteresowała. Ale oczywiście mam też dla was dobrą wiadomość... A mianowicie, na moim profilu będą rozwijały się nowe opowiadania. Byłoby mi miło, gdybyście również tam się pojawili i zagłębili się w ich tematykę :)) Pozdrawiam cieplutko! ❤❤❤❤

Noc jest nasza, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz