*I want your love*

5.8K 118 5
                                    

Zeszłam na dół, już się uspokoiłam z tych emocji, których doznałam u góry. Do moich uszu dobiegł dźwięk gitary, na której grała Lucy. Śpiewała do tego, jak pięknie... Stałam w progu i słuchałam, dopiero po kilku minutach się otrząsnęłam i weszłam do salonu.

-Mam dla ciebie kocyki, ten w kapitana Amerykę bez koszulki-uśmiechnęłam się na wspomnienie jak na jego punkcie miała bzika i planowała z nim życie-Poduszki masz i dresy-

Położyłam wszystko obok niej, a ona przerwała grę i śpiew.

-Masz talent-uśmiechnęłam się-Chcesz herbatkę?-

-Nie...-odpowiedział anioł zamiast mojego diabła.

-Mam dziś tutaj z tobą spać?-spytałam, przytulając ją.

-Tak-ścisnęła mnie.

Pocałowałam ją w czubek głowy, jestem jej przyjaciółką, siostrą z innej matki i moją rolą jest wspieranie jej.

-Dlaczego czuję alko, papierosy... O kurwa, stara ty się z nim całowałaś! Albo coś ten no-zauważyła malinki na mojej szyi-A to maliniarz jeden!-

-Nie krzycz... To jakoś wyszło samo z siebie... Nie wiem dlaczego i w ogóle...-próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji.

-Z was jeszcze będzie para-mruknęła radośnie.

-Taaaa, gorzej jak się ojciec dowie....To wtedy kaplica...-odszepnęłam, wyobrażając sobie reakcję na coś takiego.

Krzyk, pisk, złość i nic więcej...

-Papcio? Stara on nie będzie miał nic przeciwko-powiedziała pewnie Lucy.

-Może i nie... Się zagalopował...-szepnęłam, dotykając swojej szyi.

Znowu ten dreszczyk i ciepło wróciło, jego usta na mojej szyi... 

-Do całowania są potrzebne dwie osoby z tego co mi wiadomo...-dodała, a ja spaliłam buraka.

Lucy podskakując z radości poszła się przebrać w dresy, a ja przygotowałam jej miejsce do spania. Przytuliłam ją mocno, a potem zaczęłam śpiewać kołysankę pt. ,,Pamiętaj mnie" z bajki, którą obie uwielbiamy ,,COCO". Obie zasnęłyśmy...

*Ranek*

Wstałam jako pierwsza, co nie jest nowością dla domowników. Na paluszkach poszłam do swojego pokoju, tam ubrałam czarną mini i białą, krótką bluzę z kapturem w motywie róż z kolcami. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy spięłam w luźnego koka. Zeszłam na dół, by przygotować śniadanie. Dla umilenia sobie pracy, włączyłam na głośniku muzykę.

-I want your ugly 

I want your disease 

I want your everything 

As long as it's free

 I want your love 

Love love love

I want your love...-podśpiewywałam sobie pod nosem, kręcąc biodrami przy okazji.

W takim klimacie kręciłam się po kuchni, nie pomyślałam o tym, że ktoś może być świadkiem tego porannego cyrku... Nie przejmowałam się na razie tym, bo Lucy śpi tak do 12, a Christian do 11, więc mam dużo czasu. Wróciłam do blatu, zaczęłam robić płatki z piankami dla siebie. Niespodziewanie poczułam umięśnione ramiona, które objęły mnie. 

-Cześć...-szepnął Christian, całując mnie w kark.

Przeszły mnie dreszcze... 

-Cześć... Wiesz co się wczoraj stało?-spytałam, zaciskając szczękę.

-Tak, i chcę więcej...-szepnął zachrypniętym głosem, odwracając mnie do siebie.

Boże, on jest przede mną bez koszulki i w spodenkach... Mój wzrok skierował się na jego klatkę, taki odruch no! Jego tatuaże nadawały mu mroczności, mimo, że Christian jest potulny jak baranek. Poczułam na sobie jego wzrok, a najbardziej jego spojrzenie paliło mnie na ustach i udach.

-Jesteś świadomy tego wszystkiego?-szepnęłam, patrząc w jego błękitne oczy.

-Tak, jestem...-po jego wypowiedzi wbił mi się w usta bardzo namiętnie.

Złapałam go za policzki, odwzajemniałam każdego całusa. Chłopak złapał mnie za uda, a następnie posadził na blacie. Przylgnął do mnie ciałem, a mnie do siebie docisnął. Jego pocałunki stawały się jeszcze namiętniejsze, ogarniał mnie zarówno dreszcz jak i gorąc... 

-Jesteś taka cudowna....-wymruczał w moje usta.

Wplotłam dłoń w jego włosy, ciągnęłam końcówki. Serce mi waliło jak dzwon, pragnęłam go mieć bliżej i bliżej.. Nie przestawać... Zszedł na moją szyję, powtórzył robienie malinek, teraz robił to tak namiętnie... 

-Boże...-szepnęłam, zaciskając szczękę.

-Nie kuś... Proszę cię...-odszepnął, wkładając dłonie pod moją bluzę.

Usłyszeliśmy czyjeś kroki.

-Christian...-szepnęłam, łapiąc go za dłonie.

-Co się dzieje?-zapytał, spoglądając mi w oczy.

-Lucy idzie...-rzekłam cicho.

I faktycznie, pojawiła się w kuchni. Zobaczyła nas w takiej pozie...

-Wcale nie patrzę!-zakryła dłońmi oczy.



Noc jest nasza, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz