*Rose POV*
Godziny mijały, a my nadal siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy filmy z Johnym Deppem.
Od piratów z karaibów, przez Edwarda nożycorękiego, po Mroczne Cienie.
To był naprawdę dobry dzień.
Przez większość czasu siedziałam wtulona w Ashtona, chociaż teraz siedziałam między jego udami z plecami przyciśniętymi do jego klatki piersiowej. Naprawdę dobrze czułam się, mając go znowu obok siebie. Za każdym razem gdy mnie dotykał, czułam przyjemne ciepło, a gdy składał pocałunki w różnych miejscach mojej twarzy, od ust aż po czoło, czy czułe miejsce za uchem, czułam tak zwane motyle w brzuchu. Widząc jego uśmiech rozpływałam się. Uwielbiałam jego uśmiech, a w szczególności ten, którym obradzał tylko mnie, ponieważ wiedziałam, że jestem powodem jego szczęścia. Uwielbiałam jego dołeczki w polikach, jego roztrzepane loki, jego oczy, które niewiadomo jakiego są koloru. Uwielbiałam go całego. Czułam się przy nim szczęśliwa. Czułam, że to z nim mogłabym spędzić resztę mojego życia, nie martwiąc się o to co czeka nas jutro.
Kiedy byłam młodsza, marzyłam o miłości jak z filmów romantycznych. Chciałam się zakochać, tak by dla niego stracić całkowicie głowę. Chciałam móc budzić się obok kogoś i pierwsze co słyszeć to dzień dobry kochanie. Wiedziałam, że wtedy czułabym się wspaniale, a przede wszystkim wyjątkowo. Z osobą, która by mnie kochała, byłabym wyjątkowa.
Mimo, że moje życie zmieniło się diametralnie kilka lat temu, teraz, mieszkając z Ashtonem, znowu czuję się jak ta nastolatka marząca o miłości.
Jest jednak jedna rzecz, która się zmieniła.
Codziennie budząc się widzę Ashtona, który mówi mi dzień dobry kochanie. I za każdym razem, gdy to powtarza, czuję się wyjątkowa. W końcu w moim życiu jest osoba, która darzy mnie tym rodzajem miłości, jednak boli mnie to, że z każdym wypowiedzianym przez niego kocham Cię zawodzę go i uśmiecham się, zamiast odpowiedzieć mu tym samym.
Ashton zrobił dla mnie wiele w życiu, a ja chciałabym zrobić coś również dla niego.
Moje młodzieńcze marzenie się spełniło, więc ja również spróbuję przygotować się do wypowiedzenia tych magicznych słów o wielkim znaczeniu w stronę osoby, która jako jedyna jest w stanie sprawić, że znowu będę osobą bezproblemową, która nie będzie się zamartwiała o byle co i nie będzie bała obdarzyć się kogoś zaufaniem oraz miłością.
W kilka miesięcy Ashton zmienił moje życie. Zmienił mnie.
Najgorsza jest jednak walka. Walka pomiędzy tym co czuję, a tym co wiem....
*Ashton POV*
Trzymając ją teraz w swoich razmionach czuję się w końcu szczęśliwy. Kocham tą drobną brunetkę, która stała się całym moim światem. Trzymając ją w ramionach czuję, jakby było to bardziej naturalne od bicia mojego serca, ale wiem, że gdyby jej nie było przy mnie, moje serce nie miałoby dla kogo bić. I może wydaje się to oklepane, ale tak właśnie jest. Jestem w niej zakochany.
Zakochany we wszystkim co robisz, w twoim słodkim zapachu, każdym dotyku, nawet tym przypadkowym, nigdy nie zamieniłbym na nic innego jej ciepłych uścisków i tego, że zawsze powtarza mi, że mam piękne oczy, mimo tego, że kłócimy się o ich kolor. Kocham jej uśmiechniętą twarz, kótrą widuję codziennie. Kocham ją całą, z kazdym dniem coraz bardziej. Chciałbym usłyszeć od niej też te dwa słowa, które powtarzam jej tak często, ale nie chcę jej pospieszać. Mam nadzieję, że przyjdzie taki dzień w którym usłyszę od niej kocham Cię.
***
Błagam nie bijcie.
Opis obecnych uczuć Rashtona. Musiałam w końcu opisać ich obecne odczucia. Po prostu musiałam.
Mam nadzieję, że nie wyszła zbyt wielka kicha, ponieważ nie jestem dobra w opisywaniu uczuć.
Uwaga uwaga! POJAWIŁ SIĘ PIEPRWSZY ROZDZIAŁ NA THE OTHER SIDE, WIĘC SERDECZNIE WAS MISIAKI ZAPRASZAM!!
Cya xx