Rozdział 3

96 7 4
                                    


                        "Kim jesteś?"

Otworzyłem oczy. Widziałem tylko czyiś sufit, to na pewno nie dom.
Nikogo nie ma?
Wstałem z łóżka po czym się znów przewróciłem. Nagle otworzyły się drzwi.

- Dzień dobry?
- O wstałeś - Był to chłopak który wpadł na mnie przed szkołą.
- Tak, Jak się tu znalazłem i gdzie jestem?
-Haha.. Jesteś w szkole pielęgniarka pozwoliła nam zostać, twoi rodzice się pewnie martwią, nie chcesz zadzwonić?
-Nie.., Nie martwią się - Bynajmniej nie martwi się.
-Na pewno?
-Ta
-Oh, okey
-To powiesz mi co ja tu robię? - Zapytałem niecierpliwie
-No tak, tak, od którego momentu pamiętasz?
-Do nie stracenia przytomności - Powiedziałem sarkastycznym głosem.
-Zobaczyłem jak do nich podszedłeś, wiedziałem że to się źle skończy. Będziesz miał z nimi problemy do końca szkoły lub nawet i życia..
-Skąd to niby wiesz? - Ahh przecież on chodzi do klasy z nimi jakim jestem debilem.
-Yh Mój przyjaciel miał z nimi problem.., skończyło się na tym że popełnił samobójstwo.. - Powiedział jąkając się.

Szkoda mi się go zrobiła cholera po co pytałem..

-Oł, przykro mi.., mogę znać twoje imię?
-Karl
-Ale masz piękne imię! - Próbowałem poprawić mu humor.

Karl - Nie musisz tego robić, wracając do pytania. - Słuchałem go uważnie - Jak już podeszli, nie mogłem na to patrzeć. Gdy dostałeś podbiegłem by ci pomóc i pomogłem, masz szczęście bo mogło być o wiele gorzej..
-Dziękuje, co im zrobiłeś, że mnie zostawili?
Karl - Nieważne, a ty jak masz na imię?
- George
Karl - O-oh.. - Karl zaczął być lekko wystraszony, jego ręce się trzęsły.
- Um, nic ci nie jest?
Karl - Mogę znać twoje nazwisko?
- George.. Davidson, a twoje?
Karl - J-J-Ja-Jacobs
- Coś się stało?
Karl - J-ja muszę iść. Pa!
- Pa.. - Coś źle zrobiłem?
Wziąłem telefon do ręki a by sprawdzić czy ktoś napisał.

Nikt.., jest już 18?!
Wstałem szybko z łóżka i poszedłem do domu. Otworzyłem drzwi.

Ahh ojca nie ma..

Zamknąłem za sobą drzwi po czym spojrzałem na drzwi obok.

A może jednak znajdę ten klucz~?

Przyłożyłem ucho do drzwi, bo coś słyszałem.
Nic nie słychać, coś mi się chyba pomyliło. Nie! Jednak słyszę że coś się tam rusza. Pociągnąłem za klamkę. Dalej zamknięte. Poszedłem do pokoju taty z myślą że on ma gdzieś klucz.
Grzebałem wszędzie. Nic nie było upadłem na łóżko ze zmęczenia. Usłyszałem że pod łóżkiem coś  musi być. Wziąłem rękę pod łóżko, był tam karton.
Otworzyłem w środku był pistolet!
Nic nie rozumiem.

Może obok będzie klucz?
Niestety nie było, odłożyłem na bok i schowałem tak jak było na początku.
Wyszedłem z pokoju ze strasznymi myślami.

Co jeśli on zabija, a-albo gorzej.. CHCE MNIE ZABIĆ..

Tata George'a - JESTEM
- D-DOBRA
Co mam robić? Cholera, może pójdę się przewietrzyć..

Wyszedłem z pokoju do drzwi by się ubrać, jednak ojciec mnie zatrzymał.

Tata George'a - A ty gdzie się wybierasz? - Zamilkła cisza - Bez poinformowania mnie?

Co jeśli wie że grzebałem w jego rzeczach.. Ugh..

- J-ja? Ym, idę się przejść. Mogę?
Tata George'a - Jest o tej porze niebezpiecznie.
- Nic mi się nie stanie. Czemu nagle się mną interesujesz?!
Tata George'a - To idź, nie uratuje ci dupy jak ktoś cię zabiję lub zabierze.
- To idę - Zamknąłem mu drzwi przed nosem.
Tata George'a - O nie! MASZ WRACAĆ!
- NIE
Otworzył szybko drzwi i podbiegł do mnie tata uderzając mnie mocno w twarz.

Tata George'a - Masz nie pyskować, a teraz do domu, JUŻ.
- Nigdzie nie idę.
Tata George'a - Jesteś taki jak matka.
- To znaczy?
Tata George'a - Nie słuchający się, pyskaty, nie masz jednego czego ona ma. Nie jesteś pieprzonym gejem.

Już widzę mój błąd, czemu tego nie widziałem? On jest gorszy od mamy..

- Może tego nie mam, ale czemu nie nienawidzisz  ludzi homoseksualnych?
Tata George'a - Bo to nie zgodne, nie łączy się. O ci myślałeś że się kłócę z matką? Tylko o to że zabieram syna, ona tylko płakała, mówiła bym się nie zbliżał do ciebie, rzucała we mnie wszystkim co miała pod ręką, siostrę ci tylko zabrała. Ją se mogła wziąść.. haha.. i tak jej zjedzie po psychice, tak jak mnie.., w końcu czuję się wolny. Ale nadal nie rozumiem jednego, zawsze cię poniżała, śmiała się, a ty nadam stoisz po jej stronię, a ja? Broniłem cię, mówiłem by tam nie mówiła..

Stałem wryty w ziemie, nie mogłem się ruszyć. Nalewały mi się łzy do oczu. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, patrzyłem tylko na ojca który się tylko uśmiechał w moją stronę.

Tata George'a - Będziesz płakał? Na takiego cię nie wychowałem.
- N-nie jestem po n-nikogo stronie.
Tata George'a - Masz łzy w oczach nie rób mi wstydu. Chodź wracamy do domu.
- Nie

Łzy spadające po mojej twarzy rozmywające się w powiewie wiatru..
Biegłem tylko przed siebie, nie zwracałem na nic uwagi.

Tata George'a - STÓJ! Cholera.

Nie zwracałem na niego uwagi. Nie chciałem o niczym myśleć. Nic przed sobą nie widziałem cały świat był rozmazany..







------------ -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---------------
✨✨✨✨✨✨✨✨✨✨




-I watching You- || DNF (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz