- Czemu nic nie powiedziałeś? - spytał Simon, gdy przytulał mocno swojego brata.
- Żadnego przywitania, tylko od razu prosto z mostu? - odpowiedział pytaniem na pytanie Harry.
Szczerze mówiąc, młodszy Potter stresował się niemiłosiernie. Nie wiedział czego ma się spodziewać po bracie. Bał się reakcji. Jednak mimo to, Simon nadal go przytulał. Tak jakby chciał obronić swojego małego braciszka przed złem tego świata. Nie zwracał uwagi, że zielonooki nie jest już jednak taki mały. Kiedy się w końcu odsunęli od siebie, usiedli na schodach ramię w ramię. Nie bali się, że ktoś z akademika ich podsłuchają, ponieważ praktycznie wszyscy licealiści wyjechali na święta i jeszcze nie wrócili. Była cisza i spokój.
- Jak sie tu znalazłeś? - zapytał Harry.
- Pewnie już wiesz, że miałem po ciebie przyjechać, żebyśmy pojrchali do rodziców na święta - czarnowłosy przytaknął. - No i ja się zatrzymałem u kumpla, ale dzisiaj miałem coś tu załatwienia w sprawach firmowych, więc postanowiłem, że do ciebie wpadnę. Jak widać, wybrałem zły moment - uśmiechnął się, wiedząc, że wprawia swojego brata w ogromne zażenowanie. I miał rację. - Dobra, opowiadaj wszystko od początku.
- Naprawdę chcesz tego słuchać? - zapytał Harry. Jego rumieńce, które zdążyły już zblednąć, ponownie stały się niezwykle czerwone.
- Gdybym nie chciał, to bym Ci nie kazał o tym opowiadać - wywrócił oczami.
- Och, no dobra - okularnik zamyślił się. - Poznaliśmy się w szkole. W sumie to w autobusie... Dał mi bilet, gdy do środka wbił kanar. Ja swojego no eee tak jakby nie miałem.
- Przecież rozmawialiśmy już na temat biletów. Miałeś je kupować. Twoje powiedzonko ,,na przypale albo wcale" nie zawsze się sprawdza ty mały szczylu.
- Dobra dobra, ale nie przerywaj, bo ci więcej nie opowiem - powiedział, a Simon umilkł. - Wracając... no to dał mi ten bilet i bla bla bla, później się okazało, że go przyjaciel Pansy i, że będzie chodził z nami do szkoły.
- Do klasy?
- Jest o rok starszy. W tym roku będzie zdawał maturę.
- Aha - skinął głową. - I co dalej?
- Byliśmy wieczorem w kawiarni. Dziewczyny, Ron no i właśnie on. Później mnie odprowadził do domu, przez co w jakiś sposób znaleźliśmy wspólny język. W jakiś dzień poszliśmy na wieczorny spacer, gdzie dostałem głupawki, a po jakimś czasie mnie do siebie zaprosił. Piekliśmy pierniki - uśmiechnął się na te wspomnienia. - Następnego dnia obudziłem się u niego na kanapie i dowiedziałem się wtedy, że nie spędzimy wigilii z rodzicami. On miał tak samo więc po tym jak ubraliśmy choinkę, zaproponował mi spędzenie wigilii razem.
- Zgodziłeś się - uśmiechnął się Simon. Nie musiał pytać, by wiedzieć, że ma rację. A mimo to Harry przytaknął i wrócił do opowiadania.
- Aż do wigilii się do siebie nie odzywaliśmy. Tak jakoś wyszło. Zaś tego wyczekiwanego dnia... co prawda spalił się indyk i jedliśmy pizzę, ale... - zawahał się. Spojrzał na brata, który patrzył wyczekująco, chociaż już się domyślał co się stało. Nie umiał powstrzymać radosnego uśmiechu.
- Odprowadził mnie do domu. I tak jakoś w połowie drogi... gdy wybiła północ... no eee...
- Wyduś to z siebie.
- Pocałowaliśmy się.
- I takie trudne było powiedzenie tego? Opowiadaj dalej.
- Nie powiesz nic na ten temat? - zdziwił się na brak komentarza o pocałunku.
CZYTASZ
midnight kiss // drarry ✔︎
Fanfictioncompleted - [ harry potter x draco malfoy ] Bilet autobusowy - zwykły kawałek papieru, który powinna posiadać osoba jeżdżąca autobusem. Jednak gdy grudniowego dnia pojawia się kanar, a dokładniej kontroler biletów, pewien nastolatek już wie, że jes...