𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐬𝐞𝐯𝐞𝐧

1.4K 123 67
                                    

Święta, święta i po świętach.

Magiczny nastrój minął tak szybko jak kolejny tydzień. Pogoda zdążyła się już uspokoić, dlatego można było wychodzić z domu bez obawy, że natkniesz się na kupę śniegu wyższą od siebie na środku chodnika.

Przez miniony tydzień, Ron oraz Hermiona z Pansy zdążyły już wrócić od rodzin. Draco i Harry spędzili ten czas najczęściej przesiadując w mieszkaniu blondyna. Czasami wychodzili na wieczorne spacery, a raz nawet byli w kinie. Pomyślicie - pierwsza randka? No cóż, żaden z nich głośno nie nazwał tego randką, ale w głębi duszy tak to odczuwali. Oczywiście w tym czasie nie mogło zabraknąć krótkich, jak i czasem dłuższych pocałunków, a także ciepłych przytulasów. Malfoy odkrył, że przytulanie Harry'ego od tyłu to jego nowe ulubione zajęcie.

Tamtego dnia, Draco szedł właśnie przez miasto. Śnieg chwilę temu przestał padać, co było chłopakowi na rękę. Odpisał właśnie Pansy, z którą od kilku minut wymieniał wiadomości, a następnie schował telefon do kieszeni wraz z dłońmi, ponieważ czuł jakby zaraz miały mu odpaść. Było zimno. Bardzo bardzo zimno.

Niedługo później stał już na ciepłym korytarzu przed drzwiami do pokoju Harry'ego. Zapukał i kilka sekund później zobaczył Pottera, który uśmiechał się szeroko.

- Hej - powiedział, łapiąc szarookiego za rękę i pociągając go za sobą. Zamknął drzwi, po czym dał mu krótkiego buziaka w usta. Draco skrzywił się, gdy czarnowłosy się od niego oderwał. Liczył na coś hm... dłuższego, jednak po chwili zajął się oglądaniem pokoju. Wiedział, że jeszcze nadejdzie pora na czułości.

- Przytulnie tu masz - stwierdził, podchodząc do okna.

Na przeciwko drzwi stało jednoosobowe łóżko, z niezwykle miękkim materacem, obok którego znajdowało się białe biurko, zawalone stertą książek i zeszytów. Przy ścianie, na której znajdowały się drzwi, stała duża szafa, a Harry się modlił, żeby Draco przypadkiem nie wpadł na jakiś dziwny pomysł, aby otworzyć jego szafę. Szczerze mówiąc, chłopak nie posprzątał w niej od momentu, gdy w wigilię wybierał ubrania na wieczór. Tak jakoś wyszło.
Na podłodze leżał duży, szary dywan, który Potter uwielbiał, gdyż był najbardziej miękkim dywanem, jaki kiedykolwiek widział.

W czasie, kiedy blondyn oglądał pokój chłopaka, ten usiadł na swoim łóżku, gdzie znajdowało się pełno poduszek. Co prawda jakieś trzy czwarte lądowało każdej nocy na podłodze, ale okularnik i tak je uwielbiał.

Draco rzucił się na łóżko, tuż obok niższego chłopaka, sprawiając, że ten również się położył i głośno zaśmiał. Malfoy kochał jego śmiech, dlatego postanowił zrobić coś, co wywoła go jeszcze więcej. Usiadł okrakiem na udach śmiejącego się chłopaka i zanim tamten w ogóle zdążył spytać co robi, zaczął gilgotać Harry'ego.

- Ni... nie... - Potter aż trząsł się ze śmiechu, machając rękami i łudząc się, że to powstrzyma Draco przed gilgotaniem. - Prze... przestań!

Po kilku minutach, gdy zielonooki naprawdę już nie mógł wytrzymać i jednocześnie prosząc  o koniec oraz się śmiejąc, blondyn w końcu się zlitował. Położył się obok dyszącego i uśmiechniętego chłopaka, obserwując jego klatkę piersiową z wielkim uśmiechem na twarzy. Co jak co, ale widząc uśmiech Pottera, nie da się nie uśmiechnąć.

- To co? Film? - zapytał rozbawiony, a zielonooki tylko skinął głową, przełykając ślinę.

- Laptop jest na biurku - powiedział, a Draco wstał i zaczął przekopywać góry szkolnych pierdół, aby dostać się w końcu do wspomnianego wcześniej urządzenia.

- Mam! - krzyknął zwycięsko, po czym wrócił na łóżko, gdzie Harry już po krótkim odpoczynku usiadł.

- Brawo, chcesz za to nagrodę? - podniósł brew.

midnight kiss // drarry ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz