III.4.

615 85 21
                                    

20. Dajcie nam wszyscy święty spokój!

Do końca dnia nie wydarzyło się już nic niezwykłego. Zosia przeleżała go w swoim pokoju z gorącą herbatą i książką. Wieczorem dostała okres, co z jednej strony spowodowało u niej uczucie ulgi, a z drugiej było nieznośnie bolesne i rzeczywiście poczuła się chora.

W piątek rano obudziła się już w trochę lepszej formie. Wyświetlacz na telefonie pokazał jej datę, 10 stycznia 2020, i godzinę, 10:30. – To już wiem, czemu się czuję wyspana – pomyślała Zosia i wstała, żeby pójść do łazienki.

Kwadrans później, odświeżona i ciepło ubrana, zeszła do kuchni, gdzie czekało na nią już zimne śniadanie. Była jednak tak głodna, że było jej wszystko jedno.

Koło południa przyszła do niej Adrianna.

– Cześć, muszę pogadać – powiedziała blondynka od wejścia, całkowicie blokując Zosi możliwość wykręcenia się złym samopoczuciem. Ada wyglądała na zdesperowaną.

– Cześć, wchodź – odpowiedziała więc, wpuszczając ją do środka. – Chcesz kawy?

– Nie, tylko herbatę – zaprotestowała Ada.

– A tobie co się stało? – zdziwiła się Zosia. – Nie pijesz drugiej kawy w południe?

– Nawet pierwszej dziś nie wypiłam. – W oczach Adrianny pojawiły się łzy. Zosia zauważyła, że to coś poważnego, bo nigdy nie widziała Ady w takich stanie.

– Chodź, zrobię nam herbatę i zobaczę czy jeszcze jakaś drożdżówka się ostała.

Adrianna posłusznie podreptała za Zosią do kuchni, a potem do jej pokoju na górze.

– Mów, co ci leży na duszy – próbowała sobie zażartować Zośka, ale łzy w oczach Ady skutecznie pozbawiły ją ochoty na żarty. – Co się stało?

– Niby nic... – Adrianna rozszlochała się na dobre. Zosia podeszła i ją przytuliła. – Nie mów mi, że Radek ci coś zrobił, bo zabiję gnoja. – Zośka odczuwała właśnie silną solidarność jajników i nienawidziła wszystkich mężczyzn. Jak każda kobieta w czasie okresu. I jak każda skrzywdzona. Zaliczyła dublet. – Dajcie nam wszyscy święty spokój!

– Pośrednio – odparła Ada zagadkowo. – Ale nie bez mojego udziału.

– To znaczy???

– To znaczy, że jestem w ciąży, Zosiu – odpowiedziała Ada i znowu się rozpłakała.

Zosia dopiero po chwili odważyła się zadać to pytanie.

– Rozumiem, że to nie było planowane?

– Nie, przecież mieliśmy wziąć ślub w czerwcu. Jak ja będę teraz wyglądała w sukni ślubnej z takim wielkim brzuchem?

Zosia nie umiała na to odpowiedzieć. Dopiero co sama bała się wpadki, ale przecież Ada miała kochającego ją Radka. – No właśnie...

– A jak Radomir zareagował na tę nowinę?

– Ucieszył się, idiota! – odpowiedziała Ada wkurzona. – Zaczął coś gadać o przyśpieszeniu ślubu. Nie wiem, co mam robić.

– Czekaj. – Zosia już nic nie rozumiała. – Radek się cieszy z dziecka i chce ożenić się z tobą szybciej, a ty nadal płaczesz? Co jest nie tak w tej historii?

– Nie wiem. – Ada zrozumiała, że Zosia nie umiała się wczuć w jej sytuację. Dla niej wszystko wyglądało idealnie.

– A może to po prostu ciążowe hormony, Ada? Prześpij się z tym tematem, może jutro okaże się, że to nie wygląda tak strasznie? W końcu masz Radka, który cię kocha. Nie to, co ja... – Teraz to Zosia się popłakała.

NARZECZONY Z MIASTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz