VI.3.

605 86 12
                                    

45. Luksus bycia sobą.

Zosia wróciła na salę restauracyjną powolnym, dostojnym krokiem, uspokajając zupełnie oddech, a jednocześnie rozglądając się dyskretnie po zdobieniach w holu.

Nathan już na nią czekał przy stoliku. Za chwilę kelner przyniósł ich dania główne.

– Wszystko w porządku, Zosiu? – spytał Nathan z troską.

– Jak najbardziej – odpowiedziała pewnie. – Ale ciągle jestem głodna.

– To życzę ci smacznego.

Zosia z ulgą skupiła się na klasycznym kotlecie po wiedeńsku, czyli znanym na całym świecie tłuczonym i panierowanym kotlecie z cielęciny, zwanym Wiener Schnitzel. Nathan zajął się swoim burgerem. Zosia z rozbawieniem stwierdziła, że rzadko kiedy jej przyjaciel żywi się czymś innym, ale uznała to za zabawne dziwactwo człowieka urodzonego i wychowanego w Stanach.

Nathan zaproponował Zosi wino do kolacji, a ona bez wahania się zgodziła. To był mimo wszystko dzień pełen wrażeń, a lampka wytrawnego czerwonego wina po obfitej kolacji nie tylko pomogłaby się rozluźnić, ale i dobrze by zrobiła na trawienie.

– A deser też sobie życzysz, moja barokowa księżniczko? – spytał, puszczając do niej oko.

– Chętnie spróbowałabym słynnego tortu Sachera – przyznała Zosia.

– To zamawiamy!

Nathan zawołał kelnera gestem i zamówił im po małej herbacie z suszonymi wiśniami i porcji słynnego tortu, który rozsławił ten hotel na cały świat. Ich zamówienie było gotowe po kilku minutach, a czas oczekiwania spędził na wywoływaniu rumieńców u Zosi swoimi spojrzeniami. Z rozbawieniem przyjął fakt, że jego przyjaciółka prawie pochłonęła swój kawałek tortu, nie dając sobie nawet chwili na delektowanie się jego smakiem.

– Lubisz czekoladę? – spytał z uśmiechem.

– Uwielbiam.

– Ja też. – Nathan patrzył na Zosię jak głodny wilk na owieczkę.

– Nad czym się tak zastanawiasz? – spytała.

– Nie chcesz wiedzieć – odpowiedział. – Boję się, że cię przestraszę.

– Zaryzykuję. Nie jestem aż tak strachliwa jak myślisz – uznała, patrząc mu w oczy wyzywająco.

– Skoro chcesz... Pomyślałem właśnie jak by to było zlizywać gorącą czekoladę wprost z twojego ciała. Chciałabyś czekoladowy masaż... erotyczny?

– A to w ogóle możliwe? Kto marnuje takie ilości czekolady?

Nathan zbliżył się do niej i szepnął zmysłowo:

– Nie ma rzeczy niemożliwych dla ciebie, Zosiu. Mówisz i masz.

– Kusisz i nęcisz – zaśmiała się cicho. – Chętnie spróbuję, ale nie w jakichś ogromnych ilościach. Nie chciałabym sprawiać problemów ekipie sprzątającej. – Zosia też mówiła cicho, co nie chciała zwracać na nich uwagi. Ostatecznie, nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się ktoś, kto mówił po polsku. Polacy byli wszędzie.

– Naprawdę? – Nat wyglądał na zaskoczonego. Bał się, że kiedy odsłoni przed Zosią rąbek swoich niecodziennych upodobań, jego wybranka ucieknie z krzykiem, a tymczasem ona nie tylko się zgodziła, ale jeszcze prowokowała go wzrokiem do większej śmiałości. – Dziękuję, że się zgodziłaś, kochanie.

– Masz jeszcze jakieś fetysze, Natanie? – spytała Zosia rozbawiona.

– Parę by się znalazło – przyznał zakłopotany – ale nie musisz robić niczego, czego nie chcesz.

NARZECZONY Z MIASTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz