~2~

162 10 2
                                    

*pije kawe*
kawiarenka urocza. A ja myśle nadal nad swoim nowym imieniem. W końcu Amor ,nie przejdzie bo jeszcze on mnie znajdzie...
Ubrałam się ,wzięłam klucze. I wyszłam z mojego mieszkania w słoneczne tokyo. Szłam do pracy ,dość zwykłej ponieważ zajmowałam się parcelami na wynajem. A planowałam coś innego. Nieważne. Po drodze wzielam kawy ,dla mnie i dla szefa. Nagle idąc z nimi wpadłam na dość młodego chłopca , z wygaldu kogos mi przypominał. Miał ciemne oczy,ciemne włosy. Oraz

Czapkę.

A jedyna osoba która w tak bardzo słoneczny i upalny dzień nosiłaby czapkę zimową. Alex.

-Jezu przperaszam panią...nie chciałem. Znaczy rozumie pani po angielsku?
-tak tak...ja rozumiem,przepraszam spieszę się.
-a gdzie pani pracuje to przyniosę pani kawy.
-biuro ,,night and save ,, dział nieruchomości. Ale nie musi pan kupować. Miłego dnia.

Szybkim krokiem odeszłam by nie zawracać sobie jak i mu głowy. Co jeśli jest to on?
Co jeśli on mnie szuka. Ale skąd by wiedział że akurat tu?
Ukrywam się przed każdym przez tyle lat. Udaje za jakąś Sang-Ju a jestem dawną Amor z dawnymi uczuciami do jednego bruneta...

Zamyślona stałam bezczynnie przy swoim biurze z myślami w chmurach. Ale przerwał mi szef.

-gdzie moja kawa? Jak ty WYGALDASZ !!! Chcesz żebym ciebie zwolnił? Chora jesteś ? A takim stanie?

Nagle podeszła moja koleżanka z sąsiedniego biura.

-szefie ,przymknij na to oko,młoda jest dopiero miesiąc w dodatku umie namawiać ludzi. Dobra jest w tą robotę. A inną bluzkę jej pożyczę.
-okej ,ale ma pójść mi po moją kawę.

Kiedy przegrałam bluzkę oraz podziękowałam za miły gest z jej strony poszłam usiąść i czekac na klientów.

Ktoś właśnie wszedł a ja rzadko keidy miałam kogos przy biurze.

-ooookej trzymaj tu kawę. A ja poproszę jakiś taki nocleg na miesiąc.

Spojrzałam w górę i był to nikt inny jak ten brunet.
-jeju,dziękuje. Ile mam ci oddac ?
-będąc szczerym nie wiem ile zapłaciłem ,ale wiem ze ta kawa dużo powinna kosztować. 1000 za 3 kawy !
-1000 jenów... na oko 30 zł.
-i tak drogo...

Zaśmialiśmy się oboje.

-jaki chcesz te mieszkanie?
-jakieś fajne.
-mhm,imię i naziwsko?
-Alex...Alex Quackity.
[autorka:ja wiem że to nie jego nazwisko ale uznajmy że jest to jego nazwisko]

Pierwsze co pomyślałam. Co on tu robi. Czemu jak...ale z drugiej storny on nie wie że to ja...

* * * Pov:Alex* * *

JA WIEM ŻE TO ONA. Ten sam uśmiech ,te same oczy ,ten sam głos ,ten sam charakter...to ona na 10002827272662 % ona...

-wiesz że ja wiem że to ty Amor ?
-chyba mnie z kimś pomyślałeś.
-gdybys to nie była ty,nie miałabyś blizny pod nosem...
 

Po tym co powiedziałem spojrzała się na mnie.
Ale nie powiedizala ani słowa.

-słuchaj ,spotkajmy się przy płazy przez zachodem słońca. Okej?

Nie usłyszałem potwierdzenia z jej ust ,ale wyszedlem do swojego małego mieszkania chwilowego.
Zbliżała się już 17 więc zbierałem się by jechać na plaże.
Czekając na nią uświadomiłem sobie że nie poddałem się i nadal ją kocham. Nie zważając ile lat minęło oraz ile bólu pozostawiła mi. To byłem pewny ze jeszcze raz ją usłyszę. Spojrzę w jej głębokie oczy ,i usłyszę jej śmiech. Będąc pełnoletni nie spodziewałem się ze będę uganiał w tokyo czekając na nią.

Usiadłem więc na piasku czekając

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Usiadłem więc na piasku czekając. Aż ktoś usiadł obok mnie.

-czemu mnie szukałeś ?
-bo wiedziałem że zyjesz.
-nie,ja pytam czemu.
-ponieważ nikogo nie darze większym uczuciem niż ciebie.

Spojrzała mi w oczy mówiąc.
-nie jestem ciebie warta,chciałam zmienić siebie jak i całe moje życie ,chciałam żebyś beze mnie znalazł żonę ,miał rodzine,skończył studnia.
-wyszło na to ze z miłości do ciebie straciłem wszytko,samego siebie,a zbierając pieniądze na to by znaleźć ciebie oraz poświęcenie w ostatnich latach, daje mi teraz spokój, i dar wybaczenia wobec ciebie.

Zobaczyłem łzy w jej oczach a momentalnie ona mnie przytuliła. Przytulając usłyszałem słowa:
-no te dejaré,no te lastimaré,pero quédate aquí.
(Tłumacze: nie opuszczę cię ,nie zranię,ale zostań ze mną.)

-nigdzie się nie wybieram kiedy jesteś obok.
-przyjdziesz do mnie jutro na noc?
-nagle?
-czuje się niebezpiecznie ostatnio,w dodatku że szef mnie wykorzystuje.
-co? Jak to wykorzystuje?

Dziewcyzna się skrępowała i zaczęła się skulać.

-zabije pedała,obiecuje.
-Alex..ja wiem ale nie znajde innej pracy jeśli nie znam tego języku.
-okej,lecz jeśli on ciebie znowu dotknie ,powiedz to mi.. okej?
-i tak mamy mieć nowego szefa.
-okej,ale masz mi mówić.
-Dziękuje
-za co ?

Nagle nasze usta się połączyły jak za dawnych czasów. Cieszę się ze ją znowu mogę przytulić itd. Ale chce żeby była bezpieczna. Odprowadzając ją pomyślałem nad tym czy napewno zrobię dla niej wszytko ,czy podołam. Czy napewno wezmę się w garść i to zrobię.

-dziękuje że mnie odprowadziłeś- uśmiechnęła się ,ponownie mogłem zobaczyć jej dołki na policzkach..
-nie mogę przestać na ciebie patrzeć.
-dobranoc Alexis.

Pocałowała mnie i weszła.

*****
Leżałam z moim psem na podłodze myśląc że wszytko się ułoży,ale czy ja wiem? Może to tak jakby ...nie wiem.. mam nadzieje że nie rozwale ten znajomosci jak keidyś...

 mam nadzieje że nie rozwale ten znajomosci jak keidyś

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
~One Tree~ Quackity x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz