9

275 25 11
                                    

Bójka w budynku z karaoke została uciszona przez koreańskie media dlatego wszyscy mogli spać spokojnie.

— Na pewno nic ci nie jest? — Seojun udawał oschłego, jednak jego mimika twarzy zdradzała wszystko.

— Jest w porządku, Seojun. Dziękuję za pomoc — odpowiedziała Woo, stojąc naprzeciw motocyklisty — Masz krew na twarzy — wyciągnęła dłoń w jego kierunku. Czarnowłosy przymknął oczy i syknął z delikatnego bólu.

— Ty tak samo — mruknął, cały czas mając zamknięte oczy.

— Wejdź. Musimy coś z tym zrobić — wskazała na drzwi. Nie myślała o konsekwencjach, nie obchodziło ją wtedy zachowanie rodziców.

— Wiesz, że twoi rodzice oszaleją? — szepnął, wchodząc za nią do domu. Zamknął za sobą drzwi i zdjął buty.

— Póki co śp- — nie spodziewała się, że za plecami stał jej tata, popijający mleko.

— Gayun?

— Tato?

Powiedzieli w tym samym czasie, natomiast Seojun wpatrywał się w starszego mężczyznę. Ukłonił się szybko i niezręcznie się uśmiechnął.

— Słońce, kto to jest? I co ci się stało, do jasnej cholery? — zaczął spokojnie, skończył nerwowo. Gayun spłonęła rumieńcem.

— To jest Han Seojun. To był jego kask, co go naprawiłeś — wytłumaczyła, a serce Seojun'a dziwnie dało o sobie znać.

"Czyli dlatego tak długo mi go nie oddawała" Pomyślał z małym uśmiechem na twarzy. W jego oczach dziewczyna była bardzo troskliwa.

— Seojun? To ty, Gayun sporo mi o tobie mówiła — uśmiechnął się do chłopaka — Nie podoba mi się fakt, że przyszliście poobijani. Gdzie się szlajaliście i dlaczego nie dopilnowałeś mojej córki? — jego ton nagle się zmienił. Seojun wystraszył się przeraźliwego głosu, jednak nie dawał tego po sobie poznać.

— Najmocniej przepraszam. Wdałem się w bójkę i nie zdążyłem obronić Gayun — ukłonił się, Gayun wytrzeszczyła oczy. Cała rozmowa między mężczyznami była dla niej zbędna.

— Na następny raz mi jej pilnuj, bo inaczej jej już nigdzie nie puszczę. A ty, ciesz się, że mama poszła na nocną zmianę. Inaczej by cię udusiła — palcem wskazał na córkę. Nie był na nią zły, po prostu zbyt się martwił.

— Dobrze, tato — kątem oka spojrzała na motocyklistę — Pójdziemy do góry...

— Zmyjcie tą krew, ja wam zrobię coś do picia — zaproponował i ponaglił parę.

Gayun zacisnęła oczy ze wstydu i zaprowadziła chłopaka po schodach do pokoju. W głowie toczyła jej się wojna, czy aby na pewno po pokoju nie kulały się skarpetki albo majtki.

— Przyniosę chusteczki i coś do dezynfekcji — mruknęła, wychodząc z pokoju. Po zamknięciu drzwi wbiegła do łazienki i wyjęła potrzebne rzeczy z szafki. Spojrzała na siebie w lustrze i poklepała swoją twarz.

"Jest do cholery druga w nocy. Przecież go nie wypuszczę o tej godzinie do domu. Jeszcze się mu coś stanie. Nie żebym się martwiła..." zerknęła na zegarek.

Zabrała waciki, gazę i wodę utlenioną do pokoju. Han Seojun rozgościł się i rozłożył się na łóżku.

— Hej! Nie za wygodnie ci? — zwróciła na siebie uwagę — Usiądź, pomogę ci.

Nawet na jej prośbę, motocyklista się nie ruszył. Gayun zmarszczyła brwi i weszła na łóżko. Szarpnęła jego ręką, lecz to też nic nie zdziałało. Chłopak widocznie się z nią droczył, a racji iż ciemnowłosa nie była cierpliwa to usiadła mu na biodrach.

— Sam tego chciałeś, Seojun — burknęła, chowając wstyd do kieszeni. Polała chusteczkę wodą i przyłożyła ją do nosa chłopaka. Zaschnięta krew zmyła się z twarzy.

— Co z twoim kolanem? — zagadnął szeptem z zamkniętymi oczami. Gayun wzdrygnęła się na jego niski głos.

— Jak się wykąpię to krew się zmyje — rzekła obojętnie, przyglądając się bladej twarzy Seojun'a. Wyglądał przystojnie nawet w siniakach.

— Będę się zbierać — chciał się podnieść, jednak Gayun go powstrzymała. Oparła dłonie na jego barkach i popchnęła go do tyłu — Co jest?

— Nigdzie nie idziesz. Przenocujesz u mnie — powiedziała szybko — Tata nie będzie miał nic przeciwko, Seojun.

— Nie wypada mi.

— Niezbyt mnie to obchodzi — szepnęła — Zostajesz i tyle. Wystarczająco mi pomogłeś. Chcę się odwdzięczyć — dodała z delikatnym uśmiechem.

"Ta mała smarkula ma na mnie haczyk" posłał jej uroczy uśmiech. Gayun widziała go pierwszy raz w życiu.

— Seojun? — mruknęła, siedząc na nim okrakiem.

— Co znowu?

— Dziękuję.

— Przyjemność po mojej stronie. Nie chcę by stała ci się jakakolwiek krzywda i twoim koleżankom też oczywiście — odpowiedział cicho. Brunetka wsłuchiwała się w jego bicie serca — Idź się umyj i zmyj tą krew — przerwał chwilę uniesienia. Gayun wywróciła oczami i podniosła się z bioder chłopaka.

Wyjęła z komody piżamę i poszła do łazienki. Dopiero w lustrze zauważyła jak bardzo zarumieniona była przez cały czas. Umyła się i przebrała w dużą koszulkę i spodnie w renifery. Załamała się nad swoją głupotą.

Zmuszona była wyjść. Wróciła do pokoju i zobaczyła, że Seojun sprawdzał coś na telefonie. Oderwał wzrok z ekranu i przeniósł go na Gayun.

— Pora na święta, reniferku? — zaśmiał się, odkładając telefon.

— Bardzo zabawne — przewróciła oczami i usiadła na łóżku — Han Seojun?

— Co znowu?

— Chciałam się tylko zapytać czy mogę się do ciebie przytulić — zadała skromne pytanie. Bała się jego odpowiedzi. Poczuła nagłą potrzebę bliskości. Tamtejszy dzień okropnie ją wystraszył, a Seojun zdawał sobie sprawę, że to przez niego Gayun i jej koleżanki mogłyby zostać poważnie skrzywdzone.

— No dobra, już dobra — wyciągnął w jej stronę ręce. Dla nich obu było to bardzo niezręczne.

Seojun po jakimś czasie zorientował się, że dziewczyna zasnęła. Zapomniał też o ciepłych napojach, które stały w kuchni. Motocyklista starał się doceniać najmniejsze gesty, dlatego gdy Gayun przez sen położyła dłoń na jego klatce, nie miał nic przeciwko. Zrozumiał, że mu zaufała.

"Nie powinienem się zakochiwać".

LOSER (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz