9. Nothing left to say [mature content]

125 19 3
                                    

Aportowali się przed drzwi domu Pottera zaraz po tym, jak skończył się cały bankiet. Kiedy Harry szukał kluczy, Pansy nie mogła oprzeć się muskaniu jego szyi ustami. Alkohol delikatnie szumiał jej w głowie, ale to jej absolutnie nie przeszkadzało.

Wpadli wręcz do mieszkania mężczyzny. Od razu ujął swoją kochankę w ramiona i pocałował. Pocałunek różnił się od tego na tarasie. Ten był rozpalający zmysły, budzący pożądanie. Zapierał dech w piersiach i pokazywał, że są sobie równi i żadne z nich nie zamierza przejmować roli dominatora. Skupili się na wymianie przyjemności i uczuć, które nimi targały. Wszystko wydawało się surrealistyczne i obce.

Płaszcze z hukiem opadły na podłogę. Potter, nie przerywając pocałunku, oparł Pansy o ścianę, a dłonie umiejscowił na jej biodrach. Kobieta chwyciła jego policzki; poczuła pod palcami zarost Harry'ego i cicho westchnęła wprost do jego ust. Po tym oderwali się na chwilę od siebie. Ich oddechy były krótkie, urywane. Patrzyli na siebie identycznym wzrokiem. Głodnym, spragnionym, wyczekującym.

Parkinson odwróciła się tyłem do Harry'ego, a ten od razu wychwycił aluzję. Zaczął rozpinać suwak jej sukni. Powoli, delikatnie, chcąc nacieszyć się dotykiem jej skóry pod palcami. Ubranie zsunęło się po ciele Pansy; Potter podał jej rękę, żeby mogła wydostać się z kłębka zwiniętego materiału.

Zlustrował ją wzrokiem i wstrzymał oddech. Miała na sobie idealnie dopasowany, gładki, czarny stanik bez ramiączek, który w doskonały sposób eksponował jej biust. Do tego czarne, koronkowe majtki i pończochy z podobnym wykończeniem, co majtki. Całość wykończyły szpilki w identycznym kolorze.

Pansy speszyła się, widząc jego wzrok. Nie wiedziała, dlaczego. Zazwyczaj takie spojrzenia ją nakręcały, powodowały, że mogła śmielej okazywać chęć dominacji. A teraz? Czuła się jak nastolatka, która ma uprawiać seks po raz pierwszy ze starszym, doświadczonym mężczyzną. Zamyśliła się tak bardzo, że nie zauważyła, kiedy Potter do niej podszedł i, trzymając dłonie na jej talii, całował szyję. Mimowolnie westchnęła na to uczucie, wszak uwielbiała pocałunki zostawiane w tym miejscu. Wplątała dłoń w jego włosy i przycisnęła jego głowę mocniej, żeby dać mu do zrozumienia, jak bardzo jej się to podoba.

Z drugiej strony czuła, że Harry ma za dużo na sobie. Jedną dłonią próbowała sobie poradzić ze ściągnięciem mu marynarki. Zrozumiał jej intencje i pomógł zrzucić wierzchnie okrycie. Pansy drżącymi dłońmi robiła nieporadne ruchy, które miały być ściąganiem muchy. Potter zaśmiał się cicho i sam się jej pozbył. Zaczęła mu odpinać koszulę, ale w ściągnięciu przeszkadzały mankiety.

Położyła dłonie na jego klatce piersiowej, napawając się jego ciepłem. Pocałowała go znowu, a Potter wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. W niej delikatnie położył Pansy na łóżku, pozbył się mankietów i zrzucił koszulę. Szybko zrzucił buty swoje i kobiety, by położyć się obok niej na łóżku. Przeniósł się nad nią i znów zaczął całować szyję. Pocałunki nie były delikatne, subtelne – wręcz przeciwnie – dzikie, głodne, z użyciem języka i zębów. Pansy poczuła, że Harry pozostawia po sobie wyraźny ślad.

— Ile ty masz lat? – zaśmiała się. — Ty się tłumaczysz – pogłaskała go po głowie.

— Tłumaczyć się z tego, że uwiodłem Pansy Parkinson? Z przyjemnością – westchnął, kiedy poczuł dłonie w okolicy swojego paska i usłyszał chrzęst sprzączki.

Szybko pozbył się spodni i skarpetek. Zostali już tylko w samej bieliźnie. Parkinson po omacku ściągnęła okulary partnerowi i odłożyła na szafkę. Spojrzeli sobie w oczy, szukając wzajemnie zgody na to, co miało się wydarzyć. Pansy zagryzła delikatnie dolną wargę.

Second chances | Potter x ParkinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz