Papka w głowie- mętlik.

565 39 2
                                    

Leżałam w swoim pokoju, w swoim łóżku, pod grubym kocem. Nagle zrobiło się strasznie zimno. Ten piękny słoneczny dzień, zmienił się w ogromną ulewę. Zaczął padać deszcz, a nawet i grad. Niebo pokryte było ciemnymi, granatowymi chmurami. Do pokoju wszedł Mateusz, usiadł na brzegu łóżka i podał mi gorącą herbatę z cytryną i sokiem wiśniowym. 

-Już lepiej? - zapytał zmartwiony. 

-Tak, dzięki - odparłam zachrypniętym głosem. 

-Jeszcze żadna dziewczyny nie wymiotowała po obiedzie ze mną - Mateusz zmarszczył czoło. - Chyba muszę zmienić taktykę. 

Zaśmiałam się lekko. On też się uśmiechnął. Utkwił we mnie swoje smutne spojrzenie. 

-Izka, coś ty z sobą zrobiła? - zapytał, po czym uścisnął moją dłoń.

Odwróciłam wzrok, bo usłyszałam jakieś kroki. Ktoś ewidentnie wchodził po schodach. I to szybko. Mateusz natychmiast zabrał swoją rękę z mojej i wstał. Nagle w pokoju pojawiła się Patrycja. 

-Matko, tak się o ciebie martwiłam! - natychmiast do mnie doskoczyła. Po chwili w drzwiach stanął mój brat. 

-Sytuacja się powtórzyła? - zapytał Mateusza. Spojrzałam na niego zaniepokojona modląc się w duchu, żeby nic się nie odzywał o wymiotowaniu, ale on tylko na mnie zerknął, po czym powiedział:

-Nie, zrobiłem obiad, grzecznie zjadła i się położyła. 

Wypuściłam cicho powietrze z ulgą. Okłamał Pawła. Dla mnie. 

Kolejny raz mogłam zobaczyć, że Mateusz jest naprawdę w porządku chłopakiem. Krył mnie przed Pawłem i to nie raz. Znał mnie jak nikt inny. Martwił się o mnie i troszczył. Był naprawdę prawdziwym przyjacielem, a ja tego nie doceniałam. JESTEM IDIOTKĄ! Wbiłam sobie to do głowy. 

-Zjadła? Nie wierzę - Paweł był widocznie zaskoczony. 

-No, może nie cały, coś tam zostawiła, ale poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń - posłał mi szeroki uśmiech. 

-Dzięki stary! - Paweł podszedł do niego i poklepał go po ramieniu. - Nie wiem jak ci się odwdzięczę! 

-Normalnie, stawiasz w piątek piwo! 

Gdy oboje wyszli z pokoju, zostałam się z Patrycją sama. Dziewczyna opowiadała o tym, jak cała klasa przejęła się moim stanem. Wszyscy się wypytywali co u mnie i co mi jest. Było to dosyć miłe. Gawędziłyśmy tak przez kilka minut, aż w końcu Patrycja wyczuła jak bardzo zmęczona jestem i zostawiła mnie samą. A kiedy tylko zamknęła drzwi do pokoju, zasnęłam. 


Obudził mnie dzwonek do drzwi. Nasłuchiwałam, ciekawa kto do nas przyszedł. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła 17. Tata jeszcze nie powinien wrócić z pracy. Ostatnio wracał naprawdę późno i nawet zaczynałam się martwić, czy czasem nie ma jakiś kłopotów. Kolejny raz usłyszałam kroki, ale kierowały się w stronę pokoju Pawła. 

-Nic jej się nie stało? - serce mi mocno zabiło! To był Arek. 

-Nie, tylko zemdlała. Mateusz się nią zaopiekował i całkiem dobrze mu to wyszło - powiedział mój brat. Mogłam sobie wyobrazić jaki miał przyklejony szeroki uśmiech na twarzy. We wszystkim doszukiwał sie jakiś podtekstów. 

-A wstała już czy jeszcze śpi? - zapytał Arek. 

-Nie wiem, sprawdź! - poradził. 

Po kilku sekundach ktoś zapukał do mojego pokoju, szybko poprawił włosy i zmieniłam pozycję na siedzącą i zaprosił tego kogoś do pokoju. Ujrzałam Arka. Miał na sobie dżinsy i szarą, sportową bluzę. Uśmiechnął się do mnie szeroko. 

Czemu mówią, że jestem konkurencją kościotrupa?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz