Rozdział 1 prolog: Harry Potter?!

4.6K 227 282
                                    

Nie pamiętam jak nastąpiła moja śmierć, ani kiedy dokładnie to się stało. Pamiętam jednak swoje ostatnie chwile, zanim opuściła mnie pamięć, pamiętam pośpiech na ważny test, ale reszta... pusto.

Jakby wszystko wessała dziura.

W jednej chwili jestem dwudziestokilkuletnią studentką amerykańskiego college'u, a w następnej leżę w łóżeczku, a nade mną dwie kolorowe plamy wydają jakieś odgłosy. Nie wiem kim byli, ale ruch przychodził mi z wielkim oporem, a co dopiero słuch i zrozumienie o czym mówią. Wszystko, co wydobywało się z moich ust, brzmiało bardziej, jakby ktoś tłukł kredą o styropianową tablicę. Ilekroć wydobywał się ten piekielny hałas, podnoszono mnie, a bicie serca czerwonego kleksa uspokajało mnie niemal natychmiastowo.

Jestem dzieckiem... nadal posiadam swoje wspomnienia... a na podstawie mojego imienia...

– Cii... już w porządku Harry, jesteś głodny?

Byłem chłopcem! A moja rodzina brzmiała super angielsko!

Zapowiadała się ciekawa przygoda.

~

Pierwsze cztery miesiące mojego życia były spokojne, głównie dlatego, że nie byłem w stanie widzieć wystarczająco dobrze, aby się czymkolwiek przejmować. Gdy płakałem, ktoś mnie podnosił. Byłem całkiem dobry w nagłym zasypianiu po moim karmieniu, kompletnie nie przejmując się, że mama była raczej tradycjonalną karmicielką. Jestem teraz dzieckiem, dlaczego miałoby mnie obchodzić czy mleko pochodzi z butelki czy cycka? Moja mama miała też piękne oczy.

Kiedy mogłem się już lepiej poruszać, nauczyłem rodziców znaków, czego chciałem, gdy płakałem. Głodny? Wyciąganie rąk z zaciśniętymi pięściami. Zmiana pieluchy? Jedna noga zawsze odstaje pod dziwnym kątem. Przytulasy? Otwarte dłonie.

Tydzień zajęło im rozgryzienie podpowiedzi. Moja biedna mama zawsze zakładała, że jestem głodny.

Myślę, że tata miał pracę, przez którą musieliśmy się często przeprowadzać, chociaż nie wychodziliśmy prawie wcale z domu. Trzy inne osoby lubiły nas odwiedzać i zabawiałem je, śmiejąc się bądź piszcząc, gdy ktoś do mnie mówił, ale przez większość czasu nie mogłem zrozumieć, co do mnie mówią. Najniższy z nich zawsze stawał się nerwowy, bo ciągle się na niego patrzyłem.

Z jakiegoś powodu nie lubiłem tej osoby. Najciemniejszy była moim ulubionym, bardzo podrapany, choć miękki. Najwyższy był cichy, nie lubił mnie podnosić, ale fajnie się uśmiechał.

Mieliśmy kota i kochałem moich nowych rodziców za zatrzymanie go. Był pomarańczowy... Chyba, a kiedy nadchodził czas na drzemkę, kot zawsze zwijał się obok mnie, kładąc lekko jedną łapę na mojej nodze.

Tęsknię za byciem w stanie składać pełne zdania.

~

Przez sześć miesięcy mój dziecięcy mózg był w stanie zapamiętać imiona rodziców. Mogłem myśleć jak dorosły przez połowę czasu i myśleć w oparciu o moje wcześniejsze wspomnienia. Niestety nie mogłem jeszcze zbyt dobrze zrozumieć nowych informacji. Przestałem płakać za każdym razem, kiedy czegoś chciałem, starając się ułatwić rodzicom pracę, będąc szczęśliwym i grzecznym dzieckiem i rzadko wydawałem już głośne dźwięki. Nauczyłem się też, że potrafię wstać, jeśli podeprę się materaca.

– James, spójrz na Harry'ego! Stoi!

– Naprawdę? Och, Lily, tak bardzo urósł. Zawołam resztę!

Więc moja mama i tata nazywali się Lily i James... tradycyjnie, ale jednak znajomo... Czy to pokolenie Harry'ego Pottera? Wszyscy już dorośli? Jaki mamy rok?

(1) Harry Potter and the Reluctant Rebirth  || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz