Rozdział 8: U Hagrida

2.4K 198 82
                                    

– Heja Harry!

Od razu ruszyłem do ucieczki. Od kiedy zaprzyjaźniłem się z bliźniakami, para gryfonów zachowywała się jak upiorne cienie. Udało mi się przebiec dobre 10 metrów, kiedy ręce wzięły mnie pod ramiona i odciągnęły.

– Chłopaki, mam dzisiaj pracę domową, nie mam czasu na zabawy! – Powiedziałem im pospiesznie, starając się wydostać z uścisku.

– Wszyscy mają czas na zabawę! – Fred -a może to był George- powiedział z uśmieszkiem. – Ale dzisiaj nie włączamy cię do naszego dowcipu.

– George tu mówi dobrze. – Kurde jednak nie ten bliźniak. – Zabieramy cię żebyś obejrzał trening Quidditcha Gryffindoru!

Przechyliłem głowę, nareszcie opanowując nogi i utrzymałem krok z bliźniakami. Bez sensu uciekać, skoro zamierzają mnie gonić.

– Moment, dlaczego mielibyście zabrać mnie na wasz trening? Jestem ślizgonem i nie cierpię Quidditcha...

Zmarszczyłem brwi, kiedy odpowiedź zaświtała w mojej głowie. Rzuciłem spojrzenie gryfonom.

– Chcecie mnie tam tylko po to, żeby wasz kapitan nie zmusił was do ciężkiej pracy.

Fred uderzył się dłonią w pierś dramatycznie.

– Ranisz nas Harry. Nigdy byśmy tego nie zrobili! Co nie, George?

– No właśnie Fred. Chcieliśmy po prostu żeby nasz ulubiony kumpel, obejrzał jak ćwiczymy!

Skrzyżowałem ręce.

– ...

Spojrzeli po sobie.

– Trochę wygląda jak mama...

– Masz rację, bracie...

– ...

– ...

Przewróciłem oczami, a bliźniaki nadal wpatrywali się we mnie w tej niecodziennej chwili ciszy.

– Wow... Wasz kapitan musi być prawdziwym pracoholikiem... Dobra, pójdę popatrzeć.

Świetnie!– Wiwatowali I zwiększyli tempo, tym razem ciągnąć mnie szybciej na boisko do Quidditcha.

Był dzisiaj wyjątkowo przyjemny dzień jak na Listopad. Przynajmniej lekko świeciło słońce, walcząc dzielnie z grubą warstwą chmur. Padało przez ostatnie trzy dni, więc ziemia mlaskała i pluskała pod naszymi stopami.

– Dzień dobry wszystkim!– Bliźniaki powitali, machając.

– Fred! George! Spóźniliście się! – Och i oto nadchodzi.

Oliver Wood dopadł do nas, ubrany w pełny strój Quidditcha, trzymając w ręce swoją miotłę.

– Nareszcie znalazłem nam nowego szukającego, a wy macie czelność się jeszcze spóźniać... – Zamarł na mój widok, zanim zauważył emblemat węża na mojej szacie. – Dlaczego przyprowadziliście tutaj ślizgona?

– Mam imię, Wood. Nie widziałem żadnych zasad zabraniających obserwowanie treningów. To publiczne miejsce należące do naszej szkoły. – Powiedziałem, zakładając leniwie ręce za głowę. Nawet jeśli nie byłem wielkim fanem Quidditcha, zamierzałem wykorzystać okazję do zdobycia nowych znajomości w Gryffindorze.

Wood zagapił się marszcząc brwi.

– Tak, ale nie chcę żeby jakiś ślizgonów nas obserwował; po wszystkim pobiegniesz prosto do Flinta z naszymi strategiami. – Jego oskarżenia były całkowicie zrozumiałe i właściwe, ale tylko ułatwiły mi zrównanie go z ziemią.

(1) Harry Potter and the Reluctant Rebirth  || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz