Rozdział 14: Zamykanie spraw

2.8K 174 113
                                    

Kiedy próbowałem otworzyć powieki, czułem, że są ciężkie; jakby napierał na nie jakiś ciężar. Chciałem tylko z powrotem poddać się pocieszającej ciemności, ale nie, musiałem się obudzić. Nie wiem dlaczego, ale coś kazało mi się ruszyć.

Rozchyliłem suche wargi i wypuściłem długi oddech, jakby to miało pomóc mi otworzyć oczy, co... o dziwo, udało się. Mogłem naprawdę obejść się bez zobaczenia dziadziunia Dumbledore'a jako pierwszej rzeczy, uśmiechającego się do mnie i zakładającego mi okulary na twarz.

- A więc wreszcie do nas dołączyłeś, Harry...

Rusz się... RuszsięruszsięruszsięRUSZSIĘ!RU-

- Tak...

- Spałeś przez trzy dni, podczas gdy Madam Pomfrey cię opatrywała. Miałeś wstrząs mózgu od kilku uderzeń w głowę. - Dumbledore odpowiedział na moje niewypowiedziane pytanie. - Spotkałem twoją sowę w połowie drogi powrotnej... Coś mi mówiło, że jestem tam, gdzie nie powinienem być i wróciłem. Tuż przed drzwiami spotkałem profesor McGonagall i profesora Snape'a. Twoi przyjaciele szybko ruszyli na pomoc. Byłeś jedyną ranną osobą.

- Och... - wypuściłem oddech, który palił mnie w klatce piersiowej. - Dobrze... - Mój wzrok powędrował na dziwnie wysoki stos słodyczy u stóp mojego łóżka.

- Prezenty od przyjaciół i wielbicieli. Pamiętam, jak panowie Fred i George Weasley rozmawiali o wysłaniu Ci deski klozetowej, co z pewnością by Cię rozbawiło. Ale panna Granger przekonała ich, że bardziej doceniłbyś czekoladę. - Dumbledore spojrzał na mnie z przymrużonymi oczami, również rozbawiony wybrykami bliźniaków. - Pomogłeś im stać się niezłymi psotnikami, bardziej niż wcześniej.

- Heh, polepszy im się szybciej, niż pan myśli, sir. Co się stanie z kamieniem?

- Doskonałe pytanie. Został zniszczony. - odpowiedział Dumbledore.

Zamrugałem.

- Ale co z Nicholasem Flamelem?

- Ach, więc o tym też wiesz! - Dumbledore oświadczył, absolutnie zachwycony moimi słowami, jak dziecko, które usłyszało, jak ktoś opowiada o jego ulubionym serialu. - On i jego żona mają wystarczającą ilość eliksiru, aby załatwić swoje sprawy... ale z czasem... umrą. Bez bólu, po prostu jak zasypianie po długim dniu... - Przechylił lekko głowę na bok. - Wyczuwam, że masz więcej pytań. Obiecuję, że odpowiem na nie najlepiej, jak potrafię. Jeśli nie będę w stanie odpowiedzieć, wybacz mi. Ale nie będę kłamał w swoich odpowiedziach.

- Kilka. Pierwsze: czy to pan dał mi pelerynę? - zapytałem, choć znałem już odpowiedź.

- Tak, należała do Twojego ojca i zatrzymałem ją dla Ciebie. Zwróciłem ją do twojego kufra, gdy zabraliśmy cię z tego korytarza, więc nie martw się, ale postaraj się jej nie zgubić. Ta peleryna jest jedyna w swoim rodzaju. - Dumbledore mrugnął figlarnie, a moja twarz się zacisnęła. - A pozostałe pytania?

Dumbledore i ja rozmawialiśmy w ten sposób przez kilka minut. Wyjaśnił mi, jak zdobyłem Kamień, jak poświęciła się moja matka, ale nie odpowiedział, dlaczego Voldemort chciał mnie zabić. Poważnie, dlaczego pominął ten szczegół? Wiem, że mam jedenaście lat, ale typ chce mnie zabić, powinienem przynajmniej wiedzieć, dlaczego!

Przez chwilę nic nie mówiłem po tym, jak Dumbledore zjadł woskową fasolkę. Moje ciało podświadomie zaczęło się od niego odsuwać. Czy miał zamiar mówić o tym, jaki zły był Voldemort? Jak bardzo byłem odważny, że stanąłem przeciwko niemu? Że mógłbym umrzeć, gdyby nikt z nich nie pojawił się wcześniej? Czy będzie mnie oszukiwał, że jestem mu winien dług życia z tego powodu?

(1) Harry Potter and the Reluctant Rebirth  || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz