Rozdział 1

7.3K 142 19
                                    

- A więc sugeruje Pan, że dnia 21 października mój klient był równocześnie w dwóch miejscach naraz? - ciemnowłosy mężczyzna wbił pewne, zdecydowane i nieco płoszące spojrzenie w świadka, którego wzrok, tak jak oczekiwał, od razu powędrował w dół. Może na dłonie, może na niewielki mikrofon umiejscowiony przed nim, może na ziemię.

- Źle mnie Pan zrozumiał, chciałem jedynie powiedzieć, że do kradzieży doszło o godzinie 4.00 a on — wskazał palcem na skutego tuż obok, dość skromnie ubranego mężczyznę — był tam już dużo wcześniej — dodał oskarżycielsko.

- Czyli... Nagranie z monitoringu zarówno przed wejściem jak i na parkingu oraz w biurze jest zmanipulowane? - uniósł kpiąco kącik ust, a następnie odchylił się na krześle.

Pohamował grymas.

- N-nie, nie o to mi chodzi — znów zaczął mężczyzna, jednak jego słowa znów zostały przerwane.

- A może mój klient doznał rozdwojenia i jednocześnie znajdował się na stacji, na której zarejestrował go monitoring — zaznaczył sucho — W tym samym czasie okradając Pana biuro. Doprawdy imponujące, chętnie wysłucham Pana teorii.

Kolejna wymiana zdań zaczęła robić się coraz bardziej dosadna, prawnik nie dał jednak wyprowadzić się z równowagi. To nie leżało w jego naturze mimo lęku i respektu, jaki budził dookoła.

- Ogłaszam przerwę, sprawę wznowimy po 15 minutach — odrzekła sędzina, uderzając charakterystycznym młoteczkiem, po czym podniosła się a w ślad za nią, wstała również cała sala. Dość ociężale uniósł się również i on. Krótkowłosy brunet o dość dobrze zbudowanej sylwetce i niebieskich oczach. Był szczupły i to zdecydowanie nie waga zadecydowała o tym, że tak niespiesznie wstał ze swojego miejsca.

Gdy na sali zapanowało poruszenie. Skierował się do drzwi. Szybkim krokiem, zaciskając usta, przemierzył drzwi.

- Dzień dobry Panie Harden — skierowało się do niego kilka słów, na które ten odpowiadał jedynie krótkim "Witam".

Nie miał czasu na żadną rozmowę. Ani czasu, ani sił...

Przyspieszając, znalazł się w łazience i zamknął w jak najdalej oddalonej kabinie. Dopiero tam z jego twarzy zniknął zacięty wyraz, a zastąpił go grymas. Poprawił swoją togę i zamknął się na zamek. Wyciągnął z kieszeni garniturowych (jakże nieprzyjemnie opinających) spodni telefon i szybko wyszukał numer.

Przeklął w myślach na tak długie oczekiwanie połączenia.

- Odbierz, zaraz tego nie zniosę — wymruczał do siebie i jak na zawołanie usłyszał szmer.

- H-halo? Joy! - jego głos zadrżał.

- Tato? Mama jest w łazience, coś się dzieje? -odezwał się chłopięcy głos jego syna po drugiej stronie.

- Charlie... - wymruczał ten — Nic szczególnego. Sprawy służbowe, proszę, daj mi ją — zacisnął wargi.

- Hm. Nie możesz zaczekać? Wiesz jak reaguje gdy przerywa jej się kąpiel. A ja już dziś oberwałem za syf w pokoju.

- Akurat za bałagan to dobrze, prosiłem, żebyś trzymał porządek wokół siebie — zaznaczył — A teraz daj mi ją, to ważna sprawa.

- No dobra — nastolatek odetchnął cierpiętniczo. Zbiegł po schodach i po chwili można było usłyszeć jego pukanie do drzwi -Mamo, tata dzwoni, jak coś to nie patrzę -zasłonił sobie oczy, wsuwając do łazienki i podając kobiecie usadowionej w wannie telefon. Po tym szybko opuścił pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi.

Yes Madam           Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz