Wreszcie dotarli na miejsce. Olaf zaparkował na parkingu i wszyscy opuścili pojazd. Przywitał ich ubrany w garnitur przystojny lecz starszy mężczyzna.
-Dzień dobry, witajcie! - Zakrzyknął z uśmiechem obcy. - Nazywam się Henryk Tarot, ale mówcie mi Panie Heniu. Jestem współwłaścicielem tego obiektu i bardzo mnie cieszy że dotarliście bezpiecznie na miejsce. Chodźcie, pokażę wam wasze domki. Bardzo mnie cieszy fakt że historia tego miejsca was nie zniechęciła.
-Miło nam Pana poznać - powiedział Olaf. - Dużo jest jeszcze osób oprócz nas?
-Szczerze to niewiele, przyjechała jeszcze jedna ekipa podobna do waszej, są już na miejscu. Później ich poznacie. Chodźcie, chodźcie. Śmiało. Po prawej stronie obozu znajdują się wasze domki, jest to tak zwana strefa czerwona, po lewej zaś jest strefa niebieska i te domki przeznaczyłem dla innej grupy, wiecie, kwestie formalne. Nieistotne. Do waszej dyspozycji jest cały obóz, nad jeziorem jest grill, siatka, piłki do siatkówki. Teraz wchodzimy do willi, jest to główny budynek całego obozu i tutaj będzie również wyżywienie. Kiedyś w pobliżu znajdował się sklep spożywczy, ale teraz najbliższy jest 15 km stąd, ale spokojnie, Pan Władziu codziennie jeździ do sklepu więc jak złożycie u niego zamówienie to wam dostarczy czego tylko chcecie. O proszę, oto jest Pan Władysław.
Władysław, czy też Pan Władziu jak to go zwał Henryk był starszym bardzo chudym i siwym mężczyzną który pracował jako złota rączka. Jego żona, kucharka Halina była niezwykle otyłą i zniszczoną przez alkohol i papierosy kobietą. Wyglądali obok siebie jak flip i flap.
-Pan Władysław i Pani Halina o was zadbają - ciągnął Henryk. - Śmiało możecie się udać teraz do swoich domków i się rozgościć, wszystko jest do waszej dyspozycji, jezioro, kajaki, grill, nawet jacuzzi.
-Jest tu Jacuzzi? - zakrzyknęła Jola.
-Oczywiście, pozwoliłem sobie nieco udoskonalić ten obiekt, zresztą, co ja będę dużo gadać? Idźcie i zapoznajcie się ze wszystkim, niech to będzie najlepszy tydzień w waszym życiu.
***
Obóz niebieski
Domki z obozu niebieskiego znajdowały się bezpośrednio w sąsiedztwie jeziora, tuż przy sztucznej plaży. Na piasku znajdowało się boisko do siatkówki i wypożyczalnia kajaków, niedaleko brzegu jeziora stało tez kilka rozłożonych pod parasolami leżaków. Kompleks składał się sześciu drewnianych domków, wieloosobowych. Domki, choć nie za duże mogły pomieścić 12 osób, a to za sprawą piętrowych łóżek. Założenie było takie, że trzy domki były dla dziewcząt, pozostałe trzy dla chłopców. Do „ekipy" z obozu niebieskiego należało siedem osób: czterech chłopaków i trzy dziewczyny – dobrzy znajomi z UWM, z „Kortowa".
Ho Chi Li – dwudziestotrzyletnia wietnamka właśnie rozpakowywała swoje walizki Wittchen, gdy do domku zapukał Pan Heniu. Otworzyła mu Ada, nie za wysoka, puszysta dziewczyna o mysich włosach, a za nią stanęła Jagna, dziewczyna o aspiracjach modelki i „chłopskim imieniu", za co była zła na rodziców.
- Dziewczęta, mam nadzieję, że zdążyłyście się rozpakować, przyjechała drużyna czerwonych, chciałbym was zapoznać, chodzie, wasi koledzy
z domku obok już na was czekają.
Przed domkiem dziewczyn czekali już Julian, Kajetan, Dimitri i Tau. Julian i Kajetan byli bliźniakami jednojajowymi, identyczni jak dwie krople wody, jednak Kajetan aby ułatwić innymi odróżnienie zapuścił brodę drwala i zgrywał twardziela, Julian zaś to dusza romantyka. Dimitri pochodził z dalekiej Syberii, Irkucka i miał ksywę „Yeti", a Tau to człowiek owiany tajemnicą. Podobno jego ród wywodził się z botswańskiego plemienia, jednak nikt nie wiedział jakiego, jego imię oznaczało lwa i sam Tau rozsiewał plotki, że jest plemiennym księciem. Ubierał się w dosyć oryginalny sposób mieszając nowoczesną modę hipsterską
z afrykańskimi akcentami. Co złośliwi ze studenckiego światka wołali na niego „czekoladka", sam Tau wolał jak zwracali się do niego „Lew" bądź „Książe" co było powodem drwin.Jola wzięła prysznic. Nienawidziła się pocić, a lato było bardzo upalne. Podreptała w kostiumie kąpielowym do przyjaciół którzy już wylegiwali się na plaży. Oprócz bliskich jej osób z obozu czerwonego zobaczyła też mieszankę narodowościową którą reprezentuje obóz niebieski.
-To jest Jola – zakrzyknął Olaf. – Dziewczyna o tego tu, Radka. Jola, to są nasi nowi znajomi z drugiego obozu, Li, Kajetan, Julian, Ada, Dimitri, Jagna i ... Książę?
Wszyscy się zaśmiali zdając sobie sprawę z prawdziwej ksywki Tau. Jola uśmiechnęła się, pomachała wszystkim i usiadła na szerokim leżaku obok swojego partnera.
-Widzisz go? – Wyszeptał jej do ucha Radek. – Ten czarnuch. Nie podoba mi się. Jakby nie mógł siedzieć w swoim zadupiu tylko tutaj przyjeżdża. Uważaj na niego, dobra?
-Spokojnie, nic mi nie będzie – odpowiedziała od niechcenia Jola wpatrując się w telefon. – Ej, słuchajcie! Przeczytam wam coś: Dziś
w godzinach porannych miał miejsce wypadek transportu więziennego
z przestępcami o skłonnościach psychopatycznych. Jeden z dwudziestu pacjentów nadal pozostaje na wolności, trwają poszukiwania. Jest to Cezary Z. Znany jako „Rzeźnik Wawerski" odpowiedzialny za zbrodnię
w warszawskim obozie letnim. Wszystkich posiadających jakiekolwiek informacje o zbiegu prosimy o informację pod poniższym numerem telefonu.-Ale nieźle – zaśmiał się Grzegorz. – To trochę jak w starych filmach. Obóz nad jeziorem, morderca ucieka ze szpitala, powinien nas zacząć mordować nocą.
-Nie wiem czy to jest śmieszne – wtrąciła się Lili. – A jeśli tu przyjdzie?
-Oj przestań – ciągnął brodacz paląc kolejnego już papierosa. – Tak jest tylko na filmach. Prawda jest taka że zaraz go złapią i będzie po wszystkim. Dobra, idziemy się wypakować? Czas się trochę ogarnąć.
CZYTASZ
Jedyna Ocalała
HorrorGrupa znajomych studentów wybiera się na obóz w środku lasu. Zapowiada się niezapomniana zabawa. Niepokój zaczyna budzić seryjny morderca, który w niewyjaśnionych okolicznościach ucieka z pobliskiego szpitala psychiatrycznego. Klasyczny slasher osa...