Obóz
Henryk Tarot siedział w swoim gabinecie, który znajdował się w willi. Nazywał go „pokojem dowodzenia" dlatego, że stąd mógł obserwować cały obóz za pomocą ukrytych kamer. To w sumie nie był jego pomysł, tylko jego zagranicznego wspólnika, bogatego Amerykanina Stanleya.
Z początku pomysł inwigilacji obozowiczów mu się nie podobał, jednak
w końcu zagraniczny wspólnik wyjaśnił mu korzyści jakie mogły z tego popłynąć. Podszedł do barku, z którego wyciągnął szklankę do której nalał złocisty trunek. Upił łyk i poczuł w gardle przyjemne pieczenie. Nie lubił dodawać lodu do whisky gdyż uważał, że lód zabiła tylko wyborny smak trunku. Rozsiadł się wygodnie w skórzanym czerwonym fotelu
i obserwował.
Warszawa
-Dlaczego postanowiła wrócić pani do swojego starego imienia
i nazwiska? Czy to ze względu na promocję książki? – kobieta, która prowadziła spotkanie z czytelnikami wydawała się poddenerwowana rozmową. Wyglądało to tak jakby przeprowadzała swój pierwszy w życiu wywiad.
-Nie, to nie ze względu na promocję...po prostu uznałam, że to najwyższa pora, aby przestać uciekać od przeszłości, przestać się ukrywać.
-A co pani myśli o ucieczce Wawerskiego Rzeźnika? Czy ma pani obawy, że będzie chciał panią odnaleźć i dokończyć to co zaczął wiele lat temu?
-Oczywiście ucieczka tego psychopaty zaskoczyła mnie, jednak
w najciemniejszych zakamarkach umysłu czułam, że taki scenariusz może się zdarzyć. Jeżeli ten psychol będzie chciał mnie odnaleźć, będę gotowa.
-Brzmi jak wyzwanie.
Nina stanowczo spojrzała w stronę filmującej ją kamery, a w jej oczach można było dostrzec determinację.-Bo to jest wyzwanie. Tylko ten fiut do mnie przyjdzie, a urwę mu jaja.
Obóz
Słońce powoli chyliło się ku horyzontowi. Grzesiek leżał na leżaku przed chatką z rozpiętą hawajską koszulą paląc papierosa i rozkoszując odgłosami burzy dochodzącymi gdzieś z daleka. W oknie domku stała Sonia również paląc papierosa.
-A tak serio serio – zaczęła. – Myślisz że Truskawka tutaj przyjdzie?
-Posłuchaj – blondyn wziął głębokiego bucha. – Nie przyjdzie, a jeśli tak to zgarnie go policja. Naoglądaliście się horrorów i teraz wam odpierdala. Tak nie wygląda życia, nikt nie przyjdzie i nikt tu nie urządzi rzezi. Spokojnie.
-Ej! – krzyknęła Jola pojawiając się zza rogu. – Słuchajcie, jest plan. Robimy babski wieczór! Panowie się na spokojnie napiją, a my sobie pogadamy o babskich sprawach, pokażę wam jakie mega ciuszki ostatnio kupiłam!
-O nie – westchnęła Sonia pod nosem. – Super! Naprawdę bardzo się cieszę!
Gdzieś w lesie blisko obozu
Tarcza słoneczna dotknęła horyzontu. Na skraju lasu nieopodal bagna stał samochód Maćka. Chłopak był znany z zainteresowania dziewczyn w całym liceum, dodatkowo dopiero co skończył osiemnaście lat, a już udało mu się zdać prawo jazdy i dostać od rodziców auto. Marta była
w niebo wzięta, czuła satysfakcję że to właśnie nią zainteresował się tak popularny chłopak. Byli na randce już od godziny, to wystarczająco aby się zbliżyć.Truskawka szedł bardzo powoli. Przeciskał się między drzewami
i odgarniał dłońmi gęste zarośla, aż nagle jego uwagę przykuł samochód zaparkowany zaraz przy miejscu wyznaczonym na ogniska. Dookoła wyznaczone były kamienne kręgi w których można było rozpalać ogień, zaś w ziemię powbijane były ostro zakończone metalowe pręty na kiełbaski. Weteran w masce siewcy zarazy zbliżył się do auta
i z bezpiecznej odległości zajrzał do środka. Dostrzegł dwie dziewczęce stopy oparte na szybie oraz wyraźny ruch wewnątrz. Ktoś tam był, to nie pozostawiało wątpliwości. Truskawka złapał za metalowy pręt
i ociężale, lecz ostrożnie wdrapał się na dach samochodu. Pozostał niezauważony.Marta leżała na plecach. Jeansową spódnicę miała wysoko podwiniętą
a stopy opierała na szybie. Czuła na sobie ciężar Maćka i jego delikatne usta na szyi. Patrzyła w dach samochodu.-Ćśśś – wyszeptała dziewczyna. – Słyszałeś?
-Tak – odparł zdyszany chłopak. – To jakieś zwierzęta. Może wiewiórka.
Nagle rozległ się głośny trzask, Marta spoglądając przez ramię swojego chłopaka dostrzegła metalowy pręt który wyszedł wprost z dachu. Spojrzała na Maćka i dostrzegła że rura wbiła mu się wprost w czaszkę przechodząc na wylot. Z ostrego końca wystającego z czoła spływała strużka krwi. Zaczęła krzyczeć. Mocno przepchnęła w bok partnera, otworzyła drzwi i wyskoczyła boso z pojazdu wpadając wprost na wielkiego mężczyznę w przerażającej masce. Nie zastanawiała się długo, natychmiast rzuciła się do ucieczki nie oglądając się. Nie wiedziała czy jest ścigana, ani czego tajemnicza postać od niej chce. Chciała tylko uciec jak najdalej.
Mężczyzna tymczasem wcale nie miał zamiaru ścigać wystraszonej dziewczyny. Otworzył przednie drzwi, usiadł spokojnie, odsunął maskę na czoło i zajął się tym co go najbardziej zainteresowało. Na desce rozdzielczej auta leżało pudełeczko truskawek, ulubionego przysmaku mordercy. Włożył czerwony owoc do ust i z rozkoszą westchnął. Spojrzał na leżącego na tylnym siedzeniu martwego chłopaka, uśmiechnął się
i powiedział:-Chcesz trochę? Nie ? Tak myślałem. Żałuj.
Marta biegła boso przez las co jakiś czas potykając się o korzenie i leżące na ziemi gałęzie. Stopy miała całe poranione, jednak mimo bólu biegła dalej. Jak najdalej od tego miejsca. Wszystkie jej rzeczy – torebka
i telefon - zostały w samochodzie Maćka, to jednak w tym momencie nie było ważne. Teraz musiała biec, musiała się wydostać z tego lasu, z tych bagien i wezwać pomoc. Słyszała, że gdzieś w tym lesie jest letni obóz, miała nadzieję go odnaleźć.
CZYTASZ
Jedyna Ocalała
TerrorGrupa znajomych studentów wybiera się na obóz w środku lasu. Zapowiada się niezapomniana zabawa. Niepokój zaczyna budzić seryjny morderca, który w niewyjaśnionych okolicznościach ucieka z pobliskiego szpitala psychiatrycznego. Klasyczny slasher osa...