𝕮𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗 𝖋𝖔𝖚𝖗𝖙𝖊𝖊𝖓: 부드러운 소년

144 14 6
                                    

W tamtym momencie San po raz pierwszy mógł zobaczyć, jak Wooyoung się rumieni. Odsunął się odrobinę od starszego spuszczając wzrok i uśmiechając się. Delikatnie, ale i tak powodowało to szybsze tętno chłopaka. Zaczesał kosmyk włosów Wooyounga zasłaniający mu w tym momencie oczy, na co podniósł wzrok. Zapadła dziwna, ale przyjemna cisza. Oboje wpatrywali się w siebie jak zaczarowani nie odzywając się przy tym słowem. W momencie, gdy Wooyoung zdał sobie sprawę, że wstrzymuje oddech, odwrócił wzrok odsuwając się od Sana. Nie puścił jednak jego dłoni.

- Robi się zimno - zaczął kompletnie zmieniając temat - Jeszcze się przeziębisz.

- Wooyoung?

- Hm?

- Kim właściwie dla ciebie jestem?

Wiedział, że nie powinien jeszcze o to pytać i dać Jungowi czas, ale przez ostatnie kilka dni nie dawało mu to spokoju. Dodatkowo, widząc jego relację z Yeosangiem czuł jakby wcale nie łączyła ich szczególna więź. Kang wydawał się być dla Wooyounga bardzo ważny, patrzył na niego inaczej, tęsknił za nim. Mieli wspólne wspomnienia, których San im zazdrościł. On także chciał stworzyć z Wooyoungiem wspomnienia. Tak, by w razie rozstania miał coś, do czego będzie mógł wracać.

- Nie potrafię tego określić - przyznał - Chcę czegoś więcej, ale też się boję. Boję się, że się do tego nie nadaję.

- Dlaczego?

- Co jeśli cię skrzywdzę? Nie chcę być powodem twojego cierpienia.

- Nawet jeśli kiedykolwiek się pokłócimy i padną słowa, których będziesz żałował, to nic. Nawet jeśli zaboli, nie potrafię cię nienawidzić. Zawsze ci wybaczę.

- Jesteś dosłownie najlepszą i najgorszą osobą, jaką w życiu spotkałem - prychnął Wooyoung - Jednocześnie sprawiasz, że jestem szczęśliwy i boję się, co będzie dalej. To sprawia, że wciąż nie mogę spać, nawet kiedy jesteś obok.

San nie wiedział co odpowiedzieć, więc czekał. Minęła minuta, potem dwie, a oni trwali w milczeniu. Zaczęło się tak dobrze, Wooyoung poczuł się swobodnie, zaczął mówić o swoich uczuciach, ale San wszystko zepsuł. Niepotrzebnie pytał o ich relację.

- Zapomnij, że pytałem. Nie chciałem cię pospieszać.

- Nie szkodzi. To sprawia, że uczę się szybciej podejmować decyzję od serca, a nie rozumu - powiedział i posłał Sanowi łagodny i szczery uśmiech, po czym wstał i otrzepał się ze śniegu. Wyciągnął dłoń w stronę straszego - Chodźmy, bo nam tyłki zamarzną.

San chwycił jego dłoń stając na nogi i otrzepując swoje ubrania z białego puchu. Może faktycznie siedzenie tutaj w zimie wieczorem nie było najlepszym pomysłem.

Miał już ruszyć w drogę powrotną, ale dłoń Wooyounga nie puściła tej jego, a zamiast tego splótł ich palce w ciepłym uścisku. Powoli zeszli na dół, uważając przy tym, by się nie przewrócić czy nie poślizgnąć. Podobnie jak przedtem, San musiał włączyć latarkę. Gdy doszli na sam dół i byli blisko wyjścia, Wooyoung zatrzymał się.

- Czekaj - odwrócił się na chwilę i puszczając dłoń Sana podszedł do sterty gratów po oknem.

- Co? Co ty robisz? - zapytał zdezorientowany, gdy młodszy zaczął grzebać w śmieciach. Po jakimś czasie odwrócił się znowu przodem do Sana, który trzymając w ręku telefon, skierował światło latarki na ręce chłopaka, w których teraz znajdował się mały kotek.

San nie potrafił opisać uczucie, jaki nim zawładnęło. Równocześnie zrobiło mu się żal zwierzęcia, a także uznał za uroczy widok Wooyounga tak delikatnie obchodzącego się z maleństwem.

Wrecked • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz