𝕮𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗 𝖙𝖜𝖊𝖓𝖙𝖞 𝖋𝖔𝖚𝖗: 진정한 사랑

128 12 7
                                    

Strzał. Ciało upada na podłogę. Chwilę później jego dłonie są całe we krwi. Chce krzyczeć, ale nie może. Jego gardło jest ściśnięte, a klatka piersiowa boleśnie kłuje.

Przebudził się gwałtownie cały zlany potem. Po tym jak wreszcie udało mu się zasnąć, mógł się spodziewać koszmarów. Kiedyś dotyczyły one jego ojca, dziś jego głównym powodem do zmartwień był San. Nie mógł pozwolić, by chłopakowi stała się krzywda.

Unormował oddech siadając na skraju materaca. Mimo że był w domu, wcale nie czuł się tutaj bezpiecznie. Było to miejsce, gdzie kryły się jego wszystkie lęki, gdzie powstały jego wątpliwości co do szczerości ludzkich uczuć.

Usłyszał dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach, a po chwili do środka wszedł ten sam tajemniczy mężczyzna, który wcześniej jechał z nimi w samochodzie. Przez chwile patrzyli na siebie z obojętnością, po czym drugi przemówił.

- Twój ojciec chce cię widzieć.

Te słowa wystarczyły, by jego ciało przeszedł dreszcz. Zawsze tak się czuł, gdy przychodziło mu zmierzyć się z karą, jaką przygotował dla niego ojciec. Często kończył przez to nieprzytomny na kilka godzin, lub cały obolały. Niekiedy mężczyzna nawet nie karał go osobiście. Zostawiał to swoim ludziom, którzy wykonywali jego polecenia. Wooyoung czuł obrzydzenie na samą myśl. Jeśli coś takiego przydarzy się Sanowi, nigdy sobie tego nie wybaczy.

Znów znalazł się w gabinecie swojego ojca, który nakazał starszemu wyjść. Zostali sam na sam, ojciec z synem.

- Wychowałem cię, dawałem dom i jedzenie - zaczął starszy, na co Wooyoung zacisnął zęby - Równie dobrze mogłem oddać cię gdzieś i nie martwić się co zrobię z małym gówniarzem. Dałem ci szansę mając nadzieję, że kiedyś mi się odwdzięczysz. A teraz koniec końców te wszystkie lata okazały się być stracone. Jesteś nieposłuszny, bezczelny i wstyd mi, gdy na ciebie patrzę. Brzydzę się tobą.

- Masz dziwne metody na wychowanie syna - odpowiedział Wooyoung - Podczas gdy inni moi koledzy jeździli z rodzicami na wycieczki i spędzali razem czas, ja musiałem wysłuchiwać twojego pieprzenia o pieniądzach, kradzieżach i morderstwach. Czy naprawdę myślisz, że to był dobry sposób na wychowanie mnie?

- Znów pyskujesz?

- Po raz pierwszy odważyłem się żyć jak normalny człowiek, a ty w zamian grozisz mi śmiercią. Co jest złego w życiu normalnym? W chodzeniu do pracy, spotykaniu się ze znajomymi, kochaniu?

- To nie jest twój świat. Nie jesteś normalny. Nie jesteś taki jak wszyscy.

- Nie uważasz, że to ja powinienem o tym zdecydować?

- Nie. Jestem twoim ojcem i masz słuchać mnie. Już wystarczająco ci odpuściłem. Mogę dać ci ostatnią szansę, jeśli dasz sobie spokój z tym głupim romansem i zaczniesz odpłacać się za te wszystkie lata.

- Nie zostawię Sana - odparł od razu. Tego jednego przynajmniej był pewien.

- Więc zginiesz.

- Więc zginę.

- Zginiecie oboje.

- Nie. Tylko ja. Jego puść wolno, nie jest niczemu winny.

- Czy to ma jakieś znaczenie? Nie jestem głupi, chłopak pierwsze co zrobi, to zgłosi to glinom, a ja nie mam siły znów się z nimi bawić.

- Porozmawiam z nim. Nic nie powie, zapomni o wszystkim, tylko daj mu żyć.

Mężczyzna był pełen podziwu dla jego upartego charakteru. Mimo wszystko uważał, że głupotą jest poświęcać swoje życie w zamian za cudze. Sam nigdy nie był gotów się do tego posunąć, nawet w przypadku swojej żony.

Wrecked • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz