San szedł bardzo powoli. Możnaby nawet rzec, że w ogóle się nie przemieszczał co chwilę się odwracając i nasłuchując, będąc gotowym szybko zawrócić, by pomóc Wooyoungowi. Był jednak coraz bliżej domu i nie słyszał ani krzyków, ani strzałów. To poniekąd przynosiło ulgę, ale wciąż martwił się o chłopaka. Nie wiedział czego chciał mężczyzna i jak to się skończy dla młodszego. Bo przecież Wooyoung wróci, prawda? Cokolwiek mieli do załatwienia, zaraz potem Jung powinien jak najszybciej wrócić do domu.
- Jakim ja jestem idiotą - westchnął, gdy zamknął za sobą drzwi wejściowe - Dlaczego ja go słucham?!
Zsunął się wzdłuż drzwi, lądując skulonym na podłodze. Był zły na siebie i na Wooyounga. Jung powinien wiedzieć, że robienie wszystkiego na własną rękę nie jest zawsze najlepszym rozwiązaniem, a za to on powinien zostać, mimo że Wooyoung kazał mu iść.
Jednak strach spowodował, że posłuchał i bojąc się o własne życie chciał chronić siebie samego kosztem Junga.
Czuł się okropnie, powinien stanąć w jego obronie, nawet oddać życie w razie potrzeby, a on uciekł jak największy tchórz. Zawsze myślał, że jego uczucie do Wooyounga jest na tyle silne, że mógłby poświęcić własne zdrowie, by tylko go ochronić. Tymczasem okazało się, że jego lęk przed śmiercią jest większy niż się spodziewał.
Minęła prawie godzina, gdy usłyszał kroki, przez co podniósł się z ziemi wycierając mokre od łez policzki. Za moment przez drzwi wszedł Wooyoung, który nie wyglądał najlepiej. Na pewno nie był on też w dobrym humorze. San podniósł dłoń do jego czerwonego policzka, ale ten odtrącił go.
- Wszystko przez ciebie - powiedział mijając go i kierując się prosto do sypialni, gdzie zaczął zbierać swoje rzeczy i pakować do plecaka. San podążył w ślad za nim, nic nie rozumiejąc.
- Co robisz?
- Jak to co? Pakuję się. I tobie też radzę.
- Pakować? Po co? Gdzie jedziemy?
- Uciekamy stąd, póki możemy. Nie minie dużo czasu aż nas znajdą. Gdybyś nie przyszedł dzisiaj do tego durnego sklepu może nic by się nie stało - westchnął rzucając plecakiem o podłogę - Dlaczego nie mogłeś po prostu siedzieć tutaj i na mnie czekać? I jeszcze ta cała awantura, bezsensownie naraziłeś siebie i mnie. Gdyby nie ten chłopak - przerwał w połowie biorąc głęboki oddech.
Był zły, było to po nim widać. Mimo wszystko jego słowa działały na Sana niczym nóż w serce. Poszedł do Wooyounga, bo za nim tęsknił, chciał zrobić mu niespodziankę. Zrobił awanturę, bo był zazdrosny. Czy tak trudno było mu to zrozumieć?
- Weź najpotrzebniejsze rzeczy. Masz kogoś, u kogo mógłbyś się zatrzymać na jakiś czas?
- A co z tobą?
- Nie pytam teraz o mnie. Już dość namieszałeś w moim życiu. Najlepiej będzie jak to skończymy, póki nie jest za późno.
- Co? - San myślał, że się przesłyszał. Zbierało mu się na płacz słuchając tego wszystkiego.
Jak to skończyć? Wooyoung chciał go zostawić? Przecież dopiero co zaczęło się wszystko układać, Jung był szczęśliwy, zaczął się przed nim otwierać. Nawet się przespali, co wydawało się Sanowi czymś znaczącym.
- To, co słyszałeś. Nie możemy zostać razem, bo prędzej czy później któreś z nas zginie. To koniec - powiedział bez emocji, co tylko pogorszyło samopoczucie Sana.
Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.
◽
Wszedł z torbą do mieszkania przyjaciela, w rękach niosąc małego kotka, którego musiał wziąć ze sobą. Przecież nie zostawi go samego na pastwę losu. Jeszcze nie powiedział Yunho co się stało. Obawiał się, że powie za dużo, a wtedy Wooyoung znów będzie zły.
Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Teraz i tak byli osobno, a on w końcu wróci do pustego mieszkania, w którym nie będzie już Wooyounga. Wróci do szarej rzeczywistości ze złamanym sercem i świadomością, że to przez niego wszystko się posypało.
Wooyoung nie powiedział mu gdzie się zatrzyma. Nie naciskał, bo widział jak Jung na niego reaguje. Był wściekły, a jego spojrzenie przyprawiało Sana o ciarki. Nie sądził, że będzie w stanie bać się kogoś, kogo kocha.
- Powiesz mi w końcu o co chodzi? - zapytał Yunho podając młodszemu szklankę wody.
- To nie to, co myślisz. Tak, rozstałem się z Wooyoungiem, ale tym razem to ja zawiniłem.
- Czyli znowu to samo? Najpierw wielka miłość, a potem płacz?
- Nie, nie to samo. Kocham go, ale nie możemy być razem. To skomplikowane i nie mogę ci nic powiedzieć bez jego zgody... Ale myślę, że to naprawdę koniec. On był tak zły, patrzył na mnie z taką nienawiścią... Chciałbym, żeby mi wybaczył.
- No ale co takiego zrobiłeś? Chyba miał powód, żeby zareagować w ten sposób.
San pokręcił głową wycierając łzy z policzków. Nie chciał o tyn rozmawiać. Nie teraz, kiedy to wszystko uderzyło w niego z taką siłą. Czuł się tak podle, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo Wooyoung żałuje swoich słów. Oboje byli zbyt emocjonalni, więc nie był to dobry moment, by jeszcze tego samego dnia się pogodzić. Potrzebowali czasu i oboje się w tym zgadzali. San jednak nie widział już nadziei dla ich relacji. Miał wrażenie, że Wooyoung już kompletnie ich skreślił i zrezygnował z miłości na dobre. Nie chciał tego. Nie chciał, żeby Jung już na zawsze pozostał nieczuły i unikał miłości. Nawet jeśli miałby znów pokochać, nawet jeśli nie byłby to on, życzył mu miłości. Chciał, żeby był szczęśliwy.
- Przygotuję ci coś do spania - Yunho pogładził jego plecy, by po chwili wstać i odejść w kierunku swojej sypialni.
Było mu szkoda przyjaciela. Nie raz był świadkiem jego zakończonych związków i złamanego serca, ale tym razem to nie było to. San cierpiał, ale to co wydarzyło się pomiędzy tą dwójką było znacznie silniejsze od wszystkiego, co do tej pory go spotkało. To sprawiało, że nie wiedział jak mu pomóc.
Jeszcze przed pójściem spać spędził z Sanem trochę czasu uspokajając go i podając mu leki. Bał się o niego, pierwszy raz widział go w takim stanie. Miał nadzieję, że jutro San dojdzie do siebie i będzie mógł powiedzieć mu, co właściwie się stało.
◽
Wooyoung patrzył na tętniące nocnym życiem miasto obserwując je z okna hotelowego pokoju. Czuł się bardzo źle. Świadomość, że nie jest już bezpieczny spędzała mu sen z powiek, przez co łóżko omijał szerokim łukiem. Musiał być gotowy, przecież w każdej chwili ktoś mógł go tutaj znaleźć, a to byłby jego koniec. Ważniejsze było, że San nie jest tutaj razem z nim, co czyniło go bezpieczniejszym. Nie wybaczyłby sobie, gdyby z jego winy coś stało się Sanowi.
Mimo wszystko nie mógł znieść natrętnych myśli, które powtarzały mu, że zachował się jak dupek. Nie dał starszemu dojść do słowa, zwyczajnie na niego naskoczył raniąc bolesnymi słowami, nad którymi w tamtej chwili nie panował. Miał ochotę płakać, mimo że nie potrafił. Choćby nie wiadomo jak się starał, nie zdołał uronić ani jednej łzy.
Kochał Sana i teraz to rozumiał. Doszedł jednak do wniosku, że tak będzie lepiej. Im dalej od siebie się znajdują, tym lepiej dla nich. Tak było bezpieczniej.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze, gdy dotarł do łazienki. Na policzku formował się brzydki siniak, którego prędzej czy później będzie musiał zakryć, by nie wzbudzać podejrzeń.
Nie mógł tak po prostu odejść. Musiał przeprosić. To było pierwsze, co przyszło mu na myśl i nie wyobrażał sobie, by zostawić Sana bez słowa. Chciał, żeby wiedział jak ważny dla niego jest. Pomimo ich nieciekawej sytuacji, musiał dać mu do zrozumienia, że to, co ich łączyło, nie było jedynie iluzją. Wooyoung naprawdę pokochał Sana i ciężko było mu go zostawić, nawet jeśli oznaczało to tylko i wyłącznie jego bezpieczeństwo.
CZYTASZ
Wrecked • Woosan ✓
FanfictionW momencie, kiedy Wooyoung w końcu odnalazł w swoim życiu jakąś wartość, została mu ona brutalnie odebrana. Uwagi: przemoc, zabójstwo, smutne zakończenie! Start: 5.10.2021 Koniec: 29.12.2021