POV. Byakuya Togami
Biegłem po schodach najszybciej jak tylko umiałem potykając się o pojedyncze schodki. Po kilku minutach stałem już na dachu.
- Makoto!! - krzynąłem rzucając się na chłopaka. Słone łzy spływały po moich policzkach mieszając się z kroplami deszczu. Przytuliłem bruneta najmocniej jak tylko umiałem.
- Byakuya..Proszę, nie płacz, to nic ci nie da..Już postanowiłem co chce zrobić.. - powiedział cicho zielonooki kładąc dłonie na moich policzkach. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Łzy ponownie zaczęły spływać po moich policzkach.
- K-Kocham cię... - powiedziałem złamanym głosem uśmiechając się przez łzy. - N-Najmocniej na świecie..Jesteś j-jedyną osobą która się o mnie troszczyła, ja..N-Nie wyobrażam sobie dalszego życia b-bez ciebie.. - dodałem starając się powstrzymać płacz.
- Pomyślałem o tym..Możesz uznać mnie za wariata.. - odparł Makoto wygrzebując dwie obrączki z kieszeni. - Pomyśl sobie, że jesteśmy dorośli i właśnie stoimy przed sobą zakładając sobie to nawzajem.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Ty tak serio...? - zapytałem patrząc w jego oczy. Makoto kiwnął lekko głową.
- Przeżyjmy nasze wspólne życie w kilka minut, dobrze..? To moja ostatnia prośba.. - powiedział Naegi poprawiając kosmyki moich włosów.
- W porządku.. - odpowiedziałem lekko się uśmiechając. Chłopak usiadł w wygodnej dla siebie pozycji i położył dłoń na swojej klatce piersiowej.
- Ja, Makoto Naegi, ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość. - powiedział dumnie brunet, a ja cicho się zaśmiałem. - Założę ci obrączkę - dodał chwytając lekko moją dłoń.
- Teraz moja kolej, tak? - zapytałem.
- Mhm!!
- W takim razie...Ja, Byakuya Togami, ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość - powiedziałem lekko rozbawiony sytuacją w jakiej się znalazłem. Chwyciłem dłoń Naegi'ego i założyłem mu obrączkę. Po tym geście Makoto rzucił się na mnie i pocałował. Był to prawdopodobnie nasz ostatni pocałunek. Znowu poczułem jak zbiera mi się na płacz.
CZYTASZ
âðððð« ðð¢ðð«ð²...â[ðððð ððŠð¢]
Fanfiction"ð¿ðð ððððð ðð ð ðððð" ð¹ðÅðð ðð¢Åððððð, ÅŒð ÅŒð¢ððð ð ðððððððððð¢ ðÅóð ðð¢ðð ðððððððóð ðÄ ððððð "ðððððððð¢ððð" ðð ððððð ððÄ ðð¢Åðððð£ ððððð ððð£ð¢ððððððð. Å»ð¢...