𝕮𝖍𝖆𝖕𝖙𝖊𝖗 𝕱𝖔𝖚𝖗𝖙𝖊𝖊𝖓 [𝖌𝖔𝖔𝖉 𝖊𝖓𝖉𝖎𝖓𝖌]

347 22 48
                                    

POV. Byakuya Togami

Biegłem po schodach najszybciej jak tylko umiałem potykając się o pojedyncze schodki. Po kilku minutach stałem już na dachu.

- Makoto zejdź stamtąd!! - krzyknąłem na całe gardło patrząc w stronę bruneta. Naegi odwrócił się do mnie, a na jego twarzy widniał lekki uśmiech.

- Byakuya..Wiesz, że chce to zrobić..Od dawna chciałem..Ale ze względu na ciebie dałem sobie drugą szansę... - powiedział chłopak.

- I-I to chcesz zrobić?! Chcesz mnie zostawić?! Samego?! - powiedziałem zdenerwowany podchodząc do bruneta.

- To nie tak..! Ja...Nie daje sobie już rady..! - próbował wytłumaczyć chłopak, a ja tylko mocno go przytuliłem do siebie.

- M-Masz zakaz.. - zacząłem, próbując powstrzymać łzy. - Z-Zakaz umierania, czy to jasne?

Naegi milczał. Stał nieruchomo w miejscu i kompletnie się nie odzywał.

- S-Słyszałeś co powiedziałem? Tak czy nie?! Makoto, odpowiedz mi!! - krzyknąłem zdenerwowany, a po chwili zostałem mocno odepchnięty na bok.

- N-Nie krzycz na mnie... - odezwał się cicho brunet. - P-Proszę, nie krzycz na mnie..

Spojrzałem na niego. Trząsł się. Nie byłem pewny czy z zimna czy ze strachu. Wstałem i powoli podszedłem w jego stronę. Chwyciłem Naegi'ego za rękę i pociągnąłem lekko w stronę schodów.

- Przepraszam..Ja po prostu.. - próbowałem wytłumaczyć.

- C-Chcesz mnie po prostu ochronić.. - odezwał się cicho chłopak mocno się przytulając.

- Z ust mi to wyjąłeś.. - wymamrotałem chowając twarz w mokre włosy Makoto.

Staliśmy jeszcze kilka minut na dachu budynku w przemoczonych do suchej nitki ubraniach.

- Wracajmy.. - powiedziałem delikatnie ciągnąc chłopaka w stronę zejścia, jednak Naegi stał w miejscu i patrzył w niebo z lekko otwartymi ustami. - Makoto, skarbie...Wracamy do domu.. - dodałem spokojnie ponownie ciągnąc bruneta do wyjścia.

- Mogę się tylko pożegnać? - zapytał nagle patrząc na mnie błagalnym wzrokiem.

❝𝐃𝐞𝐚𝐫 𝐃𝐢𝐚𝐫𝐲...❞[𝐍𝐚𝐞𝐠𝐚𝐦𝐢]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz