POV. Byakuya Togami
Czekałem przed domem Naegi'ego przeglądając swoje social media. Można było powiedzieć, że jestem nawet popularny wśród nastolatek w moim wieku.
- Cześć - usłyszałem nagle zauważając stojącego przede mną bruneta.
- Cześć Makoto - odpowiedziałem lekko się uśmiechając. Chłopak nawet nie zareagował. - Coś się stało..?
- A jak myślisz? Co mogło się stać? - odparł zdenerwowany Naegi. Dopiero teraz zauważyłem, że ręce miał w bandażach, a na jego twarzy było kilka zadrapań.
- Mogłeś zadzwonić.. - powiedziałem spokojnie.
- Telefon mi padł.. - wymamrotał zielonooki poprawiając torbę szkolną na swoim ramieniu. - Możemy..Możemy już iść..?
- Ah, tak. Oczywiście - odpowiedziałem wyrywając się z zamyślenia. Chłopak wyglądał na naprawdę przybitego. Nie wiedziałem co mógłbym dla niego zrobić. Przez całą drogę do szkoły szliśmy w milczeniu.
- Kogo moje oczy widzą? Toż to słynny Byakuya Togami który zerwał z nami przyjaźń dla tego jebanego idioty! - krzyknął Kuwata stając w drzwiach sali lekcyjnej.
- Odwal się od niego. - wymamrotałem zdenerwowany.
- Oby ten mały skurwiel zaraz się nie przekonał, że jego przyjaciel jest martwy - zażartował rudowłosy, a na twarzy Naegi'ego pojawiło się przerażenie.
- K-K-Kiyotaka...? M-Martwy...? - wymamrotał wystraszony brunet łamiącym się głosem. Po jego policzkach zaczynały spływać pojedyncze łzy.
- Kuwata, morda. Taka nie jest martwy - odezwał się nagle Mondo podchodząc do nas. - Robisz tylko problemy. Zrobiłem to, co uważałem za słuszne.
- Mogę się dowiedzieć z łaski swojej o czym pierdolicie? - zapytałem oschle delikatnie chwytając dłoń Makoto.
- Zerwałem z nim kontakt kilka dni po tobie. Namawiał mnie do niestworzonych rzeczy.
- Wystawiłeś mnie tak samo jak Byakuya! Woleliście pójść z tymi idiotami niż kumplować się ze mną!
CZYTASZ
❝𝐃𝐞𝐚𝐫 𝐃𝐢𝐚𝐫𝐲...❞[𝐍𝐚𝐞𝐠𝐚𝐦𝐢]
Fanfic"𝕿𝖜𝖔 𝖇𝖎𝖗𝖉𝖘 𝖔𝖓 𝖆 𝖜𝖎𝖗𝖊" 𝙹𝚎ś𝚕𝚒 𝚖𝚢ś𝚕𝚒𝚌𝚒𝚎, ż𝚎 ż𝚢𝚌𝚒𝚎 𝚒 𝚌𝚑𝚊𝚛𝚊𝚔𝚝𝚎𝚛𝚢 𝚐łó𝚠𝚗𝚢𝚌𝚑 𝚋𝚘𝚑𝚊𝚝𝚎𝚛ó𝚠 𝚜ą 𝚝𝚊𝚔𝚒𝚎 "𝚙𝚎𝚛𝚏𝚎𝚔𝚌𝚢𝚓𝚗𝚎" 𝚝𝚘 𝚐𝚛𝚞𝚋𝚘 𝚜𝚒ę 𝚖𝚢ś𝚕𝚒𝚜𝚣 𝚍𝚛𝚘𝚐𝚒 𝚙𝚛𝚣𝚢𝚓𝚊𝚌𝚒𝚎𝚕𝚞. Ż𝚢...