W piękny śnieżny poranek Zawadzki siedział na drzewie czekając na Jacka mieli razem udać się nad Wisłę. Jak zawsze z zeszytem w ręku rysował akurat kamienice na przeciwko.
Jego spokój przerwał krzyk i ból w przed ramieniu. Uderzenie okazało się tak silne że spadł z drzewa.Per. Zośka
- zocha ! - usłyszałem krzyk Jacka. Jednak zdążyłem spaść na kamień.
Coś chrupneło i poczułem straszny ból. Nie wiedziałem co się dzieje było strasznie mokro i zimno. Naszczęście silne ręce mojego przyjaciela objęły mnie w pasie i uniusł do siadu. - a ci mówiłem, że w zimę nie wchodzi się na drzewa głąbie kapuściany.- no coś tam mówiłeś.- Chłopak pomógł mi wstać i powolnym krokiem asekurowany przez Jacka dotarłem do szpitala
* 15 minut wcześniej*
Per. Rudy
Razem z Alkiem już od kilku minut biegaliśmy po śniegu i rzucaliśmy się śnieżkami jednak mój towarzysz przez przypadek razem z śniegiem złapał spory kamień.
- Janek jak trafię i tamto drzewo to wchodzisz do Wisły! - krzyknął śmiejąc się wziął zamach i wykonał rzut. Trafił nie w drzewo a w chłopaka który siedział na gałęzi.
- Alek coś ty zrobił - chciałem pomóc chłopakowi jednak gdy zobaczyłem że to Zawadzki wpadłem na Maćka i razem znaleźliśmy się w zaspie.- Maciek to Tadeusz.
- no tym bardziej jak mu pomożesz będziesz miał większe szanse.
Zawadzki od dłuższego czasu był moim obiektem westchnień jednak nie miałem odwagi mu o tym powiedzieć.
Wychyliłem się ostrożnie zza zaspy i zobaczyłem jak ten....ten...nawet nie mogę znaleźć określenia jak wściekły byłem gdy on podniósł Zośkę i bez karnie trzymał go w pasie chroniąc tym samym przed upadkiem chłopaka na zimny bruk.
- Alek musisz mi pomóc. - odwróciłem się do chłopaka z kamienną twarzą.
- o co chodzi ? Mam poderwać Tadeusza po czy ty go pocieszyż i spędzisz tą swoją wymarzoną nic w jego ramionach? - powiedział wzdychając na koniec.
- w rzeczy samej.... To może się udać. ALEK JESTEŚ GENIUSZEM! - mojemu towarzyszowi nie było do śmiechu.
Raczej był zażenowany.
- Dobra Janek sądzę że za bardzo uderzyłeś. się w głowę.Kolejnego dnia
W szkole zastała mnie nie miła niespodzianka mianowicie.
Tadeusz biedaczyna miał cały bark zabandażowany. A po drugie , Alek coś do niego mówił pokazując przy tym na mnie. Po chwili gdy usiadłem w ławce miejsce obok mnie zajął miejsce Tadeusz. .
- dziękuję Janeczku - powiedział wyciągając podręcznik do fizyki.
- mogę wiedzieć za co?
- za to - chłopak wyjął małe pudełko w którym był wisiorek a w medaliku było moje wyznanie mu miłości.
Prezentu nigdy nie zamierzałem mu dać upominku jednak sądzę że Alek zrobił to za mnie.
- a nooo.....- poczułem jego usta na policzku.
- dziękuję naprawdę.
- to... Ja dziękuję - odpowiedziałem z wielkim rumieńcem.
- za co przecież nic ci nie dałem
- za całusa.....