Silny wiatr szarpał grubką harcerzy którzy ile sił trzymali się kurczowo łańcucha. Janek był t tej nie komfortowej sytuacji że był na końcu zastępu. Zeus starał się wypatrzyć jakiekolwiek schronienie, lecz z minuty na minutę wyglądało to coraz gorzej. Halny się zmagał, przewodnik wyprawy ciągle poruszał się na przód aż zobaczył nie wielką jaskinię . Trzymając się metalowej liny sunął powoli w tamtym kierunku, po długiej wędrówce wszyscy znaleźli się w zagłębieniu skały ruda czupryna najbardziej ucierpiała. Siedział na skraju przytulony do Alka.
Za to w dolinie Zawadzki omal nie zabił górala który dawał im informacje pogodowe. Szybko zabrał wszystkich co zostali i zadzwonił po ratowników górskich,
per Zośka
Następnego dnia w towarzystwie obsługi medycznej udaliśmy się na poszukiwania naszych przyjaciół z wiadomego zglendu musieliśmy się rozdzielić, Ja i Paweł postanowiliśmy pójść zza łańcuchem. Po krótkim marszu udało nam się znaleźć naszą grupę zaginionych owieczek.
- Słuchajcie mamy ich na szlaku żółtych- zameldował Paweł po czym podaliśmy koce naszym zmarzniętym przyjaciołom.
Mój wzrok przykuł rudy który był blady i cały się trząsł. Ruszyłem w stronę Janka przykucnąłem przed nim.
- kochany mój rydzu pod koc szybko - jednak Janek nie posłuchał się mnie tylko zacisnął ręce na mojej koszuli. Wtulił głowę w moją pierś, przykryłem go swoją kurtką. Janek wtulał się coraz mocniej, trzymałem go na rękach aż do przyjścia ratowników. Pierwszą osobą która była była zbadana był Rudy, ratownicy chcieli go zabrać do szpitala ale rudy kategorycznie zaprzeczył. Jedynie o co poprosił to to abym zabrał go do schroniska. Wziołem tylko chłopaka i zabrałem go do pokoju.
Przez całą drogę biedny rudy zaciskał swoje ręce na mojej koszulce. Jak już byliśmy w pokoju Janek zaczął całować mnie po szyi.
-rozgrzej mnie proszę Tadziu.- ni mogłem przecież zaprzeczyć osobie chorej. Położyłem go delikatnie na łóżku, jednocześnie nachylając się nad nim.
Chłopak owinął się nogami wokół mojej talii. Moja twarz złączyła się z jego, czułem się jakbym jadł truskawki Świerzno zebrane z pola.
Bytnar wsunął mi swoje zimne ręce pod koszulkę. Wzdrygnąłem się lekko.
Jednak szybko się przyzwyczaiłem.
Kiedy zabrakło nam powietrza zjechałem z pocałunkami na szyję ukochanego.
- Zosiu jeszcze ~mruknął jednocześnie ściągając nagami moje spodnie.
Nie pozostałem mu dłużny. Jego spodnie razem z bokserkami znalazły się w drugim kącie pokoju.
Już miałem brać jego przyjaciela do ust ale usłyszałem Alka który drze się na holu domku.
Przerwałem czynność wstając i kładąc się obok rudzielca.- innym razem dokończymy. - po czym przykryłem nas kołdrą.