Rozdział 5.

1.8K 175 119
                                    

KAZUHA

Przedramię znów go boli. To się czasem zdarza, zwłaszcza kiedy zanosi się na burzę. Gdy po raz pierwszy opowiedział Beidou (z pominięciem paru szczegółów), jak doszło do tego zranienia, była wściekła. Domagała się, by natychmiast jej wyjawił, kto go tak potwornie potraktował. Kazuha oczywiście odmówił. Zwierzył jej się, bo bywają takie chwile, że nie może ruszać ręką i nie jest w stanie wykonywać powierzonych mu prac. Nie chciał, by miała go za lenia.

Na statku szybko przyjęło się nazywanie go pogodynką. Kiedy Kazuhę boli ręka, marynarze nastawiają się na nagłą zmianę pogody. Działa za każdym razem.

Dziś nie jest jakoś źle. Kazuha daje radę obrać odpowiednie warzywa i przyrządzić ryż. Burza raczej nie będzie silna, te w Liyue przypominają bardziej mżawkę niż prawdziwy sztorm. Może nawet ich ominie, kto wie. Do domu przybiją prawdopodobnie dziś w nocy. Kazuha jest coraz bardziej niespokojny.

Są chwile, gdy zaczyna myśleć, że naznaczenie przez błyskawicę nie było przypadkowe. Żeby nie zapomniał o swoim pochodzeniu, o walce, o przyjacielu, o... A może nie. Może to przestroga wysłana przez przeznaczenie. Nie zapominać, ale się wystrzegać. Kazuha naprawdę nie wie. Niektóre rzeczy momentami chciałby zapomnieć.

Cela była czysta, ale zimna i ciemna. Na ziemi leżał siennik, w rogu stało wiadro, które napawało obrzydzeniem. Minęły już trzy godziny, a Kazuha wciąż nie mógł zrozumieć, jak do tego wszystkiego doszło.

Był takim idiotą!

Uwierzył w każde kłamstwo i każdą ściemę, którą Kunikuzushi mu wcisnął. Powinien zauważyć, że coś jest nie tak.

Ale nie zauważył, bo mu zaufał.

Najpierw był ten pomysł Kunikuzushiego, że uda się do wioski i spróbuje znaleźć jakieś cieplejsze ubrania i jedzenie. Argumentował to niższą nagrodą za swoją głowę. Kazuha trochę się bał (bał się o niego!), bo w końcu jego noga dawała czasem o sobie znać (a może to też udawał, teraz to już nie było istotne), ale dał się przekonać. Później był ten facet, który zjawił się dwa dni później w pobliżu doków. Kazuha miał pewność, że ich rozpoznał, jednak Kunikuzushi w ogóle się nim nie przejął, choć poprzednim razem, gdy mieli do czynienia z intruzem, wyglądał na zaniepokojonego.

Cóż, Kazuha nie zwrócił na to uwagi. Dziwne zachowanie towarzysza tłumaczył sobie stresem, zmęczeniem i doskwierającą nogą. W ogóle nie przyszło mu do głowy, jak sprawy się potoczą. Potrafił myśleć tylko o swoim planie.

Mianowicie, Kazuha miał w Ritou przyjaciółkę z klanu Hiiragi. Shinsuke nie mogła wiele, ale dałaby radę przemycić ich na odpowiedni statek. Wystarczyło tylko się do niej dostać, a Kazuha wiedział, gdzie i kiedy spędza sobotnie popołudnia. Lubiła przechadzki i najbardziej podobało jej się nabrzeże. Dokładnie to, na którym się ukrywali. Musieli po prostu przeczekać te parę dni.

Jednak dwie godziny przed spotkaniem z Shinsuke, Kunikuzushi poszedł po wodę i już nie wrócił. Kazuha nie sądził, żeby cokolwiek było w stanie przerazić go bardziej. Ale przeraziło. Jak tylko oddalił się od kryjówki.

Na początku nie wiedział, co się dzieje. Byli tam żołnierze. Byli też mieszkańcy wioski. Ludzie nadciągnęli nawet z miasta. Zdążył jedynie zobaczyć niewyraźną postać Kunikuzushiego i uderzył twarzą w piasek. Ktoś wyrwał mu miecz i zerwał Vision. Ktoś inny szarpnął jego ramiona do tyłu i mocno związał. Zakneblowano mu usta, mimo że wcale nie krzyczał.

I nawet wtedy, naiwnie wierzył w przypadek. Niewystarczająco uważali, zostali rozpoznani. Co innego mogłoby tak bardzo przesądzić o jego losie? Cichy głosik w głowie, nieśmiało i strachliwie, podpowiadał mu, że doskonale wie, co. Albo raczej kto. Bo chociaż Kazuhę odprowadzono jak największego zbira, tylko jego tak potraktowano. Jego towarzyszowi włos nie spadł z głowy.

Nullofobia - KazuscaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz