Rozdział 11.

692 72 25
                                    

SCARAMOUCHE

Początkowo miasto wydawało mu się zbyt oblegane przez studentów, jednak teraz Kunikuzushi widzi tego pewne plusy. Przede wszystkim dostęp do nowinek i plotek, ale także mnóstwo księgarni i knajpek otwartych dwadzieścia cztery na dobę. Port Ormos jest doskonale rozwinięte, a to naprawdę go cieszy. Jasne, jeśli będzie chciał iść do teatru czy opery, nie obejdzie się bez wyprawy do stolicy, jednak tego się spodziewał. Nie jest rozczarowany, nie, raczej miło zaskoczony.

Przechadzają się główną ulicą od dobrej godziny i jeszcze się nie znudzili. Kazuha zdążył już kupić przynajmniej trzy planszówki, a Kunikuzushi zaopatrzył się w parę książek, które wydały mu się ciekawymi tytułami. Potem pozwolił się wciągnąć w dyskusję z jakimś akademickim burakiem, co mogło skończyć się źle, gdyby Kazuha nie kazał dzieciakowi spieprzać. 

– Miałem rację – oświadcza Kunikuzushi, powracając myślami do tamtej dyskusji. – Można sklonować człowieka. Jeśli wierzyć temu, co gadał Tartaglia, to to się już dzieje. Kurwa, czym jest klonowanie przy tworzeniu osobnego, niezależnego organizmu? A tu będzie mnie pouczał bachor, który ledwo oderwał się od cycka.

Kunikuzushi naprawdę nie chce myśleć o tym, co Dottore wyrabia z samym sobą i po co tworzy klony. Nie, poważnie, dlaczego ten typ musi być tak zdrowo pojebany? Nie dość, że ma obsesję na punkcie zardzewiałych maszyn, podnieca się możliwością zbadania czyichś organów i ewidentnie testuje swoje wynalazki na wątpliwych ochotnikach, to jeszcze postanowił stworzyć swoje własne kopie. Jakby jeden taki popierdoleniec nie był wystarczający. Kunikuzushi czuje mdłości na samą myśl ponownego spotkania go, niezależnie czy trafi na klona, czy prawdziwego Dottore.

– Nie mówię, że nie miałeś racji, bo się z tobą zgadzam – wzdycha Kazuha. – Po prostu może lepiej nie poruszać takich tematów z nieznajomymi? 

– Też się tego trochę obawiałem, ale oni wszyscy są jacyś nawiedzeni – Kunikuzushi wzrusza ramionami. – Przecież to on mnie zagadał. A ci ludzie w restauracji? Słyszałeś, co ta para obok nas gadała? Zastanawiali się, czy da się modyfikować rośliny za pomocą szczepionek! Chcą zmieniać genomy, żeby roślina była odporna na robale, a ty mi mówisz, że przyciągniemy uwagę.

– Niby racja – Kazuha zamyśla się. – W sumie, może to nawet lepiej, że dałeś się sprowokować. Szybciej wtopimy się w tłum.

Właśnie tak, Kunikuzushi cieszy się, że Kazuha rozumie. 

– Jeśli chcemy wtopić się w tłum, musimy załatwić formalności finansowe – oświadcza starszy chłopak. – To nie jest Liyue, tutaj sam podpis na umowie nie wystarczy. Jutro powinniśmy założyć konta bankowe. Najlepiej dwa osobne, żeby łatwiej nam było się rozliczać. 

– Nigdy tego nie robiłem – Kazuha drapie się po karku, nagle zmieszany.

Biorąc pod uwagę fakt, że urodził się w rodzinie szlacheckiej, a potem wybrał życie włóczęgi, Kunikuzushi nie jest w ogóle tą informacją zdziwiony. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że on sam także jakoś mocno nie orientuje się w tych sprawach. 

Jasne, miał konto w Północnym Banku, ale tam to całkiem inaczej funkcjonowało. Wystarczył jeden list do Jestera i nikt nie pytał o jego życie teraźniejsze, tym bardziej przeszłość. A potem Kunikuzushi został mianowany zarządcą i był nim tak długo, aż nie otrzymał miana Szóstego Harbingera i jego miejsca nie zajął Dziewiąty.

Dobrze, że po powrocie ze Snezhnayi wypłacił cały swój majątek, bo w innym wypadku wszystkie zarobione pieniądze zostałyby zagarnięte przez tego aroganta z fałszywym uśmieszkiem.

Nullofobia - KazuscaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz