Rozdział 22.

1.2K 127 75
                                    

KAZUHA

Jeszcze nigdy nie wyruszali w rejs tak szybko. Co prawda, słyszał, że Beidou dawniej kursowała bez przerwy, od jednego brzegu do drugiego, lecz te czasy już minęły. Beidou miała Ningguang i jeśli akurat się nie kłóciły, kapitan bardzo ochoczo robiła sobie przerwę od morza.   
Być może dlatego załoga nie jest aż tak bardzo zdziwiona, kiedy po trzech dniach wyruszają w ponowną podróż. Ich zapasy były jednak w kiepskim stanie, musieli po drodze zahaczyć o Kamienny Las Guyun.

To właśnie tam znalazł ich Aether.   

Kazuha od razu polubił tego chłopaka. Z tego co słyszał, to naprawdę uparty i niezłomny przypadek. I także kogoś poszukuje. Wspólna tułaczka za ukochaną osobą sprawia, że Kazuha czuje między nimi więź, przez co darzy go zaufaniem. Oczywiście nie na tyle dużym, by od razu opowiadać mu szczegóły swojej wyprawy, ale mówi mu całkiem sporo. Głównie o swoim życiu w Inazumie, bo to właśnie ten temat interesuje Podróżnika najbardziej. Chce przede wszystkim poznać miejsce, do którego się udaje.   

To los ich ze sobą połączył, Kazuha jest o tym przekonany. Dopiero co zabijał go smutek, teraz Kazuha czuje przypływ determinacji i nowej nadziei. Aether go uspokaja, motywuje, dodaje w jakiś sposób siły, bo przecież choć są tak różni, łączą ich podobne cele. Nie mija dzień, a Kazuha pisze wiersz za wierszem. Większość nawet mu się podoba! Teraz, gdy połowa drogi za nimi, ma ich koło trzydziestu i jest pewien, że gdy dopłyną do Inazumy, będzie mógł wydać pokaźny tomik.

Wbrew pozorom Kunikuzushi nie był głośną osobą. Przynajmniej nie wtedy, kiedy nie próbował zwrócić na siebie uwagę. To Kazuha miał wrażenie, że robi zamieszanie – tu coś strącił, tu wygłupiał się z Glizdką, tu gadał do siebie podczas gotowania.   

Ale z drugiej strony, Kunikuzushi nie był też jakoś specjalnie cichy. W swoim mieszkaniu zachowywał się po prostu swobodnie. Czasem zaklął, czasem pozrzędził, innym razem włączył gramofon i coś sobie nucił.

Dlatego kiedy przez dobre pół godziny Kazuha nie usłyszał żadnego dźwięku, zaniepokoił się. Na początku nie zwrócił uwagi. Czytał Legendę Miecza, która tak go wciągnęła, że kompletnie odpłynął. Przerwał więc naprawdę ciekawy opis walki i zaczął poszukiwania.   

Kunikuzushi miał zrobić herbatę. Później chyba kąpał Glizdkę, bo Kazuha doskonale słyszał, jak Kunikuzushi krzyczy za nią, gdy uciekła przed ręcznikiem. A potem cisza. Podejrzana cisza.   

Kazuha przeszedł prawie cały dom, gdy dostrzegł Kunikuzushiego przez szparę drzwi od sypialni. Chłopak siedział na dywanie i coś oglądał. Glizdka akurat skoczyła na jego stopę, dlatego Kunikuzushi obrócił się i przytrzymał ją ręką. Teraz Kazuha już widział, co go tak zainteresowało. I momentalnie zrobiło mu się słabo.   

Kiedy Kunikuzushi zgodził się, by Kazuha zagnieździł się u niego na stałe, ten nie przyniósł ze sobą zbyt wielu rzeczy. Trochę ubrań, z których większość Kunikuzushi wyrzucił i zamiast nich kupił mu nowe, broń, kilka drobiazgowych pamiątek i średnich rozmiarów worek. Początkowo było w nim niewiele – Kazuha trzymał tu przede wszystkim zdjęcia, które udało mu się uratować z domu, i kilka listów od dawno niewidzianych przyjaciół.

Z czasem zasób worka się powiększał. Niezliczone godziny na otwartych wodach sprawiały, że Kazuha coraz częściej sięgał po pióro i zapisywał urwane myśli. Wkrótce udało mu się połączyć je na tyle logicznie, by powstały z nich wiersze. Niektóre, lekkie i wesołe, odczytywał wieczorami na pokładzie. Inne, te bardziej intymne i poważne, zachowywał dla siebie. Kiedy wracał do domu, wrzucał je wszystkie do worka i już nigdy potem nie wyciągał. Worek leżał na jego półce przykryty ubraniami i Kunikuzushi nie miał powodów, żeby po niego sięgać.   

Nullofobia - KazuscaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz