Rozdział 17.

1.5K 124 97
                                    

SCARAMOUCHE

Pierwszy widok, jaki pojawia się przed oczami Scaramouche'a z samego rana, jest najgorszym, jaki kiedykolwiek miał okazję ujrzeć. Signora stoi na środku pokoju i wzdycha. Jej wyraźnie opięta suknia uwydatnia jej kształtną sylwetkę, okropne futro otacza ramiona, a bujne włosy owijają się wokół bioder.

– Czyli jednak wróciłeś – stwierdza rzecz oczywistą.

– Co do chuja? – Scaramouche jest tak zaskoczony, oburzony, obrzydzony i w ogóle ogarnięty każdą negatywną emocją na jej widok, że na początku nie wie, jak zareagować.   

Ostatecznie wychyla się po katanę.

– Ejże, uspokój się! – Signora jak zwykle przesadza z teatralnością, przez co Scaramouche z jeszcze większą ochotą chce jej przeciąć struny głosowe. – Zostałam wezwana.

– Słucham?   

Signora przygląda się skierowanemu w swoją stronę ostrzu i dopiero po chwili odpowiada:

– Porozmawiajmy w salonie. Rozkażę podać coś do jedzenia. Teleportacja zawsze sprawia, że jestem głodna.   

Szeleszcząc suknią, Signora ucieka. Scaramouche stoi przez chwilę na środku pokoju z mieczem w ręce. Wciąż jest rozespany, ale szybko łączy fakty. I wcale nie podobają mu się nasuwające wnioski.

☯️

Kazuha odpłynął po miesiącu. Tym razem nie kłócili się o to. Kunikuzushi przyjął do wiadomości, że na razie tak będzie wyglądać ich życie. Trochę nie podobało mu się, że nie miał Kazuhy dwa miesiące, a dostawał go na połowę tego czasu, ale przecież mogło być gorzej, prawda? Mógł na przykład wymyślić sobie jakieś studia w Sumeru. Na szczęście był normalny.   

Kunikuzushi nie odprowadził go do przystani. Nie zrobił tego za pierwszym razem i przyrzekł sobie, że nigdy nie będzie patrzeć, jak Kazuha odpływa. Nie przespał jednak całej nocy i to nie dlatego, bo znaczną jej część spędzili na żegnaniu się i składaniu sobie obietnic. Leżał, wpatrując się w Kazuhę, a kiedy chłopak odchodził, udał, że śpi. Musiał, bo tego dnia miał w głowie tak wiele myśli, że bał się nie powiedzieć o jedną za dużo.   

Może to było oczywiste, ale Kunikuzushi zrozumiał, że jest w nim nieodwracalnie zakochany. Był o krok, by mu tego nie wyznać, ale...po prostu nie chciał, by Kazuha pomyślał, że próbuje go desperacko przy sobie zatrzymać. To musiały być szczere słowa, bez żadnych wątpliwości.

Początkowo Kunikuzushi czuł nawet dumę. Dopiero po kilku dniach, kiedy samotność stała się już odczuwalna, dopadły go wątpliwości. No bo może coś złego się wydarzy i Kazuha nie wróci. Może Kunikuzushi nie będzie mieć już okazji, by wyznać mu miłość. Takie myśli były najgorsze.   

Praca w banku trochę mu pomagała. Kunikuzushi mógł skupić się na liczeniu, a jak wiadomo, to uspokajało go najbardziej. Szybko jednak popadł w rutynę i zaczął odczuwać frustrację.   

Znając swój przewrotny charakter, Kunikuzushi postanowił znaleźć sobie jakąś rozrywkę, zanim zanudzi się na śmierć i zrobi coś niemożliwie głupiego, co kompletnie go zrujnuje. Na jego szczęście, w Liyue Harbor zorganizowano jarmark. Kupcy z najróżniejszych stron świata przybijali do przystani i rozkładali swoje towary. Było to o tyle interesujące, że oprócz straganów, na placu występowali artyści i trupy cyrkowe. Wydarzenie trwało już od tygodnia i cieszyło się taką popularnością, że nie zapowiadało się, by jarmark miał szybko się skończyć.

Kunikuzushi oglądał właśnie połykaczy ognia z Natlanu, gdy jego wzrok przykuło niewielkie stoisko, znajdujące się w cieniu drzewa. Było głośne i wyglądało jak coś, do czego Kunikuzushi nie podszedłby nawet wtedy, gdyby mu zapłacono. Ponieważ roiło się tam od zwierząt.   

Nullofobia - KazuscaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz