4. ❞ Opowieść Lokara ❞

221 13 11
                                    

     Lokar nie spał. Całą noc czuwał, pilnując domu swojego i Damiana, czy aby tych dwóch dziwaków nie kręci się gdzieś po okolicy. Dziękował swoim nogom za to, że w tamtym momencie nie odmówiły mu posłuszeństwa. Dochodziła godzina czwarta. Był bardzo zmęczony i nawet miał w planach się już położyć, ale uznał, że w stanie przytomności czuje się bezpieczniej.

- Jak tak dalej pójdzie, będziemy musieli się stąd wynosić – mruknął markotnie sam do siebie, rozsiadając się na kanapie – A miało być tak pięknie...

     Poprzednia wioska, którą założyli wraz z Damianem i jeszcze jednym kolegą, została najechana przez barbarzyńców. Marco, ich towarzysz, został przez nich pojmany i od tamtej pory nie wiedzą nawet, czy żyje. Wioska została zniszczona, okradziona i opuszczenie jej było konieczne. Dla Kuby było to traumatyczne przeżycie, nie sądził, że taka tragedia może go spotkać. Oczy miał zaszklone, jednak nie płakał. Siedział oparty plecami o tył kanapy i wpatrywał się w sufit. Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Przestraszył się niemiłosiernie, ale powoli wstał i podszedł do drzwi. Spojrzał przez wizjer i zobaczył znajomą fryzurę, której właścicielem był Damian. Szybko otworzył drzwi i wbił w przyjaciela wzrok. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale Sinox go ubiegł.

- Czemu nie śpisz, Kuba? – uniósł jedną brew.

- To jest długa historia – westchnął – Wejdziesz?

- Ta, pewnie.

      Damian rozgościł się na kanapie w salonie Lokara. Kuba usiadł zaraz obok niego i wbił wzrok w podłogę. Blondyn wpatrywał się w niego wyczekującym wzrokiem, widocznie bardzo zależało mu na wyjaśnieniach.

- Nie patrz tak na mnie – poprosił.

- Dlaczego w środku nocy poszedłeś się spotkać z tymi dwoma przybyszami? – po tym pytaniu Kubę wryło w kanapę – I co oni tam krzyczeli, zanim uciekłeś?

- Skąd ty o tym wiesz?

- Nie spałem jeszcze, a przez okno cię zobaczyłem, a twoje zachowanie mnie trochę zaniepokoiło – wyjaśnił – O takich porach nie da się ciebie wyrwać z łóżka - dodał.

- Aha, no dobrze – ponownie westchnął – Ten fioletowooki, kazał się nazywać Griz, zostawił mi list, żebym się z nimi spotkał, bo mają jakąś sprawę. Poszedłem, chcieli, aby z nimi współpracować, a jak odmówiłem to ten drugi, Entity, zaczął krzyczeć, a Griz go chyba powstrzymywał. Prosili, żeby nikomu nie mówić, ale skoro już sam wiesz to...

- Ale po co miałbyś się do nich przyłączyć? – zdezorientowany Damian spojrzał najpierw na Lokara, a potem w podłogę.

- Mówili, że mam jakąś „magiczną aurę", czy coś takiego – Kuba zrobił cudzysłów z palców i przekręcił oczyma – Jakieś brednie... Mam nadzieję, że przez to, że odmówiłem nie będzie jakichś problemów.

- Martwisz się tym?

- Nawet się nie spodziewasz, jak bardzo – brunet wzruszył ramionami – Dlatego głównie nie śpię.

     Damian podniósł się z kanapy i podszedł do okna. Lokar powiódł swój wzrok za nim i za szybą, na horyzoncie, ujrzał jak wschodzi słońce. W lecie, w Dolinie Kości słońce wschodziło o bardzo wczesnych godzinach, a zachodziło bardzo późno. Kuba westchnął.

- Może w dzień się prześpisz? – zaproponował Damian.

- Muszę skończyć robić umocnienia na wieżach – mruknął – Już od tygodnia się zbieram, a zawsze zapominam lub nie mam czasu.

- No dobra, ale wieczorem osobiście przypilnuję, żebyś poszedł spać – obiecał Damian – A teraz już pójdę, przydałoby się wydobyć jakieś żelazo i diamenty.

- Racja, owocnych poszukiwać – pokiwał głową brunet – Do później!

- Do później!

     Damian wyszedł z domu przyjaciela w pośpiechu, po czym można było go zobaczyć, jak szuka czegoś w skrzyniach i beczkach w swoim magazynie. Pewnie pochodni i kilofów. Lokar poszedł do kuchni, aby coś zjeść, bo przypomniał sobie, jak bardzo jest głodny. Miał nadzieję, że Griz i Entity dadzą sobie spokój i odejdą.


// Ja żyję, obiecuję! Bisq nie oddaje widzowie, wszyscy tam to sadyści i fanatycy krzywdzenia uczniów sprawdzianami. Ale teraz it's Christmas time! :D Postaram się wstawiać więcej :>

Fight for everything ❦ Lokarowice fanfiction ❦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz