6. ❞ Nieoczekiwane spotkanie ❞

208 9 6
                                    

- Nie no, ty serio zwariowałeś – warknął Sinox, kiedy wysłuchał całej opowieści Kuby.

      Brunet wyrwał go ze snu bardzo późną lub bardzo wczesną, jak kto woli mówić na 2 nad ranem, porą. Dla blondyna cała historia, jaką usłyszał od swojego przyjaciela była jedynie głupią paplaniną, czymś, co Lokarowi się po prostu przyśniło. Nie zamierzał opuszczać Lokarowic tylko dlatego, że w tych okolicach zamieszkało dwóch facetów, których jego przyjaciel się boi.

- Ale mówię ci poważnie! Musimy stąd uciekać, proszę cię! – czekoladowooki złapał go za ramiona i delikatnie potrząsnął – Wiem, że mi się to nie śniło, serio!

- Wyjdź stąd – westchnął – Jak chcesz to uciekaj sam, nie zamierzam się w to bawić.

- Ale Damian... – chciał kontynuować, jednak wyższy* mu przerwał.

- Nie – był poważnie wkurzony – Kuba, naprawdę się ogarnij, bo to już robi się chore. Dwóch facetów zamieszkało gdzieś przy wiosce, nawet nie w niej! A ty robisz z tego problem, bo zniszczą wioskę, bo nas porwą! Co oni ci zrobili?

- Nie chcesz ze mną iść, to nie – warknął. Przecież on tylko chciał, żeby jego najlepszy kumpel był bezpieczny. Nie wiedział, co ma zrobić, przecież nie wyniesie go nagle z domu mówiąc mu tą samą historyjkę – Jakby coś się działo, wiesz jak się ze mną skontaktować.

      Po tych słowach odwrócił się na pięcie i wyszedł z sypialni blondyna. Wybiegł z jego domu i poszedł do siebie. Na kanapie w salonie spał Diego, który zbudzony dźwiękiem gwałtownie otworzonych drzwi zeskoczył z mebla i poszedł za swoim właścicielem. Nie miał pojęcia co się dzieje. Lokar pakował wszystkie potrzebne rzeczy do shulker boxów, które znalazł w jakiejś starej, zardzewiałej skrzynce w jakiejś jaskini**. Nie miał wszystkiego za dużo, jedynie 2 zestawy żelaznej zbroi, miecz, diamentowy kilof i siekierę, jakieś surowce, materiały budowlane i oczywiście jedzenie. Uznał, że stół rzemieślniczy i piec zrobi w razie potrzeby, chwycił jeszcze pochodnie, zapalił jedną z nich i wyruszył. Przywołał do siebie psa gwizdnięciem i wyszedł z domu.

❦❦❦

      Zaczynało już świtać, kiedy Lokar zjawił się w miejscu, którego jeszcze nigdy nie widział. Była to przytulna polanka między dwoma górami. To miejsce było tak piękne – gdzieniegdzie rosły rozmaite drzewa, jedne wysokie, a inne niskie, płynęła wąska rzeczka, a wszędzie wokół wyrastały barwne kwiaty. Wręcz idealne miejsce! Do głowy bruneta wpadł pomysł, aby zrobić sobie tymczasowy domek – mianowicie dziurę w skale, w której zatrzymałby się na kilka dni, do momentu wybudowania jego prawdziwego domku. Zabrał się do pracy – podszedł do góry, znajdującej się bliżej niego i zaczął rozkopywać. Czuł się dziwnie obserwowany. Odwrócił się za siebie i omal nie dostał zawału. Za nim znajdował się Griz, a jego oczy świeciły w cieniu, jaki był w dziurze.

- Na litość boską, nie rób tak! – krzyknął chłopak, łapiąc się za serce – Myślałem, że zejdę.

- Ty to jednak baran jesteś – czarnoksiężnik wykręcił oczami i skrzyżował ramiona na piersi, marszcząc brwi – Czemu nie ma z tobą tego drugiego?

- Nie chciał iść – powiedział zgodnie z prawdą – Kiedy mu powiedziałem to, co ty mówiłeś mi to kazał mi sobie iść, bo niepotrzebnie histeryzuje.

- To jednak z nim jest źle – mruknął sam do siebie, na co Lokar cicho parsknął – Z tobą też, nie schlebiaj sobie. Jesteś pewien, że za tobą nie poszedł?

- Nikogo ani nie widziałem ani nie słyszałem – Kuba wbił wzrok w podłoże – Powiedziałem mu, że w razie czego może się ze mną kontaktować.

       Ich dalsza rozmowa została przerwana przez szczekanie Diego. Griz wyszedł z jaskini, a Lokar wychylił z niej głowę. Biały pies przybiegł do swojego właściciela, omijając czarnoksiężnika, którego widocznie się bał.

- Co jest, mały? – brązowooki kucnął i pogłaskał wystraszonego zwierzaka, który po chwili usiadł za nim – Znajdź sobie psa, mówili, będzie cię bronił, mówili – pomyślał, fukając cicho w odpowiedzi na reakcję psiaka.

- Cholera, problemy – usłyszał głos Griza – Musisz się schować, Entity się za tobą przywlekł!

- Żartujesz sobie w tym momencie, tak? – zapytał przestraszony.

- Czy wyglądam ci na kogoś, kto żartuje? – warknął cicho – Chowaj siebie i psa, ja odciągnę tego pajaca w bieli.

      Po chwili zniknął, a w miejscu, w którym moment temu stał została aby fioletowa chmura dymu. Zgodnie z poleceniem wyższego, wkopał się głębiej, a dziurę zalepił kamieniem tak, aby wyglądała jak nietknięta.


// Hillow, hillow! Lokar wyniósł się z wioski, mając nadzieję na to, że Damian podąży za nim, jednak ta wiara powoli zaczyna zanikać. Zwłaszcza przez pojawienie się Entity'ego! Co będzie dalej?

* Nie wiem, jaka jest między nimi różnica wzrostu, jednak u mnie Damian jest wyższy (178cm wzrostu), a Lokar niższy (170cm)

** Uznałam, że shulkery będą lepszym rozwiązaniem niż walizka. Jednak metoda ich znajdowania różni się nieco od tej z gry - gdyby dało się je zdobyć jedynie dzięki wizycie w Endzie prawdopodobnie nikt by się do niech nie dorwał aż do końca książki :D. Ich dokładne pochodzenie rozwinę jeszcze w następnym rozdziale ;)

Fight for everything ❦ Lokarowice fanfiction ❦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz