22. ❞ Nieproszony gość ❞

202 12 9
                                    

- Aaravos!

Było już długo po zachodzie słońca. Aaravos nie dawał oznak życia, jednak Griz wiedział, że żyje. Do poszukiwań, oprócz Sinoxa i Lokara, przyłączyli się również Bambi, Turbo oraz Osborn.

- Cholera, nie ma go – westchnął Griz, kiedy minął Lokara – Gdzie on mógł pójść? Wszedł z Bambim do namiotu, ale Bambi powiedział, że coś usłyszał i wyszedł z namiotu. I potem nie wrócił.

- Na pewno nie ma go w Wieży? – spytał niższy brunet – Nie śpi ani nic?

- Nie no, przepatrzyłem całą Wieżę, każdy pokój, a nawet te, o których Aaravos może nie wiedzieć. Nigdzie go nie ma.

- Dziwne – Lokar oparł się o drzewo – Szukajmy dalej, przecież się nie rozpłynął.

Griz kiwnął głową i się rozeszli. Kubę coś podkusiło, aby pójść głębiej w las. Było ciemno, a na dodatek była taka mgła, że świecąc pochodnią, chłopak widział aby dwa czy trzy metry przed sobą. Coś usłyszał. Obrócił się. Nic nie ma. Znowu szelest. Odezwał się, mając nadzieję, że to ktoś z jego przyjaciół, ale odpowiedziała mu cisza. Usłyszał szelest zaraz za swoimi plecami i przerażony odskoczył w przód. Kiedy się odwrócił, zobaczył Aaravosa.

- Na miłość boską, Aaravos! – podszedł do niego – Gdzieś ty był? Parę godzin cię szukamy!

- Uznałem, że rozejrzę się po lesie – rzekł nieprzejętym głosem – W poszukiwaniu ziół na napary. Nic nie znalazłem – dodał, wywracając kieszenie do góry nogami – Wróćmy już do wioski.

- Okej – Lokar był bardzo niepewny. Coś mu nie grało, ale w tamtym momencie liczyło się to, że Aaravos się odnalazł – Chodźmy, Griz bardzo się martwi.

Podróż we dwójkę przez ciemny las i tak gęstą mgłę nie wydawała się już taka straszna. Jedne co, to Lokar cały czas czuł się obserwowany. Aaravos szedł parę kroków za nim i, jak chłopakowi się wydawało, niemalże przebijał go wzrokiem, co było dziwne. Dotarli na skraj lasu. Griz wciąż tam spacerował, nawołując przyjaciela. Resztę prawdopodobnie odesłał do wioski. Lokar podbiegł do niego, Aaravos wolnym krokiem za nim podążał.

- Ja pierdziele, co cię nawiedziło – klepnął go po ramieniu – Znikasz nagle, nie dajesz oznak życia. Jak się gdzieś wybierasz następnym razem, to chociaż powiedz.

- Wybacz, uznałem, że przejdę się zbadać teren tego lasu i trochę mi zeszło – wzruszył ramionami, mówiąc takim głosem, jakby przez parę ostatnich godzin nikt go nie szukał.

- Zaraz, a nie mówiłeś, że chciałeś nazbierać ziół? – zdziwił się Lokar.

- Ach, to przy okazji.

- Chodźmy już do wioski po prostu – Griz machnął ręką. Był widocznie zmęczony – Lokar, pomożesz mi jeszcze zamknąć bramę, ostatnio coś się zacina. Aaravosie, pewnie jesteś zmęczony, idź do Wieży.

Po wejściu na teren wioski, Aaravos odszedł, a Griz wraz z Lokarem weszli na wieżyczkę, z której zamykano bramę. Faktycznie, mechanizm był nienaoliwiony, więc trochę szwankował.

- Griz? – odezwał się Kuba, gdy Griz grzebał w instalacji. Odpowiedział mu mruknięciem – Wydaje mi się może, ale Aaravos jest jakiś dziwny. Mało gadał jak szliśmy, odpowiadał bardzo skrótowo. No, i jeszcze mi powiedział coś zupełnie innego niż tobie. Miejmy go na oku.

- Faktycznie, jak go znam, przejąłby się chociaż tym, że nas wystraszył – mag otarł ręce w chusteczkę. Podniósł się z kolan i polecił towarzyszowi, aby pociągnął za dźwignię, która zamyka bramę – A on nic. Przypilnuję go, mam nadzieję, że nic się nie stanie. Dobra, działa. Chodźmy już, jest ciemno. Mam pewien plan na jutro, ale jeszcze ci go nie powiem.

- Dobrze – Lokar pokierował się w stronę schodków, a Griz zaraz za nim – To... Dobranoc.

- Aaravosie, co tu robisz? – spytał Griz wchodząc do swojego pomieszczenia, w którym badał różne gatunki zwierząt. Prosił, aby nikt, łącznie z Aaravosem tam nie wchodził, ponieważ obiekty mogą się spłoszyć – Przecież prosiłem, abyście tu nie przychodzili.

- Och, rzeczywiście – Aaravos odwrócił się do niego twarzą. Znowu mówił tym dziwnym, spokojnym głosem. Normalnie nie miał bardzo donośnego głosu, ale z jego wypowiedzi dało się wywnioskować jakie emocje mu towarzyszą. Teraz jego głos był tak spokojny, że Griz wyczuwał z niego jedynie pustkę – Zapomniałem. Pójdę już.

- Co się dzieje? – spytał Griz, gdy jego przyjaciel go minął. Ten odwrócił się zdezorientowany – Widzę, że coś jest nie tak. Co robiłeś w lesie?

- Oj, Griziu – Aaravos nigdy się tak do niego nie odezwał – Wielu rzeczy nie wiesz.

- Nie jesteś Aaravosem, prawda? – Griz spojrzał prosto na twarz osoby, która stała przed nim. Była osłonięta kapturem, a Aaravos po Wieży najczęściej poruszał się bez kaptura. Zakładał go dopiero, gdy wychodził do wioski.

- No, proszę, jakiś ty mądry – uśmiechnął się pod kapturem – Dedukujesz szybciej niż ten Lokar.

Griz musiał działać szybko. Rzucił się w stronę postaci swojego przyjaciela i pchnął go mocno na ziemię. Korzystając z chwili ogłuszenia przeciwnika, wybiegł z Wieży i pognał do wioski. Wpadł do domu Lokara z takim hukiem, że ramka zawieszona blisko drzwi zachwiała się.

- Lokar, na miłość Stwórcy! – zaczął rozglądać się za chłopakiem.

- Griz? – z kuchni wychyliła się ciemna czupryna – Co jest? Coś się stało?

- To nie jest Aaravos – zaczął mówić w pośpiechu. Miał trochę problem ze złapaniem oddechu, bo doskonale wiedział, w jakim niebezpieczeństwie się znaleźli – Słuchaj, wróć z chłopakami do tego lasu, gdzie go spotkałeś. Szukaj czegokolwiek, co mogłoby wskazywać na czyjś pobyt. Zabierz ze sobą Bambiego, jest niebezpiecznie. Herobrine jest w wiosce. No już, biegnij!

Lokar zmotywowany tym, co przed chwilą usłyszał wybiegł z domu, a Griz zaraz za nim. Strzelił kośćmi w karku i ruszył z powrotem do Wieży. Wiedział, kto to jest i czego chce. Inkantacją zmaterializował w swoich rękach woreczek z jasnopyłem. To była słabość Białookiego. Czuł jego obecność. Był w Wieży. Wszedł powoli, aby Herobrine nie słyszał jego kroków. Griz zobaczył kątem oka postać przechodzącą korytarzem na parterze. Weszła do pomieszczenia. Rzucił jasnopył w przejście między tym pomieszczeniem a korytarzem. Tyle wystarczyło, aby wróg nie mógł opuścić tego pokoju. Zbliżył się do pracowni i wysypał jeszcze więcej pyłu.

- Myślisz, że mnie powstrzymasz? – dalej był pod postacią Aaravosa.

- Pokaż prawdziwego siebie – zażądał – Już i tak wiem, kim jesteś!

- Ale wiem, że teraz bardziej cię denerwuje – zaśmiał się podle – Gdzie jest twój Aaravos, co? Jest ci w ogóle potrzebny? Trochę mu się pospało w tym grobie, czyż nie? On cokolwiek umie?

- Zamknij się – Griz usiadł na najbliższym fotelu i wziął książkę, którą akurat czytał.

- Słuchaj, mam dla ciebie ofertę. Nie do odrzucenia – odezwał się ponownie, a Griz jedynie przekręcił oczyma – Daj sobie spokój z tymi gówniarzami i z tym półtrupem. Ja jestem potężniejszy, razem moglibyśmy mieć wszystko. Co ty na to?

Ale Griz już tylko milczał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 14, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fight for everything ❦ Lokarowice fanfiction ❦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz