{11} pt. 2

68 5 7
                                    

-Kocham cię - wyszeptałam i zamknęłam oczy.

***

Otworzyłam oczy i szybko je zamknęłam przez oślepiające, białe światło. Zakryłam twarz dłońmi i usłyszałam donośny odgłos jakiejś kobiety.

-Doktorze, obudziła się! - powoli otworzyłam oczy i ujrzałam pokój szpitalny, z którego właśnie wybiegła kobieta. Spojrzałam na swoje ręce i dostrzegłam podpiętą kroplówkę do jednej z nich. Chciałam się podnieść lecz nie mogłam. Spojrzałam na półkę obok mnie by wziąć mój telefon, jednak go tam nie było.

Do sali weszła jakaś kobieta i prawdopodobnie lekarz.

-Co się stało? I gdzie jest Niki? Muszę się z nią zobaczyć. Gdzie ona jest?

-Kochanie, o kim ty mówisz? Jaka znowu Niki? Zresztą, teraz to nie jest ważne. Dobrze że nic ci nie jest. - powiedziała kobieta i mnie przytuliła na co ja ją odepchnęłam. Gdy lekarz chciał coś powiedzieć, przerwałam mu.

-Co się do cholery stało? Dopiero byłam w pracy i przytulałam się do Niki! Gdzie ona jest? I na litość boską, niech się pani ode mnie odsunie!

-Właśnie miałem wyjaśniać bo jak przypuszczałem, straciłaś pamięć. Więc, miałaś próbę samobójczą. Na szczęście cię uratowaliśmy. Leżałaś dwa miesiące w śpiączce.

Oczy zaczęły mi się wypełniać łzami.

-A ta kobieta to twoja matka.

To wszystko to był tylko wytwór mojej wyobraźni? Zakochałam się w nieistniejącej osobie? I teraz muszę z tym żyć? Lub znowu spróbować się zabić.

Kilka godzin później, dostałam swój telefon. Niestety nie było na nim żadnych wiadomości z Niki tylko z jakimś Levim, który prawdopodobnie był moim chłopakiem. A przynajmniej tak wynikało z wiadomości. Weszłam na Twitcha i wyszukałam nazwę "Nihachu"

- "Jest! Czyli sobie jej nie wymyśliłam"

-Proszę- to znaczy m-mamo - trudno mi było tak nazwać, obcą kobietę. - gdzie my tak właściwie mieszkamy?

-Na Florydzie kochanie - Uśmiechnęła się czułe na co zachciało mi się wymiotować.

- "Zajebiście, nie mam szansy na spotkanie Niki" - Nie chciałam a nawet nie próbowałam żyć pod taki sposób. Pod casem znalazłam żyletkę i udałam się z nią do łazienki. Tam postanowiłam to zakończyć.

- "a co jeśli tylko teraz mi się wydaje że ją kocham? Co jeśli wszystko się jednak ułoży? A jakbym do niej napisała i uzbierała pieniądze na lot do Anglii? Nie, to nie możliwe. A jeśli jednak?" - poczułaś ból na moim nadgarstku. - "może mam szansę, może się uda" - kolejna kreska, głębsza od poprzedniej - "stop! Jednak nie chcę" - następną rana zrobiona odruchowo, nie z mojej woli - "błagam stop!"

Zapadła ciemność. Usłyszałam czyjś krzyk przerażenia. "To koniec, już na zawsze. Błagam chcę wrócić! Niech mnie ktoś uratuje!". I to był koniec, nic już więcej nie było. Nigdy.

Koniec

~a więc to cała historia. Jednak nie musicie uznawać tego rozdziału jako część tej opowieści. Ja sam tego nie robię, po prostu miałam taki pomysł.

Ślicznie dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz, te osoby mają oddzielne miejsce w moim serduszku<3

Dziękuję za przeczytanie tego i za ponad sto wyświetleń. Jesteście wspaniali. Jeszcze raz dziękuję wszystkim i do zobaczenia w następnej historii~

&quot;Przyjaciółki&quot; - Nihachu x reader ~zakończone~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz