Zaczęliśmy sprzątać po mojej niespodziewanej imprezie urodzinowej. Nie zajęło nam to dużo czasu, a same porządki nie były męczące. W tym dniu zdecydowanie brakowało nam rąk do pracy. Wszyscy pracownicy, którzy odpowiadali za higienę w restauracji wzięli swój długo upragniony urlop około tydzień temu. Nawet część kucharzy zrobiła sobie wolne lub po prostu zwolniła się, ze względu na małe zarobki i złe warunki pracy. Musiałam więc zostać jeszcze parę godzin dłużej, aby Scott nie został z tym wszystkim sam.
- Zrobiłam ci coś do jedzenia. - Odparłam podając chłopakowi papierową torebkę pełną rzeczy. - Kupiłam Ci jakieś batoniki i coś do picia. - podałam mu puszkę z napojem. - Z kofeiną!
- Dzięki ale nie pije takich rzeczy. - Odparł uśmiechnięty chłopak. - Z resztą dzisiejsze atrakcje napewno mnie pobudzą. Tak, jak każdej nocy.
Nie chce myśleć o tym, że osoba, którą tak bardzo kocham naraża swoje cenne życie dla paru godzin, które i tak prześpię. Muszę coś zrobić i albo z nim tutaj zostane i mu pomogę, albo go stąd wyciągnę za wszelką cenę.
Wyszłam z pokoju i zapukałam do biura szefa. Po chwili ciszy usłyszałam kroki za sobą. Był to William i Henry. Zmierzali w moją stronę, ale byli zbyt zajęci rozmową żeby w ogóle mnie zauważyć. Zeszłam im więc z drogi uznając, że porozmawiam z Henrym jak tylko skończy pogawędkę z Williamem. Otworzyłam puszkę z napojem i oparłam się o ścianę obok biura szefa.- Jesteś w stanie mi to wytłumaczyć? - Usłyszałam głos Henry'ego zza drzwi.
- Ale co niby? - Odparł poddenerwowany William.
Reszta rzeczy, które słyszałam to jakieś krzyki i niezrozumiały bełkot. Ostatnie słowo, które zrozumiałam brzmiało "Zwalniam cię!". Po chwili drzwi od biura szefa się agresywnie otworzyły, a ja podskoczyłam z zaskoczenia. William wyszedł z budynku, spoglądając na mnie bez słowa.
- O co chodzi [T/I]? - Odparł Henry z delikatnym uśmiechem.
- Chciałabym zostać dzisiaj ze Scottem na straży.
- Wykluczone. - Odparł z powagą w głosie.
- Słucham? Dlaczego nie mogę z nim zostać?
- Słuchaj się moich poleceń [T/I], jestem twoim szefem. - Odparł pakując swoje rzeczy do torby. - Poza tym Scott mi powiedział, że jeżeli poprosisz mnie o to, aby zostać tu na noc to mam Ci odmówić. - Spojrzałam na Henry'ego z politowaniem, a on tylko przecząco skinął głową i uniósł ramiona do góry. - Przykro mi [T/I]. - Odparł zamykając drzwi od pokoju, po czym ruszył w stronę wyjścia.
Stałam jak wryta w jednym miejscu, załamana i bezsilna. Oczywiste jest to, że nie mogłam pozwolić na to, aby tej nocy Scott został sam. Obmyśliłam więc plan, który będzie dość niebezpieczny i ryzykowny, ale warty wykonania.
Pożegnam się ze Scottem i udam, że idę do domu, przy czym tak naprawdę wejdę do pokoju bezpieczeństwa i przeczekam tam chwilę tylko po to, żeby przyjść mu pomóc. Czy to nie jest zbyt przekombinowane? Zaczęłam się zastanawiać nad tym czy rzeczywiście powinnam tak zrobić. A co jeżeli chłopak się przestraszy? Pomyśli, że to animatronik, zamknie mi drzwi przed nosem po czym prawdziwy animatronik dorwie mnie?!- Halo! Ziemia do [T/I] - Krzyknął Scott stojąc obok mnie. - Wszystko okej? Stoisz zamyślona i nawet mi nie odpowiadasz. - Odparł zmartwiony chłopak.
- Tak, jest w porządku. - Odparłam ze smutkiem w głosie.
- Na pewno? Nie wydaje mi się. - Odparł z delikatnym uśmiechem.
- Scott... - Odparłam chwytając go za rękę. - Zrozum, że nie mogę pozostawić cię tu samego razem z tymi potworami. A co jeżeli coś Ci się stanie? Co jeżeli akumulator się rozładuje? Nie będziesz miał energii? - Odparłam drżącym głosem, a po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Cóż, ja nie chce, aby to tobie stała się jakakolwiek krzywda [T/I]. - Odparł chłopak całując mnie w czoło. - Proszę cię, idź do domu. Obiecuje Ci, że będzie wszystko w porządku. Nic mi się nie stanie. - Spoglądałam na chłopaka ze smutkiem i wtedy wpadłam na pewien pomysł.
- Dobrze, zgodzę się na to aby zostać w domu, pod jednym warunkiem. - Scott spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Jakim? - Odparł z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Jeżeli będziemy cały czas ze sobą rozmawiać przez telefon. Przez całą noc. Bez przerwy.
- W porządku. - Odparł, po czym mocno mnie przytulił. - O nic się nie martw. - Chłopak zerknął na zegarek. - Powinnaś już iść, niedługo będzie północ. - Powiedział namiętnie mnie całując. - Żegnaj.
- Do zobaczenia. - Odparłam i wyszłam z budynku. Zadzwoniłam po taksówkę, żeby jak najszybciej dostać się do domu i móc zadzwonić do Scotta. Po wejściu do domu zobaczyłam Alice siedzącą przy kuchennym stoliku. Spojrzała na mnie ze zmartwieniem i wskazała miejsce obok siebie.
- Zostaniesz ze mną do szóstej rano?
- Tak [T/I], zostanę.
CZYTASZ
Usłysz mój głos | Phone guy x Reader [ODWIESZONE]
FanfictionGdy w Freddy Fazbear's Pizza musisz zostać na nocnej zmianie, tylko on nad tobą czuwa, a jego głos każdej nocy sprawia, że serce bije ci mocniej.